RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Varona westchnęła.Po dwudziestu sześciu latachmałżeństwa uczyła się rozpoznawać przeprosiny bez względu na to, jak błahy w oczachpostronnych zdawał się wyrażający je gest.Obrzuciła męża zatroskanym spojrzeniem.Wyglądasz znacznie przyjemniej dla oka, gdy odpowiednio wyszczotkujesz włosy.Nie stercząwówczas na wszystkie strony niczym z ogona wiewiórki. Dziękuję, najdroższa  powiedział Alexanda. Jak to miło, że zauważyłaś. Varonauśmiechnęła się i delikatnie ścisnęła ramię męża.Wschodnią bramę porastał bluszcz, samych zaś wrót strzegł niewielki posterunek naszczycie muru.Kilku kolejnych strażników uniosło metalowe rygle i otworzyło skrzypiące wrota.Alexanda kolejny raz zastanowił się, czy te mury mogły zwieść kogokolwiek.Ochrona pazirskiejrezydencji odstraszała zwykłych rabusiów i kiepskich zabójców, nie powstrzymałaby jednakprofesjonalistów.Stanowiła element gry pozorów, podobnie jak wszystko w Petrodorze.Kilku miejscowych zamachało dłońmi, pozdrawiając głośno mijającą ich właśniekolumnę.Varona odmachała, trąciła Alexandę łokciem.Diuk także pomachał dłonią.Prostaczkom przypadło to najwyrazniej do gustu.Z przeciągłym, wschodnim akcentemwykrzyknęli tradycyjne varansdayskie błogosławieństwo.Większość była zwykłymi kmiotkami,lecz towarzyszyło im także kilku miejscowych małorolnych.Niektórzy diukowie zabranialinielegitymującym się szlacheckim pochodzeniem poddanym posiadania jakichkolwiek tytułów,lecz nie Alexanda.Jeśli zwykły wieśniak zdołał zarobić dość, by kupić własny spłacheć ziemi,najwyrazniej był dobrym rolnikiem i zasługiwał z tego powodu na uznanie.W Bacoshoczywiście podobne poglądy kosztowałyby ich wyraziciela głowę. Jestem dumna, będąc żoną tak kochanego diuka  z uśmiechem rzuciła w marszuVarona. Fakt, iż jest ich tak niewielu, sam w sobie stanowi dowód, że świat wypełniają głupcy odparł. Ci ludzie tworzą zródło bogactwa swego władcy, a także jego siły w przypadku wojny.Traktuj ich dobrze, a otworzą przed tobą cały świat.Traktuj ich zle, a nic nie zdoła cię ocalić,gdy nadciągną prawdziwe kłopoty.To najprostsza zależność na ziemi, jednakże większość zdajesię jej nie pojmować. Och, Alexando, traktujesz ich także dobrze, ponieważ lubisz uszczęśliwiać ludzi.Nieprawdaż? Zbytek  powiedział lekceważąco Alexanda. Alexando Rochel, nie oszukasz mnie.Twoje serce nie jest nawet w połowie tak twarde,jak chciałbyś, by ludzie myśleli.Alexanda posłał żonie skąpy, kwaśny uśmiech. Skoro tak mówisz, najdroższa.Pod świątynią zebrała się większość mieszkańców Cochindel oraz pozostali earlowieAlexandy.Obok kościelnych stopni na białym rumaku siedział kapitan Faldini w metalowymnapierśniku przywdzianym na kolczugę, w hełmie zamiast kapelusza i z lancą opartąo opancerzone strzemię, czubkiem skierowaną w niebo.Wraz z dziesiątką kawalerzystówutrzymywał pustą przestrzeń przed schodami świątyni. Czy musiał przyjechać konno na varansdayską mszę?  zastanowiła się na głos Varona. Co zamierza uczynić, wjechać na koniu do kościoła? Wypełnia jedynie swe obowiązki, najdroższa. Czyniąc z ich wykonywania przedstawienie.  Taką już ma naturę  przyznał Alexanda.Tłum rozstąpił się przed zbliżającym orszakiem.Earlowie uchylili kapeluszy na widokswego diuka i diuszesy.Kapitan Faldini zsiadł z konia. Wasza łaskawość  powiedział Faldini z ukłonem.Miał ciemne oczy i wyrazniezarysowane kości policzkowe, ostre i regularne, doskonale widoczne pod hełmem.Wiele pańuważało go za dziarskiego, co niewątpliwie mu odpowiadało.Alexanda wiedział, że Varona,a były to jej własne słowa, uważała go za odrażającego.Wielu earlów oraz niektórzy członkowie rodziny samego diuka nie pochwalaliawansowania Faldiniego na kapitana gwardii Paziry.Kuzyn Alexandy, Redal, by nie szukaćdaleko, był z tego powodu wściekły.Porucznik Redal mógłby pogodzić się z pominięciem przyawansie, gdyby stanowisko przypadło w udziale jakiemuś wysoko urodzonemu arystokracie.Awansowanie drugiego syna luchańskiego winiarza stanowił w oczach Redala osobistązniewagę.Alexanda nie dbał o to.W jego oczach umiejętności wynikały z pasji.Podziwiał ludzioddanych swemu rzemiosłu, coś, czego nauczył się od ojca, który przejął takowe podejście pojego dziadku.Alexanda uwielbiał spędzać czas w winnicach, obserwując doglądającychwinorośli mistrzów winiarzy.Uwielbiał przyglądać się pracy utalentowanego kowala,przekuwającego czarną, osmoloną bryłę metalu w lśniące ostrze, lub kołodzieja, gnącego prostykawał drewna w idealny okrąg.Najlepsi rzemieślnicy, pokazał mu ojciec, zawsze podchodziliz pasją do swej pracy.Nie inaczej było z żołnierzami.Faldini miał słabość do szalonychprzejażdżek, był także bezwstydnym egoistą i mógłby zapewne stać się pierwszej wodykrwawym rzeznikiem w służbie innego diuka.Kochał jednak swe zajęcie i w Pazirze nie byłolepszego kandydata.Awansowanie go na kapitana oznaczało, że Alexanda musiał znosićtowarzystwo kilku zirytowanych krewnych.Ale pominięcie go przy awansie, by awansowaćkogoś innego, wiązałoby się ze znoszeniem własnej irytacji.To, jak utrzymywała jego cudownażona, było wystarczająco uciążliwe, gdy wokół brakowało powodów do prawdziwegozdenerwowania. Coś nowego?  zapytał cicho Faldiniego, gdy żona oraz ich goście mieszali sięz otaczającym schody tłumem. Kurierzy kursują pospiesznie pomiędzy Cuely a rezydencją Steinerów  powiedziałFaldini. Jezdzili całą noc.Sądzę, że być może patachi Steiner oraz jego diukowie planujązaatakowanie doków, by odzyskać gwiazdę.Jeśli artefakt naprawdę znajduje się na nabrzeżu. Och, jest tam bez wątpienia  wymruczał Alexanda. Raporty donoszą, że tłumw dokach powiększał się całą noc.Bogowie wiedzą, co działo się tam rano.Ale nie, wojnaz nabrzeżem stanowi ostatnią rzecz, jakiej pragnie pa-tachi Steiner.Po pierwsze zjednoczyłoby towszystkie frakcje Nasi-Kethu przeciwko niemu.Najprawdopodobniej pod komendąCronenverdta, będącego najznamienitszym wojownikiem pośród nich.Jak dotąd są szczęśliwiepodzieleni.Ponadto atak na doki w oczywisty sposób wciągnąłby w wojnę Serrinów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl