[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Harry szeptałRonowi swoje życzenia i przekazywał mu złote monety spod peleryny.Opuścilisklep z o wiele lżejszą sakiewką, ale kieszenie mieli pełne łajnobomb, cukierkówwywołujących czkawkę, mydełek z żabiego skrzeku; każdy miał też po kubku doherbaty gryzącym w nos.Dzień był słoneczny, wiał lekki wiaterek i przyjemnie było się powłóczyć,więc minęli Trzy Miotły i wspięli się na wzgórze, by zobaczyć Wrzeszczącą Cha-tę, najbardziej nawiedzany przez duchy dom w Wielkiej Brytanii.Stała samotnieponad wioską i nawet w świetle dziennym wyglądała dość posępnie, z oknamizabitymi deskami i zarośniętym ogrodem. Unikają jej nawet duchy z Hogwartu powiedział Ron, kiedy oparli sięo płot, żeby się lepiej przyjrzeć. Pytałem Prawie Bezgłowego Nicka.mówi,że jej mieszkańcy to nieokrzesane typy.Nikt nie może się dostać do środka.Oczy-wiście Fred i George próbowali, ale wszystkie wejścia są pozamykane na czteryspusty.Harry, rozgrzany wspinaczką, rozważał właśnie zdjęcie peleryny-niewidki nakilka minut, kiedy usłyszeli jakieś głosy w pobliżu.Ktoś zmierzał ku domowiz drugiej strony wzgórza.W chwilę pózniej pojawił się Malfoy w towarzystwienieodłącznych Crabbe a i Goyle a..spodziewam się w każdej chwili sowy od ojca mówił Malfoy.Musiał pójść na to przesłuchanie, żeby im opowiedzieć o mojej ręce.że miałemją unieruchomioną przez trzy miesiące.Crabbe i Goyle zarechotali. Bardzo bym chciał usłyszeć, jak ten wielki włochaty kretyn będzie się sambronił. On jest bardzo łagodny, niech skonam. Dla mnie to ten hipogryf jużjest martwy.Nagle spostrzegł Rona.Na jego bladej twarzy pojawił się złośliwy grymas. Co tu robisz, Weasley? zapytał i przeniósł spojrzenie z Rona na roz-padający się dom. Pewnie byś chciał tu zamieszkać, co, Weasley? Marzyszo własnej sypialni? Słyszałem, że twoja rodzina sypia w jednym pokoju.Toprawda?Harry złapał Rona z tyłu za szatę, żeby go powstrzymać przed rzuceniem sięna Malfoya. Zostaw go mnie syknął mu do ucha.Takiej okazji trudno było nie wykorzystać.Harry okrążył ostrożnie Malfoya,Crabbe a i Goyle a, pochylił się i zebrał garść błota ze ścieżki. Właśnie sobie gawędziliśmy o twoim kumplu Hagridzie powiedziałMalfoy do Rona. Wyobrażaliśmy sobie, co powie przed Komisją LikwidacjiNiebezpiecznych Stworzeń.Myślisz, że się rozpłacze, jak odetną jego hipogryfo-wi.PAC!179Pecyna błota ugodziła go w potylicę; ze srebrnoblond włosów spływała brud-na maz. Co za.Ron musiał się złapać płotu, żeby nie upaść ze śmiechu.Malfoy, Crabbe i Goy-le rozglądali się głupkowato dookoła.Malfoy otrzepywał się z błota. Co to było? Kto to zrobił? To bardzo nawiedzane przez duchy miejsce, no nie? zakpił Ron takimtonem, jakby mówił o pogodzie.Crabbe i Goyle wyglądali na przerażonych.Ich rozdęte muskuły były bezuży-teczne w walce z duchami.Malfoy rozglądał się nieprzytomnie po opustoszałymogrodzie.Harry skradał się po ścieżce do wyjątkowo błotnistej kałuży, przy której brze-gu zielenił się cuchnący szlam.PAC!Tym razem Crabbe i Goyle również oberwali.Goyle podskakiwał dziko, pró-bując wytrzeć błoto ze swoich małych, mętnych oczu. To przyleciało stamtąd! krzyknął Malfoy, ocierając twarz i wpatrując sięw miejsce odległe o jakieś sześć stóp od Harry ego.Crabbe rzucił się do przodu, wyciągając swoje długie łapy jak zombie.Harryokrążył go, podniósł jakiś patyk, rzucił mu w plecy i zaczął zwijać się ze śmie-chu, kiedy Crabbe zrobił piruet w powietrzu, żeby zobaczyć, kto w niego rzucił.Ponieważ mógł widzieć tylko Rona, ruszył ku niemu, rozwścieczony, ale Harrypodłożył mu nogę.Crabbe zachwiał się, a jego olbrzymia, płaska stopa zawadziłao skraj peleryny-niewidki.Harry poczuł gwałtowne szarpnięcie i nagle pelerynazsunęła mu się z głowy.Malfoy wytrzeszczył oczy. AAACH! wrzasnął, wskazując na wiszącą w powietrzu głowę, po czymodwrócił się i pognał w dół zbocza jak oszalały, a za nim popędzili Crabbe i Goyle [ Pobierz całość w formacie PDF ]