RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Myślisz, że taki plan się uda? Czy się uda? Naturalnie, że się uda, wszystko pójdzie jak po maśle.Ale ten plan jestdiabelnie prosty, właściwie nic w nim nie ma.Co za korzyść z planu, Huck, z którym mielibyśmytak mało zawracania głowy? Jest nudny jak kluski na oleju.Narobiłby nie więcej hałasu niż naprzykład włamanie się do fabryki mydła.Nic na to nie odpowiedziałem, bo też nie spodziewałem się niczego innego.Ale wiedziałemdoskonale, że kiedy Tomek obmyśli swój plan, nie będzie w nim ani jednej z tych wad, jakie byływ moim.I rzeczywiście ich nie było.Tomek wytłumaczył mi wszystko dokładnie i zaraz zrozumiałem,że co się tyczy stylu, jego plan jest wart piętnastu moich, a poza tym Jim będzie dzięki temuplanowi tak samo wolny, jakby był w wyniku mojego, i że przy okazji wszyscy trzej możemystracić życie.Więc zadowolony powiedziałem, żebyśmy się wzięli do roboty.Nie warto miopisywać tego planu, bo naturalnie nie mógł on zostać taki, jaki był.Wiedziałem, że Tomekbędzie go po trochu zmieniał i wykręcał na wszystkie możliwe sposoby, i dorzucał nowe ozdóbkiprzy każdej możliwej okazji.Tak się też stało.W każdym razie jednego byłem pewien: Tomek Sawyer nie żartował i naprawdę miał zamiarpomóc mi wykraść Murzyna! A to już zupełnie nie mieściło mi się w głowie.Przecież Tomek byłporządnym i dobrze wychowanym chłopcem i miał dobrą reputację, którą mógł stracić, i jego 224rodzina też miała dobrą reputację.I był bystry, a nie tępy, wykształcony, a nie ciemny; i wcalenie był podły, tylko dobry.A mimo to tak mało miał w sobie dumy i prawości i innych uczuć, żezniżał się do tego wstrętnego postępku i na oczach wszystkich gotów był zhańbić siebie i swojąrodzinę.W żaden sposób nie mogłem go zrozumieć.Oburzało mnie to i wiedziałem, żepowinienem mu o tym powiedzieć  powinienem zachować się jak prawdziwy przyjaciel inamówić go, żeby to wszystko rzucił i ratował się od zguby.No i zacząłem z nim taką rozmowę,ale kazał mi przestać i powiedział: Czy ci się nie zdaje, że ja wiem, co robię? Czy przeważnie nie jest tak, że ja wiem, co robię? No, owszem. A czy nie mówiłem, że pomogę ci wykraść tego Murzyna? Mówiłeś. Więc o co chodzi?Tyle tylko powiedział i tyle tylko ja powiedziałem.Nie warto było mówić więcej, bo jakTomek Sawyer raz sobie postanowił, że coś zrobi, zawsze to zrobił.Ale w dalszym ciągu niemogłem zrozumieć, dlaczego on chce mieszać się do tej sprawy, więc dałem spokój i więcej siętym nie kłopotałem.Skoro się uparł, ja na to nic nie mogłem poradzić.Kiedy wróciliśmy na farmę, było wszędzie ciemno i cicho, więc nie zatrzymując się poszliśmydo szałasu przy dole na popiół, bo chcieliśmy go sobie z bliska obejrzeć.Szliśmy naumyślnieprzez podwórze, żeby sprawdzić, jak się zachowają psy.Poznały nas i szczekały, ale nie więcej,niż wiejskie psy mają we zwyczaju, kiedy ktoś zbliża się do nich w nocy.Zaszliśmy na miejsce iobejrzeliśmy szałas ze wszystkich stron.Na ścianie, której przedtem nie widziałem (to znaczy napółnocnej ścianie), znalezliśmy kwadratowy otwór okienny, umieszczony dość wysoko i zabityjedną solidną deską.Powiedziałem do Tomka: Tego nam było trzeba.Jak oderwiemy deskę, Jim akurat przeciśnie się przez tę dziurę.Tomek odparł: To jest takie proste jak zabawa w łapki i takie łatwe jak zabawa w berka.Spodziewałem się,Huck, że znajdziemy sposób chociaż trochę trudniejszy od tego. W takim razie  powiedziałem  co myślisz o tym, żebyśmy w y p i ł owal i Jima z szałasu,jak to ja zrobiłem, zanim zostałem wtedy zamordowany? Hm, to już jest trochę lepsze  odparł. Jest bardziej tajemnicze, mielibyśmy z tym hukkłopotów.Tak, to niezły pomysł.Ale głowę dam, że znajdziemy jakiś dwa razy dłuższy sposób 225wykradzenia Jima.Nie ma się co śpieszyć.Rozejrzyjmy się trochę.Z tyłu, pomiędzy szałasem a płotem, była przybudówka dotykająca okapu dachu i zbita zdesek.Na długość była jak szałas, ale za to wąska, miała najwyżej ze sześć stóp szerokości.Drzwi, zamknięte na kłódkę, znajdowały się na ścianie południowej.Tomek poszperał chwilęprzy kotle do gotowania mydła i znalazł taki żelazny drążek, jakich używają zwykle dopodnoszenia pokrywy.Przyniósł go pod drzwi przybudówki i wyważył nim jeden z dwóchskobli.Aańcuch spadł na ziemię, weszliśmy do środka, zamknęliśmy za sobą drzwi i zapaliliśmyzapałkę.Okazało się, że przybudówka przylega tylko do szałasu, ale się z nim nie łączy; nie byłow tej szopie ani podłogi, ani żadnych przedmiotów, tylko w kącie leżało kilka zardzewiałych ipołamanych łopat, motyk i kilofów, i jeden wyszczerbiony pług.Zapałka zgasła, więc wyszliśmy,a jak wsunęliśmy skobel na miejsce, drzwi były nie gorzej zamknięte niż przedtem.Tomekpowiedział wesoło: Dobra nasza, Huck! Zrobimy podkop.Potrwa to najmniej tydzień.Potem wróciliśmy pod dom i ja wszedłem bocznymi drzwiami (wystarczyło odsunąćrzemienny skobel, bo nikt tu nie zamyka drzwi na noc), ale dla Tomka Sawyera było to za małoroman.roman.tyczne.Nie odpowiadała mu żadna inna droga  musiał koniecznie wspiąć siępo drucie od piorunochronu.Ale kiedy trzy razy wdrapał się już na pół drogi i trzy razy spadł  aza i trzecim razem o mało co nie skręcił karku  wyglądało na to, że będzie musiał dać spokój.Odpoczął jednak i powiedział, że jeszcze raz spróbuje szczęścia i tym razem udało mu się wejśćna samą górę.Wstaliśmy o świcie i poszliśmy do chat murzyńskich, żeby pokumać się z psami i zaznajomićz Murzynem, który nosił jedzenie Jimowi  jeżeli to był Jim w tym szałasie.Czarni kończyliwłaśnie śniadanie i wybierali się w pole, a Murzyn Jima wkładał do blaszanej puszki chleb,mięso i inne jedzenie.Kiedy tamci już odchodzili, przysłano z domu klucz.Ten nasz Murzyn miał dobrotliwą, trochę głupkowatą twarz i włosy powiązane nitką w małestrączki.Był to sposób na odpędzenie złych duchów.Powiedział nam, że ostatnio czarownicestrasznie go mordują po nocach, że widzi różne dziwne rzeczy i słyszy różne dziwne głosy ihałasy, i że tak długo jak teraz to się go czarownice jeszcze nigdy nie czepiały.Strasznie był tymprzejęty i rozgadał się o swoich zmartwieniach, aż zupełnie zapomniał, co miał robić [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl