RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mogłem wyjść z podziwu.- Mówił pan o szczylach - zwróciłem się do Crosby'ego, mając nadzieję, że w ten sposób uwolnię Newta od ciężaru jego łapy.- Tak, do diabła.- Crosby wyprostował się.- Nie wyjaśnił nam pan jeszcze, kogo pan nazywa szczylem.- Szczyl to jest taki facet, któremu się wydaje, że zjadł wszystkie rozumy, i jadaczka nie zamyka mu się ani na chwilę.Jak tylko ktoś coś powie, on musi wtrącić swoje trzy grosze.Powie mu pan, że coś się panu podoba, a on zaraz zacznie udowadniać, że nie ma pan racji.Szczyl robi wszystko, żeby udowodnić, że wszyscy wkoło niego są durniami.- Niezbyt przyjemna postać - zauważyłem.- Moja córka chciała kiedyś wyjść za mąż za takiego - powiedział Crosby ponuro.- No i co?- Zmiażdżyłem go jak pluskwę.Crosby walnął pięścią w bar, przypomniawszy sobie widocznie zachowanie tamtego szczyla.- Jak Boga kocham! - mówił dalej.- Ostatecznie wszyscy kończyliśmy studia!Tu znowu spojrzał na Newta.- Pan jest studentem?- W Cornell - powiedział Newt.- Cornell! - wykrzyknął ucieszony Crosby.- Do diabła, ja też studiowałem w Cornell.- Ten pan także - skinął Newt w moją stronę.- Trzech facetów z Cornell w jednym samolocie! - zawołał Crosby i mieliśmy gotowy powód do jeszcze jednej granfaloniarskiej uroczystości.Kiedy uspokoiło się nieco, Crosby spytał Newta, co on robi.- Maluję - odpowiedział Newt.- Domy?- Nie, obrazy.- Niech mnie diabli.- Proszę wrócić na swoje miejsca i zapiąć pasy - ostrzegła nas stewardesa.- Jesteśmy nad lotniskiem Monzano w stolicy San Lorenzo, Bolivarze.- O rany! Niech no pan chwilkę zaczeka - powiedział Crosby, patrząc z góry na Newta.- W tej chwili zdałem sobie sprawę, że gdzieś już słyszałem pańskie nazwisko.- Mój ojciec był ojcem bomby atomowej.Newt nie powiedział, że Feliks Hoenikker był jednym z ojców.Powiedział, że był ojcem.- Naprawdę?- Naprawdę.- To było co innego.- Crosby z wysiłkiem usiłował sobie przypomnieć.- Coś związanego z tańcem.- Myślę, że musimy już wracać na miejsca - powiedział Newt sztywniejąc.- Wiem, chodziło o jakąś tancerkę.- Crosby był na tyle podpity, że nie widział nic złego w tym, co mówi.- Pamiętam, jak pisali w gazecie, że ona była szpiegiem.- Panowie - przypomniała stewardesa - proszę zająć swoje miejsca i zapiąć pasy.Newt z niewinną miną spojrzał na Crosby'ego.- Czy jest pan pewien, że to chodziło o kogoś nazwiskiem Hoenikker? - I żeby wyeliminować wszelką szansę pomyłki przeliterował swoje nazwisko.- Może mi się zdawało - powiedział H.Lowe Crosby.60.UPOŚLEDZONY NARÓDWyspa oglądana z lotu ptaka przedstawiała zadziwiająco regularny prostokąt.Z morza wokół niej sterczały okrutne kamienne igły.Na południowym krańcu wyspy znajdowało się portowe miasto Bolivar.Było to jedyne miasto wyspy.Była to stolica wyspy.Miasto Bolivar zostało zbudowane na bagnistej równinie.Pasy startowe lotniska Monzano dochodziły do samego brzegu morza.Na północ od miasta gwałtownie wyrastały góry, wypełniając resztę wyspy swymi brutalnymi garbami.Nazywały się one Sangre de Cristo, ale mnie przypominały stado świń przy korycie.Miasto Bolivar miało już wiele nazw: Caz-ma-caz-ma, Santa Maria, Saint Louis, Saint George, Port Glory i inne.Jego obecną nazwę nadali mu Johnson i McCabe w roku 1922 na cześć Simona Bolivara, wielkiego południowoamerykańskiego idealisty i bohatera.Kiedy Johnson i McCabe zjawili się w mieście, było ono zbudowane z patyków, blachy, skrzynek i błota, wznosząc się na cmentarzu tryliona szczęśliwych śmieciarzy, na grubej warstwie przemacerowanych odchodów, pomyj i błocka.Niewiele zmieniło się od tamtego czasu, jeśli nie liczyć pokazowej fasady nowych budowli wzdłuż nadmorskiego bulwaru.Johnson i McCabe nie potrafili wyciągnąć swego ludu z nędzy i błota.“Papie" Monzano nie udało się to również.Nikomu nie mogło się to udać, gdyż wyspa San Lorenzo była równie jałowa jak odpowiadająca jej powierzchnią połać Sahary lub Antarktydy.Jednocześnie pod względem gęstości zaludnienia mogła iść o lepsze z najgęściej zaludnionymi krajami na świecie, nie wyłączając Chin i Indii.Na każdą nie nadającą się do zamieszkania milę kwadratową przypadało czterystu pięćdziesięciu mieszkańców.“W pierwszym, idealistycznym okresie reformatorskich rządów Johnsona i McCabe'a ogłoszono, że cała suma dochodu narodowego zostanie rozdzielona równo pomiędzy wszystkich dorosłych mieszkańców wyspy - pisze Filip Castle [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl