[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dobrze.Ja już więcej nie chcę o przykrościach pamiętać i przypominać ich sobie, a także proszę was o wybaczenie moich win, bo też nie zdaję sobie sprawy, jak ranię ludzi.- Dzięki! Jesteśmy szczęśliwi.My nic złego nie pamiętamy.Taka pamiętliwość tutaj, wobec szczęścia, którym nas Pan otoczył, byłaby po prostu zbrodnią wobec was, żyjących na ziemi i stale umęczonych, z takim trudem walczących.Nic złego od pani nie otrzymałem, a Ludwiczek od przyjścia tutaj zrozumiał, że zawiódł panią i nie pomógł, a przeciwnie, szkodził.Tak dawno chcieliśmy to pani powiedzieć, ale nie wiedzieliśmy jak, skoro pani obawiała się rozmowy z nami.Czy teraz jeszcze czuje pani lęki i opory?- Nie.Wydaje mi się, że przeszły.- To dobrze, to bardzo dobrze.My tu tak bardzo prosiliśmy Pana o przebaczenie, a Chrystus, Pan nasz, uzależnił to od dobrej woli pani.Niebo daje nam Pan czasami z tak wielkiej miłości, że ostatnie nasze winy pozwala nam „odpracować" - jak gdyby - już tu, w swoim domu.Pan ulitował się nad nami, znając nasze życie, i „zaliczył" nam niejako wszystkie przejścia i cierpienia „na poczet czyśćca".Lecz tu nie zapomina się ziemi, a nasze postępowanie ma reperkusje dobre i złe - jeszcze długo po naszej śmierci; prawidłowiej byłoby mówić „po odejściu" lub „po wyzwoleniu", jak w przypadku Ludwiczka.My obaj przy pierwszym spotkaniu wybaczyliśmy sobie wzajemnie - dwaj dłużnicy Pana! Także prosiliśmy naszych znajomych i bliskich o wybaczenie.Ja na przykład mówiłem pani z pretensją o „Janku Kmicie" w tyle lat po jego męczeńskiej śmierci (wiem, że to panią zasmuciło), a on witał nas tutaj, pomagał, tłumaczył i nie chciał słuchać żadnych usprawiedliwień, tłumaczeń i przeprosin.Lecz on od razu był z Panem, tak jak i Polesiński.Jak można być niemiłosiernym, skoro się samemu miłosierdzia nieskończonego dostąpiło.?Pan nasz tak wysoko ceni „braterstwo krwi" i tak mało wymaga od tych, którym bliźni z SS i gestapo odebrali czas życia, zadając nadto męki i nasycając nienawiścią i pogardą (to są tortury dla ducha ludzkiego - gorsze!).Nie chodzi o to, by życzyć sobie wczesnej, nagłej i okrutnej śmierci.Sprawa polega na tym, że wobec zbrodni popełnianych przez jedne swoje dzieci - też z miłości stworzone - na innych, ich braciach w Panu, Bóg potęguje swoje miłosierdzie dla ofiar, płacąc im ze swej nieskończonej hojności za czas życia, za odjęte im możliwości rozwoju, wyborów i zasług (w znaczeniu przyniesienia bliźnim dobra w dalszym życiu).Sprawiedliwość Pana dla katów staje się natomiast surowsza według czynów nienawiści i dokonanego zła (jeśli je rozumieją).14V1988r.- Jesteśmy obaj, Ludwiczek i Eugeniusz.Wiem, że nasze relacje są niejasne i brak im zwartości.Teraz, kiedy zyskaliśmy pani życzliwość, postaramy się relacjonować bardziej konsekwentnie.Widzi pani, i my byliśmy niespokojni czując pani nastrój i obawy.Teraz wszystko jest jak „spokojna woda", a przedtem „wyglądało" to tak, jak wzburzone fale, przez które usiłowaliśmy przedrzeć się do Pani.Oczywiście, to porównanie.Pyta pani, przez co „przedrzeć się".Przez emocje, uczucia, uprzedzenia - i zaraz dodaję: które my sami wywołaliśmy „swego czasu" swoim postępowaniem, a które teraz broniły nam dostępu do pani.Tylko pani wola mogła je „osadzić".Nikt nie ma prawa wpływać na żadnego człowieka na ziemi.My możemy jedynie prosić Pana za was i czekać.- nawet w niebie.Co by to było, gdybyśmy wywierali nacisk na wasze postępowanie.Bóg dał nam pełnię wolnej woli i my też z tej wolności korzystaliśmy.Jak moglibyśmy uszczuplać ją wam? Co innego, kiedy prosicie nas lub oddajecie swój czas Panu naszemu, zwłaszcza wtedy, kiedy zajmujecie się jego sprawami.Kiedy człowiek współpracuje z Panem, może otrzymać pomoc wprost nieograniczoną, „cudowną" - tak, ale to dlatego, że jego wola poddaje się woli Boga.16 V 1988 r.Mówi Eugeniusz.- Witam panią.Pytała mnie pani, czy wiem o motywach pani postępowania.Wszyscy mi o tym mówili, ponieważ kiedy pani myśli o czymś w związku z kimkolwiek z nas „po tej stronie granicy", ten ktoś słyszy to tak, jak pani teraz słyszała znajomą przez telefon.Rzecz w tym, że ta druga osoba nie może prowadzić rozmowy i odpowiedzieć, wyjaśnić, wytłumaczyć się - i to jest część składowa sądu nad sobą.Jak szczęśliwi są ci, o których wszyscy myślą z wdzięcznością!Ale taki sąd jest konieczny, abyśmy mogli przejrzeć się w oczach bliźnich i zobaczyć, jakimi byliśmy dla nich [ Pobierz całość w formacie PDF ]