[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- O co chodzi? - zapytał i w jego głosie pojawił się odcieńzniecierpUwienia.- Nic, przepraszam, wszystko dobrze.Byłeś cudowny.Uwielbiam być z tobą, kocham cię.- Wstrzymała oddech i starała sięodwrócić wzrok, ale Nick trzymał ją mocno i ich oczy się spotkały.Przez łzy widziała zamazany obraz jego twarzy.- Mów dalej - powiedział.- Kocham cię - powtórzyła niskim głosem.- Ale nic z tego nie wyjdzie, nie możemy być razem, to nie jest właściwy moment.Gdybyśmy się spotkali za rok, kiedy twoja spółka się rozwinie.no ale tak się nie stało.Masz słuszność wyjeżdżając do San Jose i robiącdla siebie wszystko, co możliwe.Nie powinieneś myśleć o mnie.Poradzę sobie, wiem, czego chcę, i pójdę tą samą drogą, co ty.Ja też tunie mogę zostać.Powinnam być w Los Angeles albo w Nowym Jorku.- Otarła ostatnią łzę, która nie wyschła.- Po prostu poczułam sięsamotna, bo dziś wieczorem było tak cudownie.Zawsze było wspaniale, ale nigdy nie powstrzymywałabym cię przed wyjazdem, bowłaśnie teraz nie jestem ci potrzebna.Nick patrzył na Sybille długą chwilę.Kilka minut wcześniej zdumiony jej namiętnością był wdzięczny, bo zrozumiał, że może daćdziewczynie coś więcej niż współczucie i podziw.Teraz poczuł to jeszcze mocniej: martwił się jej samotnością i brakiem zaufania,zachwycał odwagą i zdecydowaniem i wiedział, że w Sybille jest ogień, który on może uwolnić.Mógłby ją nauczyć miłości, śmiechu ipewności siebie.Mocniej przycisnął dziewczynę do siebie.- Pojedziemy razem - zaproponował.Sybille wciągnęła powietrze, potem potrząsnęła głową.Zmarszczyła lekko brwi.- Nie wolno ci tak mówić.Mężczyzni mówią włóżku rzeczy, jakich wcale nie myślą.- Och, na litość boską! - zniecierpliwił się.-Nie wiem, z jakimi mężczyznami bywałaś w łóżku, ale jeśli wydaje ci się, że jestem terazw kiepskiej formie i powiedziałem to z wdzięczności, nie znasz mnie wcale.- Wyszczerzył do niej zęby.- Nie zmienię zdania.Wpatrywała się w niego.- Jeżeli jesteś pewien.nie zniosłabym, gdybyś nie był.- Sybille.- Odwrócił dziewczynę do siebie i powtórzył jej imię pieszczotliwym głosem.- Sybille, chcę, żebyś pojechała ze mną.Niemogę cię zostawić.Sama to powiedziałaś: będziemy razem, pomożemy sobie nawzajem.Wstrzymała oddech.Zamknęła oczy i powoli wypuściła powietrze.Stopniowo jej mięśnie rozluzniły się i leżała zupełnie odprężonaw ramionach Nicka, z dłonią wspartą na jego piersi.Ustami dotykała wgłębienia w jego szyi.Jeszcze raz westchnęła i poddała się.- Tak - szepnęła.Nick poczuł się nagle przytłoczony ciężarem podjętej decyzji.Opanował to uczucie i przekręcił głowę, by ucałować czołodziewczyny.- Kocham cię, Sybille - powiedział.Tydzień pózniej, podczas prostej ceremonii w biurze sędziego w Pało Alto, Nicholas Fielding i Sybille Morgen pobrali się.Przeprowadzili się do San Jose i osiedli w małym domku na południowym skraju miasta.Ponieważ dom należał do ciotki TedaMcllvaine'a i tu w bawialni zamierzali prowadzić swoją spółkę, Ted zamieszkał z nimi.Ulokował się na górze, zajmując dwie małesypialnie i łazienkę, podczas gdy Sybille i Nick wprowadzili się do większej sypialni i łazienki na parterze.Wspólnie korzystali z salonu,jadalni i kuchni.- Przykro mi, że musimy zaczynać w ten sposób - powiedział Nick.