RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podobnie widzimy, że i oblu-bieńcy wstydzą się najwięcej swoich miłośników, kiedy się który da przychwycić na jakimłotrostwie.Więc gdyby to można było stworzyć państwo lub wojsko złożone z miłośników i oblu-bieńców, z pewnością nie znalezliby lepszego pierwiastka porządku społecznego jak wzajem-ne powstrzymywanie się od postępków złych, chęć odznaczenia się w oczach drugiego iwspółzawodnictwo wzajemne.Tacy, choćby ich mato było, zwyciężyliby, powiem, całyświat.Bo mężczyzna, który kocha, raczej zniósłby, żeby go wszyscy inni, niż żeby go oblu-bieńcy widzieli, jak szeregi opuszcza albo broń rzuca; wolałby raczej sto razy zginąć, a cóżdopiero opuścić oblubieńca albo mu nie pomóc w niebezpieczeństwie  toż nie ma takiegotchórza, którego by sam Eros męstwem wtedy nie natchnął, tak żeby dorównał i najtęższemuz natury.Po prostu, tak jak Homer powiada, że bóg niejednemu bohaterowi ducha dodawał,tak i Eros ducha dodaje tym, którzy kochają.Co więcej, nawet śmierć ponieść za drugiego potrafi tylko ten, który kocha, i to nie tylkomężczyzna, ale i kobieta.Dobrze o tym świadczy Hellenom Alkestis, córka Peliasa; ona jednachciała umrzeć za swego męża, mimo że miał ojca i matkę.Jej przywiązanie do niego byłobez porównania większe niż rodziców, bo ona męża kochała, a oni, jak się pokazało, byli muobcy i tylko się nazywali rodzicami.I nie tylko ludzie, ale i bogowie osądzili, że nadzwyczajpięknego czynu dokazała, toteż jej pozwolili wyjść na powrót z Hadesu, mimo że tylu ludzidokonało wielu pięknych czynów, a na palcach można zliczyć tych, których aż taką odzna-czyli nagrodą.Tak to i bogowie najwięcej szanują zapał i dzielność na polu Erosa.Za to Or-feusza, syna Ojagrosa, odprawili z niczym z Hadesu; pokazali mu tylko widziadło żony, poktórą się wybrał, a żony mu nie oddali, bo im na papinka wyglądał, ot, jak kitarzysta; a niemiał odwagi umrzeć z miłości tak jak Alkestis, tylko się chytrze myślał za życia dostać doHadesu.Toteż go za to bogowie pokarali i zesłali na niego śmierć z ręki kobiet; nie tak jak touczcili Achillesa, syna Tetydy, i posłali go na wyspy szczęśliwych; bo też kiedy mu matkazapowiedziała, że umrze, jeżeli zabije Hektora, a jeżeli go nie zabije, to wróci do domu iumrze o w póznej starości, jemu odwagi nie zabrakło i wolał pomagać miłośnikowi Patroklo-wi i pomścić go, a potem nie tylko umrzeć za niego, ale i umrzeć nawet zaraz po nim.I wła-śnie dlatego tak go podziwiali bogowie i tak go uczcili nadzwyczajnie, że nade wszystko so-bie cenił miłośnika.Ajschylos bredzi, kiedy powiada, że to Achilles był miłośnikiem Patro-kla, bo przecież on był piękniejszy nie tylko od Patrokla, ale i od wszystkich bohaterów, ibrody jeszcze nie miał, a potem był młodszy znacznie, jak powiada Homer.Ale bogowieistotnie najwięcej czczą tę dzielność, która się w miłości objawia, i doprawdy więcej się dzi-wią i podziwiają, i nagradzają, gdy oblubieniec miłośnika kocha niż gdy miłośnik oblubieńca.Bo miłośnik ma w sobie raczej coś boskiego aniżeli ulubieńcy; bóg w nim przecież mieszka.Idlatego też więcej niż Alkestę uczcili Achillesa i posłali go na wyspy szczęśliwych.Tak tedyja powiadam, że Eros jest z bogów najstarszy i najczcigodniejszy, i najsilniejszy, jeżeli chodzio zdobywanie dzielności i szczęścia ludzkiego za życia, jak i po śmierci.Taką mniej więcej mowę miał powiedzieć Fajdros, a po nim mówili jacyś inni, których jużsobie dobrze nie przypominał.Ich więc pominąwszy przytaczał mowę Pauzaniasza.On zaśpowiedział:43  Mój Fajdrosie, mnie się zdaje, że temat naszych mów nie jest dość dokładnie określony;każą nam tak po prostu chwalić Erosa.Piękna by to była rzecz, gdyby Eros był tylko jedenjedyny.Tymczasem nie jest jeden tylko.A skoro nie jest tylko jeden, trzeba było naprzódtego zapowiedzieć, którego trzeba chwalić.Więc ja spróbuję naprawić i wskazać naprzódErosa, którego chwalić należy, a potem dopiero pochwalić go tak, jak boga chwalić przystało.Bo wszyscy wiemy, że nie masz bez Erosa Afrodyty.Gdyby ona była jedna, i Eros byłby je-den.Ale ponieważ Afrodyty są przecież dwie, dwa muszą być też i Erosy.A jakoż nie dwie boginie? Toż jedna, starsza, nie miała matki, córka Nieba, i dlatego jąniebiańską nazywamy; druga, młodsza, córka Zeusa i Diony, którą też wszeteczną zwiemy.Więc i Eros, który tej drugiej pomaga, musi się słusznie wszetecznym nazywać, a inny Erosniebiańskim.Chwalić się powinno wszystkich bogów, ale spróbujmy powiedzieć, co któremu z nich obuprzypada w udziale.Bo z każdą czynnością tak się rzeczy mają: sama przez się nie jest żadnaani zła, ani dobra.Ot, jak to, co my teraz robimy; człowiek pije, śpiewa, rozmawia; to, samoprzez się, nie jest jeszcze piękne.Będzie takim dopiero zależnie od tego, jak my to robić bę-dziemy.Bo dobrze i pięknie zrobiona rzecz dobrą się staje; niedobrze zrobiona jest złą.Takwięc i kochanie, i Eros nie każdy jest piękny i uwielbienia wart, lecz ten tylko, co piękny roz-płomienia żar.Eros, syn Afrodyty wszetecznej, sam też jest wielki wszetecznik i dokazuje tu i tam bezplanu; ten ci jest, którym marne jednostki kochają.Taki to najpierw kocha zarówno kobiety,jak i chłopców; potem, jeżeli już kocha, to więcej ciała niż dusze; przy tym ile możności naj-głupsze, bo myśli tylko o uczynku, a piękno jest mu obojętne.Toteż mu się trafi, co zrobidobrze, ale równie dobrze zdarza mu się i na odwrót.Bo taki Eros jest synem bogini znaczniemłodszej niż druga, bogini, która już z urodzenia ma w sobie coś żeńskiego i coś męskiego.Ale drugiego matką jest Afrodyta niebiańska; ona najpierw nie ma nic wspólnego z pier-wiastkiem żeńskim, tylko i jedynie z męskim (to właśnie jest miłość ku chłopcom skierowa-na), potem jest starsza, nie pokalana niskimi skłonnościami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl