[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chrystus kolejno w poszczególne dnie, tak, jak o tymmówią ewangelie, jest pojmany, staje przed sądem, dźwiga krzyż, umiera, wstaje z martwych.Nagórze Oliwnej, Syon oraz Moria - jak brzmią nazwy tych podbeskidzkich wzniesień - dzieje się dramat,w którym wszystko stara się upodobnić do owego prawdziwego sprzed wieków.Nie ma tu jużdowolności, znanych z widowiska ojca Mikołaja z Wilkowiecka, natomiast ten przejmujący ciągobrazów i śpiewań pod niebem polskim przypomina bardziej nabożeństwo niż misterium o bądź cobądź teatralnym charakterze.Żywi, stosownie ucharakteryzowani aktorzy (rekrutujący się z braciklasztornych i mieszkańców samej Kalwari ), egzotyczne szaty i krzyż o sporym ciężarze, śmigającepejcze oprawców, mozolna droga na Golgotę, pot i utrudzenie - tak, wszystko tutaj ma być naturalne ipodobne do tego, co znajdujemy w opisach ewangelicznych.Tylko widzowie-pielgrzymi są inni: wśpiewnych lamentacjach boleją nad męką swego Pana, a ponadto w każdej epoce zmieniają się ichoblicza i stroje.Nasze kalwaryjskie Oberammergau trwa od wieków i widziały je najrozmaitsze stany ipokolenia.Ileż razy tutaj wśród rzesz posuwających się od jednej stacji-kaplicy do drugiej bywali moisiermiężni przodkowie, moi pomarli przed laty bliscy, moja zwłaszcza babka Magdalena, pokorna iniestrudzona pątniczka do Kalwarii i Częstochowy!A oto inne ceremonie i obchody Wielkiego Tygodnia, w których obowiązywała powaga.W WielkiCzwartek: umywanie nóg dwunastu starcom, a potem wieczerzanie z nimi.Przestrzegali tegokrólowie, biskupi, magnaci, wybierając sobie jakichś nędzarzy, których przy okazji suto obdarowywali.Zanotowano, że raz przed Stanisławem Augustem stanęło w Wielki Czwartek dwunastu takichwybrańców, liczących razem 1300 lat: wszyscy mieli po z górą 100 lat, a jeden matuzalem nawet -125.Poniatowski nie dokonywał wprawdzie osobiście ablucji, lecz spełniał to za niego z urzędu ks.Naruszewicz, który był na dworze jalmużnikiern.Jednakże i król nie stronił wówczas od pokory,wreszcie godnej monarchy hojności.Podarował każdemu z tych biedaków pełny strój, dał po srebrnejłyżce, nożu i widelcu, zawinął dukat w serwetę, a następnie wraz z innymi panami usługiwał im przywieczerzy, zakończonej dramą religijną i kwestą w kościele, której już pilnowała jedna z dam.W Wielki Piątek ciągnęły ku kościołom pochody biczujących się kapników.Jeden z nich, zazwyczajktoś rosły, miał nałożoną na kaptur koronę cierniową, spowijał go przez ramię gruby łańcuch, a barkiuginały mu się - co prawda, niekiedy dość teatralnie - pod niesionym krzyżem.Był to kapnik udającyChrystusa.Pochylał się, padał, powstawał, dwaj inni zaś kapnicy grający żołnierzy to szarpali go załańcuch, to płazowali pałaszami, to krzykliwym „postępuj, Jezu!" nawoływali do dalszego marszu.Szczegóły te biorę z opisu ks.Kitowicza i jest w nich chyba coś przejmującego.Nasz pamiętnikarzwszakże nie byłby sobą, gdyby po przedstawieniu takich scen nie dodał porcyjki właściwego mukrytycyzmu.Podobno więc - jeśli go słuchać, a słuchać oczywiście trzeba! - ów kapnik z krzyżem niezawsze mógł się przedrzeć przez kościelną ciżbę i, zostawszy przed kruchtą, imał się nader- 55 -pospolitych i zgoła niestosownych zajęć.A to zażywał tabaki, a to pomagał komuś wypić kufelek piwa,a to znikał gdzieś w szynkowniach i potem musiało się go wołać, szukać czy nawet karcić.O, tempora.o.mores.Ks.Kitowicz nie zżyma się jednak na wszystkich kapników.Byli wśród