RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przypuszczam, że tysiące lat izolacji mogłoby te różnice wyjaśnić.- Mroczny Wiatr nadal patrzył w górę, zaś strażnicy - na głośny rozkaz Tremane'a - niechęt­nie odłożyli broń.- Ewentualnie jakiś niewiarygodnie bystry adept zdolal stworzyć je na podobieństwo tych, które znamy, ale to raczej niemożliwe.Niezależnie od tego, co było możliwe, a co nie, wkrótce stało się jasne, iż Mroczny Wiatr nie pomylił się.Kiedy tylko wojow­nicy odłożyli ostatnią włócznię i włożyli ostatnią strzałę do kołczana, wirujące w górze stwory zaczęły lądować z prędkością, która zawstydziłaby Vree.Elspeth przypomniała sobie słowa sokolnika jej matki: ,Jeśli chcesz się dowiedzieć, jaki ptak na świecie jest najszybszy, zapytaj sokolnika, który właśnie stracił najlepszego sokoła wędrownego porwanego przez spadającego z góry orła”.Gryfy nie tylko lądowały z zapierającą dech prędkością, ale i po mistrzowsku.Jeden po drugim, w równym szyku, jak pacior­ki na sznurku, opadały w dół, po wąskiej spirali, by osiąść na stosunkowo małym dziedzińcu.Kiedy pierwszy z nich hamował skrzydłami, wywołując podmuch, który wzniósł tumany kurzu na całym dziedzińcu, zmuszając tych, którzy nie byli na to przygotowani, do osłonięcia twarzy, Elspeth miała ochotę okla­skiwać teatralne wejście.Olbrzymia istota wylądowała na bruku dziedzińca tak lekko, jak Vree na rękawicy Mrocznego Wiatru, najpierw dotykając kamieni wyciągniętymi pazurami tylnych łap, a później siadając zgrabnie i nieruchomo ze złożonymi skrzydłami.Po pierwszym wylądował drugi, potem kolejny, a w końcu wszystkie dwadzieścia jeden stanęły w półokrągłym szyku za swoim przywódcą, przyjmując starannie wypracowaną, królewską pozę.Jak zauważył Mroczny Wiatr, nie wyglądały dokładnie tak samo jak gryfy z k'Leshya.Miały masywniejsze dzioby, szyje i klatki piersiowe - wyglądały raczej jak orły, a nie szerokoskrzydłe i krępe jastrzębie czy smukłe, wielkookie i długoskrzydłe sokoły.Od gryfów k'Leshya, tak zróżnicowanych w ubarwieniu jak istoty, które posłużyły za wzór do ich stworze­nia, różniły się również ubarwieniem.Od dzioba do ogona miały jednolity, ciemnobrązowy kolor i jaśniejsze pręgi.Nic w nich nie przypominało barwnych głów gryfów wzorowanych na sokołach czy różnorodności umaszczenia gryfów jastrzębiopodobnych, z ich jaskrawożółtymi pazurami i dziobami.Na kimś, kto nigdy dotąd nie widział dwóch jednakowych gryfów, robiło to wrażenie - jakby ktoś specjalnie dobrał grupę tak, jak dobiera się jedna­kowe konie na paradę.Gryfy wydawały się nie ustępować in­teligencją Treyvanowi i Hydonie, a ich żółte oczy uważnie obserwowały każde poruszenie ludzi.Masywne dzioby począt­kowo przydawały ich głowom dziwacznych proporcji, lecz po chwili Elspeth przyzwyczaiła się do tej nowej odmiany znanych jej stworzeń.Każdy gryf miał uprząż i juki bardzo podobne do tych noszo­nych przez gryfy Kaled'a'in, uszyte z polerowanej skóry w głę­bokim, rdzawobrązowym odcieniu z błyszczącymi sprzączkami z brązu.Przywódca miał również kołnierz i napierśnik wygląda­jący tak, jakby dawno temu zaprojektowano go na podstawie elementów zbroi.Teraz