RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wkrótce mówił już wyłącznie do siebie, ponieważ przeszedł na język Ogirów.Dźwięki tej fleksyjnej mowy przypominały donośne ptasie trele.Rand nie mógł się nadziwić, że istoty tak rosłe posługują się tak melodyj­nym językiem.Wreszcie Ogir skinął głową.Poprowadził ich do wybra­nego mostu, przy następnym obrócił się, by tęsknie zerknąć na stojący przy nim drogowskaz.- Trzy przejścia do Stedding Shangtai - westchnął.Wprowadził ich jednak na most i nie zatrzymując się skręcił w stronę trzeciego.Gdy już na niego weszli, obejrzał się z żalem, mimo iż most prowadzący do jego domu skryły już ciemności.Rand podjechał bliżej Ogira.- Kiedy to wszystko się skończy, Loial, pokażesz mi swój stedding, a ja tobie Pole Emonda.Tylko nie za pomocą Dróg.Będziemy wędrować albo jechać konno, nawet gdyby taka wyprawa miała trwać całe tato.- Wierzysz, że to się kiedykolwiek skończy, Rand?Ten spojrzał z ukosa na Ogira.- Powiedziałeś, że dotrzemy do Fal Dara w ciągu dwóch dni.- Nie chodzi o Drogi, Rand.O całą resztę.Loial obejrzał się przez ramię na Aes Sedai, rozmawia­jącą cicho z jadącym obok niej Lanem.- Na jakiej podstawie sądzisz, że to się kiedykolwiek skończy?Mosty i rampy prowadziły w górę, w dół i w bok.Cza­sami od Drogowskazu odchodziła biała linia, ginąca gdzieś w mroku, taka sama jak ta, która powiodła ich od Bramy w Caemlyn.Rand zauważył, że nie tylko on śledzi te linie z ciekawością i pewnym żalem.Nynaeve, Perrin, Mat, a na­wet Egwene niechętnie się z nimi rozstawali.Na końcu każ­dej linii znajdowała się jakaś Brama, wyjście na świat, w którym było słońce, niebo i wiatr.Nawet zły, zimny wiatr mógł teraz dostarczyć powodu do radości.Pozostawiali po­słusznie linie, bo tak im nakazywało ostre spojrzenie Aes Sedai.Niemniej jednak Rand nie był jedynym, który tęsknie oglądał się nawet wtedy, gdy ciemność pochłonęła już Wy­spę, Drogowskaz i linię.Ziewał, gdy Moiraine obwieściła, że zatrzymają się na noc na jednej z Wysp.Mat rozejrzał się po otaczającej ich czerni i głośno parsknął, zsiadł jednak z konia równie szyb­ko jak pozostali.Lan wraz z chłopcami rozsiodłali i spętali konie, Nynaeve i Egwene rozstawiły maleńki palnik oliwny, by przygotować herbatę.Lan wyjaśnił, że to przypominające oprawę latarni urządzenie jest używane przez Strażników w Ugorze, gdzie palenie drewna może sprowadzić niebez­pieczeństwo.Z koszy zdjętych z grzbietu jucznego konia Strażnik wyciągnął trójnogi, dzięki którym można było roz­stawić tyczki z latarniami dookoła obozowiska.Loial przez chwilę przypatrywał się uważnie Drogo­wskazowi, po czym usiadł skrzyżowawszy nogi i pogładził dłonią zakurzony, ospowaty kamień.- Kiedyś na Wyspie rosły różne rzeczy - powiedział ze smutkiem w głosie.- Opowiadają o tym wszystkie książki.Rosła zielona trawa do spania, miękka jak puchowe łoże.Drzewa owocowe, dzięki którym, niezależnie od pory roku panującej na zewnątrz, można było urozmaicić zabrane z sobą jedzenie jabłkiem, gruszką albo klejowcem - słod­kimi, chrupiącymi i soczystymi.- Nie było na co polować - warknął Perrin i wy­raźnie się zdziwił, że mógł powiedzieć coś takiego.Egwene podała Loialowi kubek z herbatą.Trzymał go w dłoniach, nie pijąc, zapatrzony w dno, jakby potrafił tam odnaleźć owocowe drzewa.- Nie masz zamiaru zakładać tu pasa ochronnego? - ­Nynaeve spytała Moiraine.- Na pewno żyją tu paskud­niejsze stworzenia niż szczury.Czuję to cały czas, mimo iż niczego takiego dotąd nie dostrzegłam.Aes Sedai ze wstrętem otarła palce o wnętrze dłoni.- Czujesz skazę, nadużycie Mocy, dzięki któremu po­wstały Drogi.Ja jednak nie użyję Jedynej Mocy na Drogach, dopóki nie będę zmuszona.Skaza jest tak silna, że cokol­wiek bym uczyniła, zabrudzenie i tak pozostanie.Te słowa sprawiły, że wszyscy popadli w milczenie tak samo jak Loial.Lan zabrał się za swój posiłek, metodycznie dokładając do ognia; ważne było nie tyle jedzenie, co do­starczenie paliwa własnemu ciału.Moiraine też sporo zjadła, i to w tak schludny sposób, jakby wcale nie siedzieli na nagim kamieniu, dosłownie w samym środku nicości [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl