RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jestem przerażona, serce mi wali, cała cierpnę odadrenaliny.Coś mi podpowiada, by uciekać.Powiedzieć mu, żebyspadał, że nie bawię się już w te gierki.Wiem jednak, że będęposłuszna.Za daleko zabrnęłam, żeby się teraz ni z tego, niżowego wycofać.- Zdejmij płaszcz.Na który, tak się składa, nie dostałaś odeinnie pozwolenia.Chcę zaprotestować, ale wiem, że mu specjalnie zależało, abymgo w czymś nie usłuchała.Udało mu się  wpadł w wielką złość, bo się spózniłam.Płaszcz opada z moich ramion i stoję wsamej uprzęży, z intensywnie czerwonymi brodawkami mocnosterczącymi pod wpływem nacisku klamerek, do tego moje ciałozdradziecko odpowiada na jego bliskość, rozgrzewa się i drży.jeczko w mojej głębi wciąż naciska na ścianki, pobudza mniewibrującą pieszczotą.Oczy Dominica błyszczą spod nasuniętych czarnych brwi.- Bardzo dobrze  mówi. Tak, tego właśnie chciałem.Ateraz na kolana.I na czworaki.- Tak, panie. Posłusznie opadam na podłogę.On schyla sięi coś robi z przodu obroży.Gdy się prostuje, uświadamiam sobieże przypiął mi długą skórzaną smycz. Chodz.Rusza w stronę sypialni, a ja za nim na kolanach i rękach.Nieszarpie za smycz, ale wiem, że ona tam jest - symbolizuje, iżnależę do niego.W pokoju panuje półmrok.W nogach łóżkaustawiono długą, niską ławę.Gdy jesteśmy na miejscu, on znówsię pochyla i zdejmuje mi z sutków zaciski.To ogromna ulga, alesutki i tak pozostają naciągnięte, pulsujące, nadwrażliwe.- Podejdz do ławy - komenderuje Dominie, wstając.-Klęknij przed nią i wyciągnij się na niej.Wypełniam rozkaz, zastanawiając się, co się teraz wydarzy.Podchodzę do ławy na czworakach i kładę się na niej przodem, zwypiętą pupą i kolanami na podłodze.- Obejmij ją.Otaczam mebel ramionami, wrażliwe sutki bolą w zetknięciu zjego powierzchnią.Dominic zaczyna chodzić tam i z powrotemobok mnie.Nie widzę, co robi, ale słyszę rytmiczne klapanie,kiedy uderza sobie czymś o dłoń.- Nie posłuchałaś mnie  mówi nadzwyczaj surowymtonem.- Spózniłaś się.Czy myślisz, że uległa poddana możekazać swojemu panu czekać choćby przez sekundę? - Nie, panie  szepczę.Oczekiwanie na to, co zamierza mizrobić jest okropne.- Twoim obowiązkiem było stawić się tutaj przed wpół dotrzeciej tak żebyś znajdowała się w buduarze punktualnie, gdyzegar wybije wpół do. Przy słowie  wybije znowu uderzaczymś o dłoń." Co on trzyma w ręce, na litość boską?.Dominic zniża głos do szeptu:- Co mam z tobą zrobić?- Ukarać mnie, panie - odpowiadam cichutko i pokornie.- Co?- Ukarać mnie, panie - powtarzam głośniej.- Tak, muszę cię nauczyć dobrych manier.Jesteś niegrzecznadziewczyną?- Tak, panie. Te słowa podniecają mnie, aż mi od nichgorąco Ciekawe, czy zapomniał o jajku, które wciąż we mniepulsuje.- Czym jesteś?- Niegrzeczną dziewczyną.- Tak, bardzo niegrzeczną, nieposłuszną dziewczyną.Trzebaci wlepić sześć batów, żebyś dostała nauczkę.Przestaje chodzić i śmiga w powietrzu tym, co ma w ręce.Rozlega się świst, więc się domyślam, że to szpicruta.Czujęprzypływ strachu.Nie chcę tego, to boli. Bądz silna -napominam sama siebie. Nie okaż mu, że się boisz.Następuje długa cisza i czuję, jak pośladki mnie mrowią woczekiwaniu razów.Ledwie mogę wytrzymać.A potem.trzask!Bat ląduje na mojej pupie.Piecze, ale nie przyprawia o mdłościczego się obawiałam.Trzymam się i staram nie poruszyć.Trzask!Znowu uderza w najpulchniejszą część pośladków, tym razemnieco mocniej.Wyrywa mi się stłumiony jęk bólu.Nim zdążę siępozbierać, wali znów, jeszcze mocniej, i znowu.Krzyczę.Mam cały tyłek w ogniu, podrażniona skóra szczypie i piecze.Szpicutaznowu spada ostro - porażające, parzące chlaśnięcie, od któregoskóra praży się w skwierczącej udręce.Wcale nie podoba mi sięten rodzaj bólu.Jajeczko w moim wnętrzu wciąż wibruje, aleprawie o nim zapominam.Czuję tylko rozdzierające smagnięciebata ta, kiedy ląduje na mnie po raz piąty.Ból wydziera z mojejpiersi szloch, z oczu tryskają łzy.Zbieram się w sobie przedostatnim razem, a gdy przychodzi, mocniejszy od poprzednich,pali moją wrażliwą skórę niczym rozgrzany do czerwonościpogrzebacz.W piersi narasta mi wstrząsający szloch, ale gromadzę wsobie wszystkie siły i tłumię go.Nie chcę, żeby Dominic widziałjak płaczę. Już koniec.Koniec.Ale powiem mu, że nie chcę więcej takich doznań.Nie zniosę juższpicruty: ani fizycznego bólu, jaki zadaje, ani tego upodlającegouczucia, które się z tym wiąże.On pochyla się i pociąga za wystający ze mnie czarnysznurek Pulsujące jajeczko wyskakuje z lekkim pyknięciem.Dominic wyłącza je.- Dobra robota, Beth  mówi miękko i delikatnie pocieradłonią moje pośladki.- Byłem dla ciebie surowy.Nie mogłemznieść widoku twojej wspaniałej skóry, gdy stawała się dła mnietaka czerwona, nagrzana.Chciałem ją rozszarpać całą swojąmocą.- Bierze głęboki wdech i wzdycha. Tak mnie rozpaliłaś.- Wstań.Podnoszę się z ławy, pupa mnie rwie z bólu.Ledwie stoję nanogach.- Podejdz do mnie na kolanach.Wypełniam posłusznie rozkaz, a gdy jestem tuż obok, on zrzucaswoją szatę, pokazując ukrytą dotąd nagość.Penis mu sterczy,wielki i twardy, najwyrazniej rozogniony podnieceniem, które wDominicu wzbudziło to, co właśnie zrobił.Jego oczy ciemnieją z pożądania gdy patrzy, jak się zbliżam z piersiami wypchniętymido przodu przez uprząż.Trzymam przypiętą do obroży smycz,żeby się w niej nie zaplątać.Podaj mi smycz.Przekazuję pasek.Wzrok mam spuszczony, aby go nieobrazić bezpośrednim spojrzeniem.On bierze smycz i szarpie niądelikatnie przyciągając mnie, aż jestem zmuszona przycisnąć siędo niego  twarz mam na wysokości jego naprężonego penisa,piersi opierają się o nogi, a obroża dociska się do ud.Narastająca we mnie żądza neutralizuje bolesne szczypaniepupy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl