[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Musiałem zbudować własny dziewięcioamperowy bezpiecznik.Połączyłem równolegle trzybezpieczniki.Nie ma szansy, żeby dziewięcioamperowy prąd przeszedł przez nie, nie wyłączając ichpo kolei.Potem zająłem się okablowaniem świdra.Praktycznie to samo zrobiłem z Pathfinderem.Wyjąłembaterię i podłączyłem do zasilania z Habu.Ale tym razem poszło znacznie łatwiej.Pathfinder był zbyt duży, żeby przejść przez którąś ze śluz, więc musiałem robić wszystko nazewnątrz.Pracowaliście kiedyś z układami elektronicznymi, nosząc skafander kosmiczny?Wkurzająca rzecz.Musiałem nawet zrobić stół warsztatowy z rozpórek, pamiętacie?W każdym razie świder bez problemu zmieścił się w śluzie.Ma tylko metr wysokości i wyglądajak wielka wiertarka udarowa.Pobieraliśmy nasze próbki skał, stojąc, jak astronauci z Apolla.Na dodatek, nie tak jak w przypadku Pathfindera, miałem pełne plany świdra.Wyjąłem baterię iprzymocowałem przewód tam, gdzie trzeba.Potem wyniosłem świder wraz z jego nowym kablem nazewnątrz, podłączyłem do zmodyfikowanej ładowarki łazika i włączyłem.Działał jak marzenie! Świder wesoło wirował.Jakimś cudem udało mi się wszystko zrobićpoprawnie za pierwszym razem.W głębi duszy obawiałem się, że go spalę.Nie było jeszcze południa.Czemu nie miałbym zacząć wiercić? – pomyślałem.[10.07] WATNEY: Modyfikacje zasilania skończone.Podłączyłem świder i działa doskonale.Zostało mi dużo światła słonecznego.Wyślijcie mi opis dziury, którą mam wyciąć.[10.25] JPL: Dobrze to słyszeć.Rozpoczęcie cięcia to świetny pomysł.Żeby było jasne, tomodyfikacje łazika numer 1, który nazywaliśmy „przyczepą”.Łazik numer 2 (ten z modyfikacjami zwyprawy po Pathfindera) powinien na razie zostać w takim stanie, w jakim jest.Będziesz zdejmował kawał dachu.Tuż przed śluzą z tyłu pojazdu.Dziura musi mieć co najmniej2,5 m długości i pełne 2 m szerokości zbiornika ciśnieniowego.Przed wykonaniem jakichkolwiek cięć narysuj kształt na przyczepie i umieść przyczepę tak, żebykamera Pathfindera mogła to zobaczyć.Damy ci znać, czy zrobiłeś dobrze.[10.43] WATNEY: Zrozumiałem.Zróbcie zdjęcie o 11.30, jeśli wcześniej się nie odezwę.Łaziki są przygotowane na to, żeby je ze sobą spiąć, dzięki czemu jeden może holować drugi.Wten sposób można uratować członków załogi, jeśli coś pójdzie nie tak.Z tego samego powodu łazikimogą wymieniać powietrze przez przewody, którymi je łączycie.To zabezpieczenie sprawi, że będędzielił powietrze z przyczepą w trakcie długiej podróży.Dawno temu wymontowałem akumulator z przyczepy; nie może teraz sama jeździć.Ale podpiąłemją pod mój cudownie zmodyfikowany łazik i przyholowałem w pobliże Pathfindera.Venkat powiedział mi, żebym „narysował” kształt, który planuję wyciąć, ale zapomniałwspomnieć jak.To nie jest tak, że mam ze sobą marker, który może działać na powierzchni Marsa.Tak więc rozwaliłem łóżko Martineza.Koje to w gruncie rzeczy hamaki.Lekka nić zapleciona luźno w coś, na czym da się wygodniespać.Każdy gram jest ważny, gdy wysyła się sprzęt na Marsa.Rozplątałem łóżko Martineza, zabrałem na zewnątrz sznurek i przymocowałem taśmą do kadłuba,wzdłuż linii zaplanowanego cięcia.Tak, oczywiście, taśma klejąca działa w niemalże próżni.Taśmaklejąca działa wszędzie.Taśma klejąca jest magiczna i powinna być czczona.Rozumiem, o co chodzi NASA.Z tyłu przyczepy jest śluza, przy której nie będziemy grzebać.Cięcie trzeba zrobić tuż przed nią i zostanie sporo miejsca dla Wielkiej Trójki.Nie mam pojęcia, jak NASA ma zamiar zasilać Wielką Trójkę przez dwadzieścia cztery godzinyna dobę, żeby nadal była energia do jazdy.Założę się, że oni też nie wiedzą.Ale są mądrzy, cośwymyślą.[11.49] JPL: Zaplanowane cięcie, które widzimy, wygląda dobrze.Zakładamy, że po drugiejstronie jest identycznie.Możesz zacząć wiercenie.[12.07] WATNEY: Tak właśnie powiedziała.[12.25] JPL: Serio, Mark? Serio?Najpierw rozhermetyzowałem przyczepę.Możecie mnie nazwać wariatem, ale nie chciałem, żebywiertło nagle wystrzeliło mi prosto w twarz.Potem musiałem wybrać punkt, od którego zacznę.Stwierdziłem, że najłatwiej będzie zacząćgdzieś z boku.Myliłem się.Dach byłby lepszy.Bok był kłopotliwy, ponieważ musiałem trzymać świder równolegle dopodłoża.To nie jest black & decker, jakiego używali wasi ojcowie.Ma metr długości i można gobezpiecznie trzymać tylko za uchwyty.Sprawienie, żeby wiertło wgryzło się w nadwozie, było trudne.Docisnąłem je i włączyłem, aleślizgało się po powierzchni.Dlatego wziąłem swój zaufany młotek i śrubokręt.Zrobiłem małą rysę wkompozycie węglowym.Dzięki temu świder miał punkt oparcia i mogłem wiercić w jednym miejscu.Jak przewidziałaNASA, przewiercenie się na wylot zajęło około dwóch i pół minuty.Powtórzyłem to samo przy drugiej dziurze i poszło o wiele sprawniej.Po trzeciej zapaliła sięlampka ostrzegająca o przegrzaniu wiertła.Biedny świder nie był zaprojektowany do ciągłej pracy przez tak długi czas.Na szczęście wyczułprzegrzanie i ostrzegł mnie, oparłem go więc o stół i dałem mu kilka minut na ostygnięcie.Jednomożna powiedzieć o Marsie: jest naprawdę zimny.Rzadka atmosfera nie przewodzi dobrze ciepła,ale w końcu wszystko chłodzi.Wcześniej zdjąłem osłonę wiertła (żeby podłączyć kabel zasilający).Miłym skutkiem ubocznymbyło to, że świder chłodzi się szybciej.Ale będę go musiał czyścić co kilka godzin, gdy nazbiera siępył.Do 17.00, kiedy słońce zaczęło zachodzić, wywierciłem siedemdziesiąt pięć otworów.Dobrypoczątek, ale nadal zostało bardzo dużo.W końcu (najpewniej jutro) będę musiał zacząć wiercićotwory, których nie dam rady dosięgnąć z ziemi.Potrzebuję czegoś, na co mogę wejść.Mógłbym użyć do tego mojego „stołu warsztatowego”.Ale stoi na nim Pathfinder i absolutnie niemam ochoty przy tym kombinować.Ale mam jeszcze trzy rozpórki od lądownika MAV-u.Na pewnomogę zbudować rampę lub coś takiego.W każdym razie to wszystko na jutro.A dziś na kolację zjem pełną rację.O taaaak.Właśnie.Albo mnie uratują w solu 549., albo umrę.To znaczy, że mam dodatkowetrzydzieści pięć solów z żywnością.Od czasu do czasu mogę sobie dogodzić.WPIS W DZIENNIKU: SOL 194.Średnio potrzebuję trzech i pół minuty na wywiercenie otworu, z uwzględnieniem okazjonalnychokresów chłodzenia.Wiem to, bo spędziłem cały cholerny dzień na wierceniu.Po ośmiu godzinach monotonnej,intensywnej pracy fizycznej zrobiłem sto trzydzieści siedem otworów.Okazało się, że poradzenie sobie z miejscami, do których nie mogłem dosięgnąć, było proste.Niemusiałem modyfikować rozpórki lądownika.Potrzebowałem czegoś, na czym mógłbym stanąć.Użyłem do tego pojemnika na próbki geologiczne (znanego także jako pudło) [ Pobierz całość w formacie PDF ]