[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Większość sprzymierzeńców drowów byłachwiejnymi, chaotycznymi stworzeniami o ogromnej i nieprzewidywalnej mocy.Jeśli z tyłurzeczywiście skradał się jakiś przywołany potwór, jakiś demoniczny sojusznik, to z pewnościąDrizzt był jego głównym celem.Cofający się drow rzucił się do dzikiej ucieczki, biegnąc wzdłuż półki skalnej, a Drizztwykorzystał jego zniknięcie, by przesunąć się w bok i spróbować spojrzeć na to, czemu zarazbędzie musiał stawić czoła.Obok niego śmignęła czarna kocia sylwetka, ścigając uciekającego przeciwnika.Przezchwilę pomyślał, że jakiś drow musi mieć podobną figurkę j ak on i może przyzywać kotapodobnego do Guenhwyvar.Jednak to była Guenhwyyar! Drizzt wiedział to instynktownie.Tobyła jego Guenhwyyar!Ekscytacja przerodziła się w zakłopotanie.Drizzt pomyślał, że Regis musiał przyzwaćpanterę w Mithrilowej Hali i kocica pobiegła za nim.Nie miało to jednak sensu, bowiemGuenhwyvar nie mogła pozostać na Materialnym Planie wystarczająco długo, by odbyć podróż zkrasnoludzkiej fortecy.Figurka musiała zostać przyniesiona do Menzoberranzan.Przebiegłe pchnięcie mieczem przedostało się na chwilę przez obronę Drizzta.Czubek bronimusnął jego wyśmienitą kolczugę i wywołał ból w piersi.Wyciągnął rozproszonego tropiciela zrozmyślań, przypomniał Drizztowi, że musi się zajmować tylko jednym problemem naraz.Rzucił się przed siebie w oślepiającym zrywie, wymachując i obracając sejmitarami,uderzając mrocznego elfa z różnych kątów.Drow przeszedł jednak test, jego miecze odbijałyśmiercionośne ostrza, a nawet udało mu się musnąć bok buta Drizzta, gdy tropiciel starał siękopnąć go w kolano.- Cierpliwości - przypomniał sobie Drizzt, jednak przy tak nagłym pojawieniu sięGuenhwyvar i tak wielu pytaniach bez odpowiedzi, trudno było się na nią zdobyć.* * *Uciekający drow okrążył zakręt.Następnie, ponieważ pantera go szybko doganiała, otoczyłzdrową ręką najbliższy stalagmit i obrócił się w prawo, zeskakując z krawędzi, by wpaść wbłoto.Udało mu się utrzymać równowagę i ciągle był jeszcze pochylony, starając się odzyskaćupuszczony miecz, kiedy spadła na niego Guenhwyyar, wpychając go do wody.Rzucał się i wierzgał przez chwilę, a gdy panterze udało się uzyskać orientację w plątaninieciał, chwyciła pyskiem kark przyszpilonego drowa i ścisnęła.Miał głowę nad wodą, nie mógłjednak oddychać, już ni gdy nie miał zaczerpnąć oddechu.Guenhwyyar podniosła się znad swojej ofiary i obróciła, by wskoczyć cztery metry wzwyżna półkę skalną, skuliła się jednak i odwróciła głowę, warcząc podejrzliwie, gdy podleciała nadnią bańka mieniąca się kolorami tęczy.Zanim Guenhwyyar zdołała zareagować, dziwna kulawybuchła i Guenhwyvar została zalana drobinkami wzbudzającej mrowienie substancji.Guenhwyyar skoczyła w stronę półki, czuła jednak, jakby zamierzony cel coraz bardziej sięoddalał.Pantera znów ryknęła, w proteście, zrozumiawszy naturę owych drobinek, wiedząc, żeodsyłają jaz powrotem na jej plan istnienia.Ryk zagubił się szybko w delikatnych objęciach wzbudzonych fal oraz brzęku stali z półkiskalnej.Jarlaxle oparł się o skalnąścianę, zastanawiając się nad nowym odkryciem.Odłożył cennąmetalową piszczałkę, przedmiot, który odesłał niebezpieczną panterę, i podniósłjeden z butów,aby zetrzeć z niego szlam.Czupurny najemnik odwrócił się niedbale w stronę odgłosówtrwającej ciągle walki, pewien że Drizzt Do'Urden zostanie wkrótce pojmany.* * *Catti-brie była unieruchomiona w parowie.Dwa mroczne elfy znajdujące się bezpośrednioprzed nią były osłonięte blizniaczymi pagórkami, trzeci zaś strzelał ze swej kuszy zza podstawywzgórza na lewo od niej.Przycisnęła się bliżej do ochraniającego ją stalagmitu, ciągle jednakczuła się narażona na rykoszetujące wszędzie wokół niej bełty.Co jakiś czas udawało się jejwystrzelić, jednak przeciwnicy byli dobrze osłonięci i srebrzyste strzały odbijały sięnieszkodliwie od licznych głazów.Bełt musnął kolano młodej kobiety, drugi zmusił ją do cofnięcia się głębiej w niszę iprzybrania pozycji, z której nie będzie najprawdopodobniej w stanie dalej strzelać.Catti-briezaczęła odczuwać strach, sądząc, że porażka może być blisko.Nie istniał sposób, w jaki mogłabyzwyciężyć tych trzech dobrze wyszkolonych i uzbrojonych żołnierzy.Bełt trafił jaw podeszwę buta, nie przebił jej jednak.Młoda kobieta wzięła długi, głębokioddech.Powtarzała sobie uparcie, że musi spróbować kontrataku, że pozostawanie tu na nic sięnie zda, a na dodatek zapewni śmierć -jej i Drizztowi.Pomyślawszy o swoim przyjacielu, nabrała odwagi i wygięła się do strzału.Puszczająccięciwę zaklęła głośno, bowiem jej wrogowie znów byli dobrze ukryci.Jednak czy naprawdę? Catti-brie wspięła się nagle na ty Iną część kępy stalagmitów, starającsię wywołać jak największe zamieszanie.Była teraz wyraznym celem dla dwóch znajdującychsię przed nią żołnierzy, jednak tylko wtedy, gdyby zdołali coś wystrzelić.Taulmaril brzęczał raz za razem, bez przerwy, gdy kobieta osłabiała potężną barykadę.Niewidziała żadnych sylwetek, w które mogłaby strzelać, jednak zamiast tego celowała w ichosłonę, tak że każda zaklęta strzała uderzała w blizniacze stalagmity.Wszędzie wokół jej celulatały iskry, a odłamki kamienia syczały, wznosząc się w powietrze.Nie będąc w stanie wychylić się na wystarczająco długo, by wykonać kontratak, dwa drowystraciły odwagę i uciekły w dół parowu.Catti-brie trafiła jednego w plecy i podniosła strzałę dladrugiego.Poczuła ukłucie w boku i obróciła się, by ujrzeć kolejnego wroga, zaledwie trzy metry odniej, uśmiechającego się i trzymającego przed sobą kuszę.Catti-brie skierowała na niego swój śmiercionośny łuk.Usta drowa otworzyły się w nagłym,pełnym przerażenia wrzasku, a Catti-brie posłała strzałę prosto w jego twarz z taką siłą, że zacząłkoziołkować.Młoda kobieta spojrzała na krwawiący bok.Skrzywiła się i wyrwała kłujący bełt, po czymwstała i rozejrzała się [ Pobierz całość w formacie PDF ]