[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Mówisz, że w IX wieku.Mój ojciec powiedział, że półtora tysiąca lat.— Historia wczesnochrześcijańska jest dość zagmatwana, dość swobodnie operuje datami.Od pierwszego do siódmego wieku było tyle soborów, tyle przeciągania liny, tyle debat nad tą doktryną czy tamtym prawem, że niemal nie sposób się w tym połapać.Czy te dokumenty dotyczą właśnie Filioque? Czy to mają być negacje?Szklanka Adriana znieruchomiała w połowie drogi do ust.— Tak.Tak właśnie mówił ojciec, użył nawet dokładnie tego sformułowania.Negacje Filioque.— One nie istnieją.— Co?!— Zostały zniszczone — zdaje się, że z całym uroczystym ceremoniałem — w Stambule, w meczecie Hagia Sophia na samym początku drugiej wojny światowej.Są na to dokumenty.świadkowie, jeśli dobrze sobie przypominam.Nawet zwęglone resztki, których autentyczność potwierdziła analiza spektrochemiczna.Adrian wytrzeszczył na nią oczy.Coś mu tu nie pasowało.Wszystko było zbyt proste.— Skąd masz taką informację?— Skąd? Chodzi ci o to, skąd konkretnie?— Tak.Barbara pochyliła się do przodu, bawiąc się w zamyśleniu szklanką.Czoło pokryły jej zmarszczki.— To nie moja działka, ale oczywiście mogę się dowiedzieć.To było ładne kilka lat temu.Doskonale jednak pamiętam, że dla wielu ludzi był to niemały szok.— Zrób to dla mnie — powiedział szybko Adrian.— Natychmiast po powrocie dowiedz się wszystkiego, co możesz, o tym spaleniu.To nie ma żadnego sensu! Ojciec musiałby coś o tym wiedzieć.— Nie bardzo rozumiem dlaczego.To sprawa interesująca wyłącznie ścisłe grono uczonych.— Mimo to nie ma w tym żadnego sensu.— Skoro mowa o Bostonie — przerwała mu.— Biuro zleceń odebrało dla mnie dwa telefony od kogoś, kto próbował się z tobą skontaktować.Od niejakiego Dakakosa.— Dakakosa?!— Tak, Theodora Dakakosa.Powiedział, że to pilna sprawa.— Co mu powiedziałaś?— Że przekażę wiadomość.Zapisałam numer jego telefonu.Nie chciałam zwalać ci go na głowę.Akurat najbardziej były ci potrzebne histeryczne telefony z Waszyngtonu.I bez tego miałeś kilka koszmarnych dni.— On nie jest z Waszyngtonu.— Ale stamtąd dzwonił.Adrian podniósł wzrok znad stolika i spojrzał ponad miniaturowy żywopłot w skrzynkach okalający ogródek kawiarni.Zobaczył to, czego szukał — budkę telefoniczną.— Zaraz wrócę.Podszedł do budki i zadzwonił do District Towers w Waszyngtonie.— Z recepcją, proszę.— Tak, panie Fontine.Mieliśmy kilka telefonów od niejakiego pana Dakakosa.Nawet w tej chwili jego sekretarz czeka w hallu na pański powrót.Adrian zaczął szybko myśleć.Przypomniały mu się słowa ojca, kiedy spytał, czy można ufać Dakakosowi.“Tam, gdzie w grę wchodzi przesyłka z Salonik, nie można ufać absolutnie nikomu".— Niech pan posłucha.Proszę powiedzieć temu w hallu, że właśnie otrzymał pan wiadomość ode mnie, nie będzie mnie przez kilka dni.Nie mam ochoty widzieć się z tym Dakakosem.— Oczywiście, panie Fontine.Adrian odwiesił słuchawkę.Jego paszport znajdował się w Waszyngtonie.W jego pokoju.Będzie musiał wejść przez garaż.Ale nie dzisiaj; to by było za wcześnie.Poczeka do jutra.Przenocuje w Nowym Jorku.Ojciec.Ojciec powinien dowiedzieć się o Daka-kosie.Zadzwonił do domu na North Shore.W głosie Jane słychać było ogromne napięcie.— Jest u niego lekarz.Dzięki Bogu pozwolił sobie coś zaaplikować.Nie myślę, żeby dłużej to wytrzymał.Miał taki atak.— Zadzwonię jutro.Wyszedł z budki i przecisnął się między spacerowiczami z powrotem do kawiarni, do stolika.— Co się stało? — spytała z niepokojem Barbara.— Skontaktuj się ze swym biurem zleceń w Bostonie.Każ im zadzwonić do Dakakosa i powiedzieć mu, że się rozminęliśmy.Ja musiałem polecieć do.a niech tam, do Chicago.Służbowo.Taką wiadomość zostawiłem ci tutaj w hotelu.— Coś mi się zdaje, że rzeczywiście bardzo ci zależy, żeby się z nim nie spotkać, prawda?— Muszę go unikać.Chcę go skierować na fałszywy trop.Pewnie próbował skontaktować się z moim bratem.Ścieżka w parku Rock Creek.To był pomysł Martina Greene'a, jego wybór.Greene miał przez telefon dziwny głos, mówił jakby wyzywająco Jakby miał wszystko gdzieś.Ale to, co gryzło Greene'a, zniknie, nim Andrew zdąży mu do końca wszystko opowiedzieć [ Pobierz całość w formacie PDF ]