RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Skorzystali oczywi­ście z tej sposobności, żeby pozbyć się kopii, które w obecnej sytuacji nie mogły w żadnym wypadku dłużej spoczywać w hibernatorach.Nie mieli jednak czasu na zbyt wyszukane pomysły.Wysłali więc swoje sobowtóry w kapsule zwiadowczej w dżunglę.Jedyne, co zdążyli zrobić to zapakować w nią maksimum wyposażenia zwiadowczego wraz z kompletem broni, żywności i zapasowymi ogniwami energetycznymi.Na dobrą sprawę powinni obie kopie zniszczyć, ale żadne z nich nie potrafiło się zdobyć na ten krok.Główny problem polegał na wysłaniu kapsuły tak, żeby opera­torka w centrali nie podniosła alarmu.Nie mogli się spodziewać, żeby Alf zechciał im pomóc w tym dobro­wolnie.Musieli więc ponownie skorzystać ze swoich zdolności telepatycznych.Przy okazji dowiedzieli się, że Lara była szalenie popularna wśród mieszkańców wież.Działo się tak za sprawą jej daleko idącej wyrozu­miałości oraz tego, że na jej terenie nie przestrzegano tak rygorystycznie, jak gdzie indziej, systemu kasto­wego.U niej wszystkich traktowano na równi, po­cząwszy od dzikich, którzy dopiero co przeszli Nabór.Jedynym wyjątkiem byli Nowi Ludzie, którzy działali na specjalnych prawach, jak wszędzie.Ponieważ Alf zbyt często kontaktował się z Larą nie mogli zasugerować go zwyczajnie, na posłuszeństwo wobec nich, ponieważ wzbudziłoby to bardzo szybko podejrzenia Namiestnika.Należało działać subtelniej.Stracili więc ponad godzinę na obniżanie jego woli na poziomie podświadomości tak, żeby zawsze był prze­konany o słuszności ich racji.Było to trudne osiągnię­cie, ale w zamian dawało im bardzo skutecznego sojusznika, który działał z przekonaniem.Wizyta na “Feniksie" trwała zresztą krótko, bo Alf chciał koniecznie przedstawić im jeszcze innych pilo­tów, równie zachwyconych ich pokazem pilotażu.Przez następnych kilka godzin zwiedzali więc pod jego przewodnictwem wieżę.Doszli wreszcie do sali kont­roli ruchu, gdzie dyżurowała to sama operatorka, która była tak zdenerwowana podczas ich lądowania.Pet spojrzał ostrzegawczo na Annę.Zanim zdążył coś przedsięwziąć wyczuł, że Anna już ją sonduje telepatycznie.Zajął więc Alfa rozmową, podczas gdy Anna udawała, że rozmawia cicho z kobietą.Po chwili Pet odebrał jej lapidarne - w porządku.- Zaraz potem pożegnali się z Alfem i poszli zwiedzić swój nowy dom.Nie wątpili, że ich wizyta a Lary potrwa dłużej.Na pięciuset piętrach mieściło się właściwie wszyst­ko, co było niezbędne do życia.Sto górnych pięter przeznaczonych było na pracownie naukowe, bibliote­ki i siedziby różnych organizacji.Następne dwieście zajmowały mieszkania.Kolejne dziesięć poświęconych było na część rozrywkową, po czym znowu sto pięter na mieszkania.Niżej znajdowały się zespoły produk­cyjne, warsztaty, fabryki itp.Dziesięć podziemnych poziomów zaopatrywało tego kolosa w energię, utrzy­mywało go w czystości, dbało 0 odpowiednią atmosferę itp.Tam również mieściły się pomieszczenia Naboru.Lara przydzieliła Petowi i Annie olbrzymi aparta­ment na czterysta pięćdziesiątym piętrze.Powyżej mieściły się tyko instytucje zarządzające całą strefą azjatycką oraz apartamenty Lary, zajmujące trzy osta­tnie piętra.Dostępu do nich strzegły czujniki oparte na podobnej zasadzie jak te, które były zainstalowane na “Feniksie".W ogóle wieża była zdominowana przez personel związany z lotami międzyplanetarnymi.W niej rów­nież mieściła się siedziba grup interwencyjnych, któ­rych istnienie było im zasygnalizowane w seansie hipnotycznym Lary.Pet z Anną zauważyli, że dzięki swoim czarnym tunikom nigdzie nie byli zatrzymywa­ni i nikt ich o nic nie pytał.Mogli się poruszać właściwie wszędzie.Na początek zjechali do części mieszkalnej.Znaleźli się od razu w jakimś parku.Ulice były szerokie i pozbawione jezdni.Chodzili po czymś w rodzaju żwiru i trawy, wśród nie znanych im drzew i roślin.Wszystko było przepojone dziwną wonią, będącą mieszaniną zapachu lasu znanego im z dawnej Europy z zapachem dżungli i jeszcze czegoś, co przypo­minało chwilami woń kwiatów czarnej lilii, która rosła w lasach Hildora.Przechodniów właściwie nie spotkali.Zaledwie kilka razy przemknęła obok nich jakaś sylwetka w ko­lorowej tunice.Nigdy jednak koloru czarnego.- Wygląda na to, że właściwie nie ma to ludzi ­podsumował Pet.- Tego nie było w żadnych informacjach, które mamy.- Po prostu szukaliśmy czego innego.- Przejdźmy się trochę - dodała Anna po chwili - tu jest bardzo ładnie.- Jak sobie życzysz.Szli w milczeniu rozmawiając ze sobą telepa­tycznie.- Sądzisz, że dadzą nam teraz spokój? - zapytał Pet.- Nie wiem.Powinni.Mają przecież to, czego chcieli.Z ich punktu widzenia jesteśmy niezdolni do podjęcia jakiejkolwiek akcji wymierzonej przeciwko istniejącemu porządkowi.- Wydaje mi się, że zyskaliśmy spore uznanie wśród pilotów.- To nie może nam zaszkodzić.Może natomiast okazać się pożyteczne w przyszłości.- A propos przyszłości, musimy się zastanowić, co będziemy robić dalej.Naszym zadaniem jest określić czy i w jakim stopniu Hildor może liczyć na pomoc Ziemi.- To już chyba jest jasne - zdziwiła się Anna.­Nie widzę sensu ani potrzeby informowania ich o na­szym istnieniu.- Ja również - przyznał zatroskany Pet.- Co tam znowu cię trapi?- Na dobrą sprawę powinniśmy wracać.- Nie zapominaj, że na Hildorze upłynęło już prawie piętnaście wieków.Byliśmy misją samobójczą i nie mam ochoty wracać nie mając do zaoferowania nic innego prócz swojej osoby i wspomnień, które nikogo nie zainteresują [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl