[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pewnego razu to ja postanowi³am wybraæ siê do niego, a przy okazji zwiedziæ stolicê.Data ustalona, rodzice, o dziwo, pozwolili, a nawet dali na bilet i wyruszy³am.Jecha³am autobusem, który zatrzymywa³ siê w ka¿dej wiosce, a to wprowadza³o mnie w parszywy nastrój.- Chyba siê starzejê - myœla³am ponuro.- Jak mog³am jechaæ autobusem?.- Có¿, pieniêdzy za bilet i tak mi nie zwróc¹, ale przynajmniej bêdzie normalnie - pomyœla³am sobie i na nastêpnym przystanku wysiad³am.Humor wróci³ mi jak za dotkniêciem czarodziejskiej ró¿d¿ki.Poprawi³am torbê na ramieniu i ruszy³am wzd³u¿ szosy usi³uj¹c z³apaæ po drodze jakiœ samochód.Nie czeka³am d³ugo.Zatrzyma³ siê przede mn¹ z piskiem opon przepiêkny.¿uk.W kabinie obok kierowcy siedzia³a jakaœ damulka, ale za to na pace by³o miejsce w sam raz dla mnie.RaŸno wskoczy³am do œrodka wci¹gniêta przez jak¹œ pomocn¹ d³oñ, która okaza³a siê koñczyn¹ ca³kiem mi³ego ch³opaka.- Nareszcie przyjemny zapach spalin i œwist powietrza - pomyœla³am zadowolona.Pani wysiad³a gdzieœ po drodze, a uprzejmy kierowca zaproponowa³ mi miejsce w kabinie.- dziêkujê bardzo - odpowiedzia³am grzecznie i samochód potoczy³ siê dalej.Potoczy³ siê, to chyba nie najlepsze s³owo.Pan kierowca, siedz¹c samotnie w kabinie najwyraŸniej siê nudzi³ i z nudów zacz¹³ siê bawiæ w kierowcê rajdowego.Bryka nagle przyspieszy³a, drzewa ucieka³y szybciej ni¿ na przyspieszonym filmie, a mój towarzysz podró¿y zacz¹³ siê œmiaæ widz¹c moj¹ przera¿on¹ minê.- Nigdy nie jecha³aœ szybko? - zapyta³.- Jecha³aœ, ale nie takim gratem - odpowiedzia³am ura¿ona.Nie dane mi by³o d³ugo siê obra¿aæ , bo nagle samochodem mocno rzuci³o, przelecia³am na drug¹ stronê paki, po drodze mijaj¹c mojego rozmówcê.Nie zd¹¿y³am nawet krzykn¹æ, bo za chwilê zderzy³am siê z desk¹ wystaj¹c¹ z plandeki i poczu³am, ¿e samochód stacza siê z jakiejœ pochy³oœci.Kiedy wszystko ucich³o wygramoli³am na zewn¹trz.Ch³opak sta³ ca³y i zdrowy obok kierowcy, któremu te¿ nic nie by³o.Tylko mnie ciek³a stru¿ka krwi z rozbitego ³uku brwiowego.- Zje¿d¿ajcie - warkn¹³ zdenerwowany szofer, bo jak was tu zobaczy milicja, to beknê za to, ¿e bez zezwolenia wo¿ê ludzi.Trochê oszo³omiona chwyci³am swój baga¿ i bez zastanowienia skierowa³am siê w stronê szosy.- Poczekaj ! przecie¿ to trzeba zszyæ - rzek³ mój towarzysz niedoli wskazuj¹c na moj¹ brew i przytrzymuj¹c mnie za ramiê.- A masz ig³ê i nici ? - zapyta³am kpi¹co.- Ale z ciebie osa - rozeœmia³ siê i przy³o¿y³ mi na ranê swoj¹ chusteczkê.Wzruszy³ mnie ten gest i to, ¿e bêdê mia³a bliznê i to, jak ja siê poka¿ê u Jacka i w domu.Nie pozosta³o mi nic innego tylko rozp³akaæ siê na ca³y regulator.Czeka³am na s³owa ,,nie becz”, czy coœ w tym rodzaju, a on po prostu wytar³ mi ³zy i powiedzia³ uspakajaj¹co:- Tu niedaleko jest szpital, zaprowadzê ciê.Tego ju¿ by³o za wiele.Ryknê³am takim p³aczem, ¿e ch³opak popatrzy³ na mnie z przestrachem, lecz mimo to, dzielnie wzi¹³ mnie pod ramiê moj¹ torbê pod drugie i poszliœmy.Po zszyciu popatrzy³am w lustro w szpitalnej toalecie i zobaczy³am dziewczynê z podbitym okiem, opatrunkiem na czole i w brudnych, pochlapanych krwi¹ ciuchach.Nie, w takim stanie nie mogê pokazaæ siê u przysz³ych teœciów - pomyœla³am.Us³u¿ny ch³opak, którego zapomnia³am nawet zapytaæ o imiê, zaprowadzi³ mnie na przystanek autobusowy i ju¿ bezpiecznie dotar³am do domu.Zosta³a jeszcze przeprawa z rodzicami.Na miejscu jednak czeka³a mnie mi³a niespodzianka.Przera¿eni moim widokiem rodzice nie robili mi wymówek, ciesz¹c siê ,¿e ¿yjê, a ja przyrzek³am im i sobie ,¿e ju¿ wiêcej nie pojadê autostopem.Gêba goi³a mi siê dosyæ szybko, siniaki poznika³y i tylko z ³uku brwiowego wystawa³y nici chirurgiczne, które wygl¹da³y jak antenki nadawcze.Moje kole¿anki natychmiast to pod³apa³y i dosta³am przezwisko ,,Ufo”.Podró¿ do Jacka zosta³a od³o¿ona do chwili wyjêcia szwów, ale nie zrezygnowa³am z niej.Rodzice pogodzili siê z tym, ¿e zawsze gdzieœ mnie nosi, wiêc prosili tylko, abym postara³a siê o tak pilnie poszukiwan¹ u mnie rozwagê.Ja ze swojej strony obieca³am, ¿e zaopatrzê siê w coœ takiego.W koñcu wyruszy³am.By³am bogatsza o nowe doœwiadczenia i bliznê pod okiem, a mo¿e i trochê rozs¹dniejsza.Do Warszawy dojecha³am szczêœliwie, autobusem.Bez przeszkód dotar³am do domu Jacka i zapuka³am do drzwi pewna, ¿e wybiegnie mi na spotkanie.Jakie by³o moje rozczarowanie, gdy okaza³o siê, ¿e w drzwiach stan¹³ starszy pan, tylko trochê przypominaj¹cy Jacka.- Dzieñ dobry, czy zasta³am Jacka? - wystêka³am.- Proszê wejœæ, co prawda Jacek wyszed³ na chwilê, ale na pewno zaraz wróci.- odpowiedzia³.Ojciec Jacka wprowadzi³ mnie do pokoju.- Proszê usi¹œæ, a ja zrobiê kawy - zaproponowa³ i wyszed³.Rozejrza³am siê po pokoju [ Pobierz całość w formacie PDF ]