nich również ludzie wielkiejgorliwości.Zresztą to nie kapnicy, ich kaptury, lamenty i dyscypliny, ich wreszcie potrafiące i zgorszyćobchody stanowiły o nastroju Wielkiego Piątku.Wielki Piątek to Groby.Odwiedzano je tłumnie:panowie całymi familiami po południu, służba zazwyczaj przychodziła nocą.W miastach i wszędzietam, gdzie było więcej kościołów, godziło się obejść wszystkie Groby i spędzić kilka chwil na modłach,a także złożyć datek pobrzękującym tacami kwestarkom czy mniej licznym oraz nie tak urodziwymkwestarzom.Tradycja krakowska nakazywała odwiedzić przynajmniej siedem Grobów.Warszawa iwszystkie większe miasta zapewne też nie były gorsze, zwłaszcza, że Groby starano się od dawnaurządzać w sposób daleki od jakiegokolwiek schematu, nie szczędząc im pewnej fantazji artystycznej,bogatej plastyki, przepychu.Sięgnijmy znowu do pism Kitowicza, tym razem biorąc z nich dłuższycytat.„Groby robione były w formę rozmaitą, stosowaną do jakiej histori , z Pisma świętego Starego lubNowego Testamentu wyjętej.Na przykład: reprezentowały Abrahama patryjarchę, syna swego Izaakana ofiarę Bogu zabić chcącego, albo Józefa patryjarchę od braci swoich do studni wpuszczonego,albo Daniela proroka w jamie między lwami zostającego, albo Jonasza, którego wieloryb połykapaszczęką swoją, i tym podobnie.Z Nowego Testamentu: Górę Kalwaryjską z zawieszonym na krzyżuChrystusem, z żołnierzami, którzy Go krzyżowali i z tłumem Żydowstwa, którzy się temu krzyżowaniuprzypatrywali; skałę, w której grób był wycięty i w którym ciało Chrystusa było złożone, z żołnierzamina straży grobu postawionymi, śpiącymi, albo też inną jaką tajemnicę Męki lub ZmartwychwstaniaChrystusowego.Po niektórych kościołach takowe wyobrażenia były ruchome.Lwy błyskały oczamiszklannymi, kolorami iskrzącymi się, napuszczonymi i światłem z tyłu oświeconymi, wachlowałyjęzorami z paszczęk wywieszonymi.Morze bałwany swoje miotało.Longin siedzący na koniu zbliżałsię do boku Chrystusowego z włócznią.Maryje, stojące pod krzyżem, ręce do oczów z chustkamipodnosiły i jakoby zemdlone na dół opuszczały.W osobie albo - właściwie mówiąc - w wizerunkuosoby, która była treścią historyi i argumentem, wyrżnięta była dziura okrągła w piersiach lub w bokutak wielka jak Hostyja w monstrancji będąca, za taż osobą na postumencie postawionej.Ozdabiano tegroby rzeźbą, malowaniem, arkadami w głęboką perspektywę ułożonymi, światłem rzęsistym lampukrytych i świec oświeconymi, a po bokach i z frontu kobiercami i szpalerami obsłaniali, przesadzającsię jedni nad drugich w ozdobności grobów."Rysunek na pancerzu z czasów Zygmunta Starego- 56 -Skądinąd można się dowiedzieć, że jeden z XVII-wiecznych Grobów warszawskich był ułożony zsamych szyszaków, szabel, tarcz i innych militariów.Ktoś znowu przypomina, jak to w Krakowiekiedyś aniołkowie postawieni przy Grobie dęli w trąby, rozsiewając z nich mile zapachy.A na wsiach?Tam również wieloryby łykały Jonaszów, a ponadto w urządzonych przed figurą leżącego Chrystusaogródeczkach rósł owies, rzeżucha czy bukszpan, były też drzewka cytrynowe i pomarańczowe,zapewne już nie tak naturalne.I tu, i tam Grobów strzegły warty na znak straży pełnionej przezżołnierzy Piłata, oraz późniejszych jerozolimskich bożogrobców, August III Sas przysłał kiedyś dokatedry warszawskiej drabantów, a inny kościół obdarzył artylerią konną - pewnie spieszoną, choć niejest to całkiem oczywiste, monarcha ten bowiem miał czasem dziwaczne pomysły [ Pobierz całość w formacie PDF ]