RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może czternaście, nie wiem.Zszedłem i otworzyłemdrzwi. Czy były zamknięte? Tak.Otworzyłem drzwi.Pan Profesor Drummond siedział za stołem.Zamknąłemdrzwi po wejściu i powiedziałem: Przepraszam, panie profesorze. a wtedy zobaczy-łem. Tak.I co pan zrobił? Podszedłem i otworzyłem usta, żeby krzyknąć, ale zobaczyłem jakiś ruch i spoj-rzałem.Ale to tylko kropla krwi oderwała się od fotela i upadła na ziemię.Potem upa-dła druga. Spojrzał w stronę fotela i odwrócił głowę. Teraz jest tam cała plama. Opanował się. Wiedziałem od razu, że pan Drummond nie żyje.Patrzyłem w jegooczy.Mogą panowie mi nie wierzyć, ale pomyślałem nagle o mojej matce.że w związ-ku z tym nie dostarczę pieniędzy i Christoph pójdzie do więzienia, a ona.Rozejrzałemsię.Pieniądze leżały w kasie.W ogóle nie myślałem chyba wtedy albo to był jakiś szok.Porwałem pieniądze i uciekłem z pokoju. Czy zamknął pan za sobą drzwi? Co?.Tak.Na pewno tak.Kiedy dostałem się na górę, wpadłem do siebie i za-mknąłem drzwi na klucz.Położyłem pieniądze na stole i od razu zrozumiałem, cozrobiłem.Ogarnęło mnie okropne przerażenie.Wtedy zrobiłem drugą rzecz, którejnie rozumiem do tej chwili.Wstałem, otworzyłem drzwi i zapukałem cicho do pro-fesora Hastingsa, którego pokój sąsiaduje z moim.Nie spał jeszcze.Wpuścił mnie.107 Powiedziałem, że pojadę do Ameryki, kiedy on zechce, ale muszę mieć zaraz tysiącfuntów.Spojrzał na mnie ze zdziwieniem, ale bez słowa wyjął książeczkę czekowąi wypisał czek.Wtedy przypomniałem sobie, że zostawiłem uchylone drzwi, a na sto-le u mnie leży ta paczka banknotów.Wziąłem czek i wybiegłem.Wróciłem do pokoju.Zamknąłem drzwi i ogarnęło mnie jeszcze większe przerażenie, jeżeli to było możliwe.Hastings na pewno dostrzegł, że dzieje się ze mną coś niedobrego.Nie puka się prze-cież do ludzi tak pózno i nie mówi się takim tonem.Widziałem zresztą, że jest zaskoczo-ny moją zgodą.Musiałem coś zrobić.Przede wszystkim zejść i włożyć z powrotem dokasy tamten tysiąc bez względu na to, co się stanie.Ale najpierw pan Hastings wyszedłi wrócił po kilku minutach.Słyszałem zamykanie jego drzwi.Wreszcie wstałem, wsuną-łem paczkę banknotów do kieszeni i ostrożnie wyjrzałem.I właśnie wtedy posłyszałemjakieś kroki na schodach.Były bardzo ciche, ale usłyszałem je.W nocy każdy szelestjest głośniejszy.Cofnąłem się. Która była wtedy godzina? Pół do pierwszej.Cały czas patrzyłem na zegarek.Pamiętam każdą upływającąminutę. A potem co? Potem siedziałem jeszcze przez pewien czas.Byłem pewien, że osoba wchodzą-ca na górę obudzi kogoś i doniesie o zabójstwie.Ale widocznie to był ktoś, kto nie wra-cał z gabinetu.Pomyślałem, że może ktoś uczuł głód i zszedł do kredensu.Po półgodzi-nie, tuż przed pierwszą postanowiłem zejść.Było cicho.Na palcach zszedłem po scho-dach.Bałem się tak strasznie, jak jeszcze nigdy w życiu.Wszedłem tu, stanąłem z rę-ką na klamce i równocześnie usłyszałem, że ktoś otwiera i zamyka drzwi na górze.Podbiegłem do kontaktu, zgasiłem lampę i rzuciłem na stół pieniądze.Ktoś schodziłpo schodach.Stałem obok stołu i kurczowo ściskałem coś, co okazało się przyciskiem.Nie myśląc, co robię, cofnąłem się na palcach za drzwi.Ten ktoś wszedł.To był mężczy-zna.Zapytał: Ianie? A ja wiedziałem, że Ian Drummond nie odpowie, i wtedy pan Alex,bo poznałem go po głosie, zacznie szukać kontaktu, zapali światło i znajdzie mnie obokukrytego w ciemności trupa.Wtedy nic mnie nie uratuje.Ja tego wszystkiego właści-wie nie myślałem, ale to było we mnie.Uniosłem rękę i uderzyłem go w głowę, a po-tem skoczyłem do drzwi i zamknąłem je cicho.Widziałem, że upadł.W połowie scho-dów zrozumiałem, że trzymam w ręce ten przycisk.Dopadłem mojego pokoju i za-trzymałem się.Otarłem przycisk, żeby nie zostawić odcisków palców, i położyłem gona parapecie okna.A potem wszedłem do siebie, chwyciłem leżący na stole czek panaHastingsa i wsunąłem mu go pod drzwi.Pózniej zamknąłem swoje drzwi, rozebrałemsię i leżałem pod kołdrą do chwili, póki nie zapukała do mnie policja.Myślałem, że topo mnie, ale.To jest wszystko, absolutnie wszystko, co wiem. Tak. Parker kiwnął głową. A dlaczego otarł pan przycisk, a nie pomyślał108 o tym, że zostawia pan ślady na klamce? I na kontakcie elektrycznym? Na szczęście dlapana opowieść pana pasuje na razie do faktów.Jeszcze jedno.Czy.czy ta krew kapa-ła szybko? Krew.nie.Kropla.pózniej znowu kropla.w długich odstępach. Czy spojrzał pan na podłogę, tam gdzie opadały? Nie.Tam był mrok.One padały w cień za stołem.Tu kończyła się granica świa-tła lampy.Właśnie to było okropne, że one tak ginęły i nie wydawały żadnego dzwię-ku. Wzdrygnął się. Jeszcze jedno.Oddał pan ten tysiąc funtów i oddał pan czek.Skąd pan teraz wez-mie pieniądze dla brata? Nie wiem. Davis rozłożył ręce. Nie chcę myśleć o tym.Muszę to jakośznieść.Może matka też to zniesie.Ale nie mogę.Teraz, kiedy pan Drummond nie żyje,nie mógłbym wyjechać tam.To by było jak zdrada.W końcu ja też jestem naukow-cem.angielskim naukowcem.Zdaję sobie sprawę z tego, co te badania oznaczają.Gdyby nie panika, nigdy bym tego nie zrobił.Pózniej to co innego.Kiedy to się zakoń-czy.Nie.Nie ma wyjścia.Ale tego nie mogę zrobić. Mogę panu pożyczyć tysiąc funtów na przeciąg dwu tygodni, jeżeli inspektorParker nie ma nic przeciwko temu  powiedział Alex. Ja?  Parker rozłożył ręce. Dopóki ten pan jest na wolności, ma pełne prawootrzymywać czeki od każdego.To prawdopodobnie nagroda za to, że nie uderzył cięmocniej? Tak  Alex wyjął swoją książeczkę i wypisał czek.Odeśle mi je pan na to samokonto bankowe  powiedział.Filip Davis wyciągnął ku niemu rękę. Gdyby pan wiedział. Nie mógł powiedzieć ani słowa więcej. Niech pan idzie teraz do swojego pokoju, a potem zapuka do pani Lucji Sparrowi zapyta, czy napisała ten list dla pana.Jeżeli tak, chcę, żeby mi go pan przyniósł. W tej.w tej sytuacji nie mogę przecież. Młody człowieku.Niech pan nie zapomina, że to pan każe mi wierzyć w swojeopowiadanie.Fakty mówią, że był pan w tym pokoju w czasie, kiedy mogło być popeł-nione zabójstwo, że zabrał pan z kasy pieniądze, że nie powiadomił pan nikogo o tym,co pan zobaczył, że pózniej uderzył pan w głowę ciężkim przedmiotem obecnego tupana Alexa i uciekł pan na górę, nie interesując się nawet tym, czy go pan nie zabił,i próbując zacierać za sobą ślady.Może pan być równie dobrze mordercą, jak nim niebyć.Szczerze mówiąc pośród osób w tym domu znam kilka, które mają lepsze alibi niżpan.A w tym domu było w noc zabójstwa osób bardzo niewiele.Osiem, ściśle biorąc.Jest pan nadal w czołówce tego wyścigu.Niech pan lepiej robi to, o co pana proszę. Tak, proszę pana.Zaraz postaram się to.załatwić. Filip Davis wstał i wy-szedł.109  Szefie!  Jones stanął w drzwiach i rozłożył ręce. %7ładnej plamy na żadnym bu-cie, chyba na tych, które miał na nogach.Ale trudno mu było zaglądać pod pięty. W porządku. Parker odprawił go ruchem ręki.Podszedł do Alexa. Zdajesię, że on mówi prawdę.ten szachista.ten układacz rebusów na wiele ruchów z góry.Potworny gaduła.Czy powiedział ci coś ciekawego? Tak. Alex skinął głową. Wydaje mi się, że bardzo. I mnie  powiedział Parker  i mnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl