[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Twarda ławka wydała jej się nagle zaskakującoatrakcyjna.I uciskał ją pęcherz. Howard był.myślę, że był wyjątkowy wycedziła, zastanawiając się, co właściwie znaczą jejsłowa. On mnie lubił powiedział Orc. Opiekował sięmną.Jasne, pomyślała Diana, dawał ci alkohol.Wykorzystywał cię.Nie powiedziała tego jednak na głos. Nie mówię, że nie robił złych rzeczy powiedziałOrc, jakby czytając jej w myślach. Ale ja też.Wszyscyrobimy złe rzeczy.Ja znacznie gorsze niż inni.Diana przypomniała sobie własne występki.Te, októrych nie chciała teraz nawet myśleć. Cóż, być może, jak mawiają ludzie, jest teraz wlepszym miejscu.Pomyślała, że to brzmi głupio.Ale czyż ludziefaktycznie tak nie mawiali? I czy w ogóle istniało jakieśmiejsce gorsze niż to? Howarda uduszono, a potem kojotygo pożarły, ogryzając kości. Martwię się, że trafił do piekła wyznał Orc.Wydawał się zrozpaczony.Diana zaklęła pod nosem.Jak ona się w to wkopała?Naprawdę musiała iść do ubikacji. Orc, Bóg jest miłosierny, prawda? Więc pewnieprzebaczył Howardowi.Tym się przecież zajmuje.Przebaczaniem. Jeśli robisz coś złego i nie czujesz skruchy, idzieszdo piekła powiedział Orc; wydawał się wręcz błagać, byzaprzeczyła. Wiesz co? Jeśli Howard jest w piekle, myślę, żeniedługo wszyscy się tam spotkamy.Odwróciła się. Lubił mnie powiedział Orc. Na pewno warknęła Diana, zmęczona rozmową. Jesteś dużym, uroczym misiakiem, Orc. A pozatym bandziorem i mordercą, dodała w myślach. Nie chcę znowu pić powiedział Orc. No to nie pij odparła Diana. Nigdy nie zabiłem nikogo na trzezwo.Diana nie miała już czasu.Zbiegła po schodach,znalazła garnek, z którego wszyscy korzystali, ukucnęła iaż westchnęła z ulgą.Aódz szarpnęła.Jeden z dzieciaków krzyknąłzaspanym głosem: Hej!Diana wróciła na pokład i zobaczyła, że Orc zniknął.Mała łódz wiosłowa, przywiązana dotąd do jednego zesłupków, była teraz oddalona o prawie trzydzieści metrówi płynęła prędko w stronę brzegu, popychana przeznadludzko silne szarpnięcia wioseł.Caine wciąż spał.Penny nie była pewna, kiedy sięobudzi.Ale nie spieszyło jej się.Wcale jej się nie spieszyło.Nie teraz.Siedziała, wpatrując się w niego.Znajdował się wbardzo niewygodnej pozycji, półleżał, zsuwając się zkanapy.Jego dłonie były zanurzone po nadgarstki wmisce.Cement wysechł dosyć szybko.Król Caine.Przynajmniej nie wydłubie sobie oczu.Nie z prawiesześćdziesięcioma kilogramami cementu na dłoniach.Ledwie da radę wstać.Popatrzyła na niego.Ważniak o czterech kreskachmocy! Jeden z dwóch najpotężniejszych mutantów wPerdido Beach mających cztery kreski!Bezradny.Pokonany, pokonany ostatecznie przez kościstą,nieatrakcyjną Penny.Z kuchni wzięła nożyczki.Poruszył się lekko imruknął coś pod nosem, kiedy rozcięła mu koszulkę.Znacznie lepiej! Wydawał się teraz jeszcze bardziejbezbronny, Choć po tym wszystkim, co przeszedł, wciążmiał bardzo ładny tors, mięśnie na jego płaskim brzuchubyły wyraznie widoczne.Zanim jednak wystawi go na pokaz, musiała zrobićcoś jeszcze.Pomysł, który przyszedł jej do głowy,sprawił, że roześmiała się z rozkoszą.W kuchni leżał rulon aluminiowej folii.Znalazła ją,rozwinęła i przy świetle świecy zabrała się do dzieła.Drake przyglądał się wszystkiemu ze wzniesienia zaogrodem Sinder.Ucieszył się, że Sam i wszyscy jego malipodopieczni przenieśli się na łodzie.Stanowiło topotwierdzenie siły Drake a.Niestety utrudniało to jednocześnie dotarcie doDiany.Nie miał pojęcia, gdzie jej szukać.Mogła skryć sięna każdej z tuzinów łodzi.Co jakieś pół godziny przez miejsce, w którym sięchował, przebiegało tornado.Brianna.Za każdym razem Drake znów kulił się za skałami.Kojoty nadstawiały uszu i kładły się płasko na ziemi.Bały się prędkiej dziewczyny.Brianna jednak ich nie zauważyła.Teraz było jużcałkiem ciemno, a prędka dziewczyna w ciemności niebyła aż tak prędka.Drake miał szczęście.Diana, owinięta w szal czy cośw tym stylu, wyszła na pokład jednej z łodzi.Tej, naktórej dziobie siedział Orc.Nawet w bladym świetle gwiazd rozpoznał ją.Niktnie poruszał się tak jak Diana.No jasne.Powinien był o tym pomyśleć.Sam niepozwoliłby jej zostać bez silnego ochroniarza, nic więcdziwnego, że znalazła się na jednej łodzi z Orkiem.Na jej widok jego bicz zadrżał.Rozwinął go.Przyglądając się Dianie, chciał poczuć w nim moc.Na początku będzie dzielna.Cokolwiek powiedzieć oDianie, była twarda.Bicz zmieni jednak jej nastawienie.Drake nie zamierzał zrobić niczego, co mogłobywyrządzić krzywdę dziecku, ale i tak miał mnóstwomożliwości.Musiał tylko znalezć jakiś sposób, żeby się do niejdostać.Ominąć Briannę.No i Orca.Spojrzał na dużą łódz, jedyną, która wciąż cumowałaprzy pomoście.Z daleka i pod tym kątem nie widziałniczego prócz górnego pokładu.Dekka sprawowała tamwcześniej straż, ale teraz już jej nie było.Drake wiedziałjednak dobrze, że ta łódz została tam jako przynęta.Uważali, że jest na tyle głupi, żeby zaatakować.Poczuł nagłą falę złości.Ach, ten przebiegły Sam wpadł na to, żeby przenieść ludzi na łodzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]