-Ale to nie potrwa długo i będziemy mieli własny dom.Obiecuję.Sybille przesunęła palcami po popękanym fornirze stołu w jadalni.Valerie rzuciłaby jedno spojrzenie i wyszła.Gdyby to Valeriebyła tuż po ślubie, nigdy nie zgodziłaby się dzielić domu z kimkolwiek innym.Będąc mężatką czy nie, nigdy nie pozwoliłaby, aby ktośobcy wcisnął ją do sypialni i jednej łazienki.I Nick by jej o to nie poprosił.Przede wszystkim, nigdy by tego nie zrobił.Gdyby Valerie była jego żoną, znalazłby inny sposób.Ale nie była jego żoną.Valerie odeszła, a Sybille została panią Nicholasową Fielding.I to Sybille była kobietą, której Nick składałobietnice.- Wszystko w porządku - odparła, poruszając się w jego ramionach.Wspięła się, by go pocałować, czując radość, gdy jego ramionaobjęły ją mocniej.Pragnął jej.I zapomni o Valerie.Zapomni o niej dużo wcześniej niż ja.Powiedziała z ustami przy jego wargach.- Jak długo mamy siebie, niepotrzebny nam większy dom.- Ale będziesz go miała - obiecał.- Będziesz miała wszystko, czego zapragniesz.- Wiem - powiedziała.I przy akompaniamencie dzwięków przesuwanych na piętrze meblie, poszli do sypialni, a Nick przekręciłklucz w drzwiach z głośnym zgrzytem.Trzymając go pózniej w ramionach, gdy leżeli na skotłowanym łóżku, Sybille zaczęła myśleć, że z tego wspólnego mieszkaniawynika pewna korzyść.Będzie całkiem naturalne, że mając firmę i partnera na miejscu, Nick poświęci pracy wiele godzin i nie będziezbyt dużo żądał od żony.Zostawi ją samą, ale nie samotną i nie będzie już musiała martwić się0 wypełnienie domu innymi ludzmi czy dzwiękami.Też będę pracować, pomyślała.Jutro z pewnością znajdę zajęcie w stacjitelewizyjnej w San Jose.Wszystko będzie dobrze.To nie problem, że nie mieszkają sami.W ich małżeństwie też nie będzie żadnychkłopotów.I będą szczęśliwi.Dom był wąski, stał na wąskiej działce, z brązową trawą od frontu1 z tyłu, i pochyloną, rachityczną palmą obok podjazdu.Duże okno w saloniewychodziło ną takie samo, w identycznym domu z drugiej strony ulicy.Pokoje pomalowano na dziwny odcień musztardy, który lśniłniesamowitym blaskiem w świetle lampy ulicznej stojącej przed domem.Sybille i Nick kupili białe prześcieradła i zawiesili je jakkurtyny, ale nawet w rozproszonym świetle wyglądali dziwnie nieziemsko i zawsze odczuwali lekkie zaskoczenie, gdy jedno z nichpodniosło wzrok i zastanawiało się przez chwilę, kim jest ten dziwacznie zabarwiony osobnik obok.We trójkę rozstawili nieliczne meble, ułożyli zdekompletowane talerze i sztućce oraz ustawili na półkach wypakowane z kartonówksiążki, jakie przywiezli z Pało Alto, wynajętym samochodem.Przez tydzień, gotując swoje pierwsze obiady na nowym miejscu,potykali się o podarte linoleum i siebie nawzajem, ale wkrótce zaczęli wydeptywać własne ścieżki.I każdego wieczora po obiedzie Nicki Ted wracali do pracy, a znacznie pózniej Sybille i Nick szli do swego pokoju, a Ted do siebie na górę.- Na pewno czujesz się tu dobrze? - zapytał Nick przytulając ją w łóżku.- Doskonale - zapewniła.- Jestem szczęśliwa.Uwierzył.Od pierwszego dnia pobytu nie uskarżała się na dom i już więcej nie powtarzała, że tak naprawdę nie jest ważna w jegożyciu.Nawet musztardowe ściany stały się dla nich tematem żartów.A jednak Nick wiedział, że w głębi duszy Sybille wciąż jestniespokojna [ Pobierz całość w formacie PDF ]