przedstawiono na nim jedynie trzy mie­cze zwrócone ostrzami do góry, nad środkowym z nich widniał heraldyczny wizerunek słońca.Elspeth spojrzała na Mroczny Wiatr, który lekko potrząsnął głową; niezależnie od tego, co miał ów symbol wyrażać, mag go nie rozpoznawał.Gryfy stały w bezruchu, czekając na pierwszy krok ludzi.Zarówno wojownicy Imperium, jak i Hardorneńczycy wpatry­wali się w nie z pobladłymi twarzami.Elspeth przypomniała sobie swoje pierwsze spotkanie z gryfami i nie mogła ich za to winić.Oto stało przed nimi dwadzieścia jeden istot, każda z dwo­ma parami pazurów wielkości sierpa i dziobem jak olbrzymi rzeźnicki hak - sama Elspeth nie śpieszyłaby się do bratniego uścisku.- Chyba musimy dać dobry przykład - odezwał się Mrocz­ny Wiatr z nutą rozbawienia w głosie i ruszył do przodu.Pół kroku za nim szła Elspeth, a przy niej Gwena; zbliżyli się na odległość głosu do przywódcy, który przyglądał się im spojrzeniem drapieżcy, niemal nieruchomo.- W imieniu Sojuszu witam was w Shonarze, stolicy wodza Hardornu, Tremane'a - zaczął mag w starannym kaled'a'in.- Jestem Mroczny Wiatr k'Sheyna, przedstawiciel klanów Tayledras z Pelagiru, Shin'a'in z Równin Dorisza oraz Kaled'a'in z Doliny k'Lesya i Białego Gryfa.To jest Elspeth, córka Selenay, władczyni Valdemaru, i Gwena, Towarzysz, reprezentantki ludów Valdemaru, Rethwellanu i Karsu.Za mną stoi wódz Tremane z Hardornu oraz jego doradcy i dworzanie.Elspeth znała kaled'a'in jedynie na tyle, by nadążać za sło­wami Mrocznego Wiatru; sama nie mogłaby wygłosić podobnej przemowy.Kaled'a'in nie posiadał odpowiednika słowa “król”; najbliższe mu słowo oznaczało “wodza” lub “władcę”, ale nie dawało pojęcia o wielkości terytorium, jakim się władało.Trzy narody Mrocznego Wiatru swobodnie zapożyczały terminy lo­kalne, lecz mag podejrzewał, że stojące przed nim gryfy nie miały pojęcia o hardorneńskich tytułach.Przywódca gryfów w wielkim skupieniu wysłuchał powitania; po jego zakończeniu odczekał jeszcze chwilę, by sprawdzić, czy Mroczny Wiatr nie chce cze­goś dodać.Kiedy Mroczny Wiatr ukłonił się lekko, gryf otworzył dziób.Odezwał się głosem dość wyraźnym, lecz jego słowa pochodziły z tak różnej odmiany kaled'a'in, że Elspeth mogła jedynie rozpoznać pochodzenie słów, ale nie znaczenie zdań.Teraz Mroczny Wiatr przysłuchiwał się w wielkim skupieniu, marszcząc podświadomie brwi, kiedy starał się zrozumieć sta­rannie wypowiadane słowa.Nie odważyła się przeszkadzać mu myślmową.- Zapewne nie możesz ich odczytać, prawda ? - zapytała Gwenę, kiedy Mroczny Wiatr odpowiadał gryfowi; zrozumiała z tej przemowy jedynie połowę.Odgadła, że mag przedstawiał gryfo­wi obecnych i tych, do których powinien się zwrócić po przyjęcie poselstwa.- Kompletnie nic; są osłonięci, i to szczelnie - brzmiała od­powiedź.- Przydałby się nam empata, ale nie sadzę, by w tej chwili kryło się w nich coś więcej niż rozsądna dawka niepokoju.Z odpowiedzi gryfa Elspeth wyłowiła słowo “Hardorn”; twarz Mrocznego Wiatru rozjaśniła się.- Byłoby o wiele łatwiej, gdybyście mogli mówić w języku Hardornu, panie - odparł po hardorneńsku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl