RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wiem, czytałem ten raport.Dlaczego prosiliście mnie o rozmowę?- Zapomnieliśmy w raporcie o jednej sprawie.- Mianowicie? - zapytał pierwszy zastępca przewodniczącego KGB.- O trycie.- A co to takiego? - Gołowko słyszał już ten termin, lecz nie pamiętał dokładnie, co znaczy.Był ostatecznie ekspertem od dyplomacji i wywia­du, a nie od fizyki jądrowej.Przybysz z Sarowej również nie wykładał podstaw fizyki od lat.- Weźmy wodór, najprostszy ze wszystkich pierwiastków.Atom wodo­ru składa się z protonu, cząsteczki o ładunku dodatnim, i z elektronu o ładunku ujemnym.Jeśli do protonu dodamy neutron, który sam nie posiada ładunku elektrycznego, powstanie izotop nazywany deuterem.Następny neutron, i już mamy tryt.Tryt ma trzy razy większą masę atomową od wodoru, właśnie z powodu dwóch dodatkowych neutronów.Mówiąc zwyczajnie, neutrony to paliwo dla bomb jądrowych.Kiedy je uwolnić z rozbijanych atomów, neutrony biegną na wszystkie strony, bombardując i rozbijając następne jądra atomowe, dzięki czemu uwal­niają następne neutrony.Innymi słowy, powodują reakcję łańcuchową, podczas której uwalnia się gigantyczna ilość energii.Tryt jest szczegól­nie przydatny, bo w atomie wodoru nie powinno być ani jednego neutro­nu, a co dopiero dwóch.Dlatego tryt jest niestabilny i “gubi” swoje neutrony wraz z upływem czasu.Okres połowicznego rozpadu wynosi tu bodaj rok i dziewięć miesięcy roku - tłumaczył ekspert.- Jeżeli dodamy trytu do bomby atomowej, dodatkowe neutrony przyspieszają rozpad jąder plutonu czy uranu, zwiększają tempo reakcji łańcuchowej i wzmacniają ją od pięciu do czterdziestu razy.Można więc dzięki trytowi zaoszczędzić ciężkie pierwiastki używane w bombach, to znaczy pluton i wzbogacony uran.Po drugie, jeśli umieścimy tryt w odpowiednim miejscu w pobliżu bomby atomowej (nazywanej w takich wypadkach ładun­kiem pierwotnym), rozpocznie się reakcja syntezy jąder atomowych.Można ją oczywiście osiągnąć w inny sposób, używając deuterku litu i wodoranu litu, które są stabilniejsze, ale przy niektórych rodzajach bomb nie ma to jak tryt.- Jak się wytwarza ten wasz tryt?- Najprościej umieszczając duże ilości glinianu litu w reaktorze ją­drowym i zezwalając na termiczny przepływ neutronów.No, po prostu pozwala się cząsteczkom jakby omywać surowiec, napromieniowuje się go i zmienia lit w tryt przez wyłapanie części neutronów.Wewnątrz me­tali powstają bąble, pęcherzyki trytu.Przypuszczam, że Niemcy produ­kowali w Greifswaldzie również tryt.- Tak? Macie na to jakieś dowody?- Analizowaliśmy próbki tego plutonu, który nam oddali.Pluton ma dwa izotopy, odmianę Pu 239 i Pu 240.Na podstawie ich wzajemnej proporcji można ocenić wielkość przepływu neutronów w reaktorze.W tej niemieckiej próbce było za dużo Pu 240.Oznacza to, że coś hamo­wało swobodny przepływ neutronów, a tym czymś był prawdopodobnie tryt.Prawie na pewno tryt.- Na pewno?- Mechanizm fizyczny jest skomplikowany, ale daje bardzo ścisłe wyniki.W wielu wypadkach można na podstawie wzajemnej proporcji rozmaitych domieszek izotopowych określić na sto procent, z którego reaktora pochodzi dana próbka plutonu.Podpisuję się pod wnioskami razem z całym zespołem.- Przecież te ich elektrownie sprawdzały komisje międzynarodowe? Nie ma żadnego zakazu produkcji trytu?- Niemcy zmylili parę takich kontroli, zresztą nie ma żadnych prze­pisów na temat trytu.A nawet gdyby były, ukrycie takiej produkcji to dziecinada.Gołowko zaklął pod nosem i spytał: - Ile wyprodukowali?- Nie da się stwierdzić.- Naukowiec wzruszył ramionami.- Ele­ktrownia zresztą już zamknięta, nie mamy żadnego dostępu do tego reaktora.- Tego trytu używa się tylko do bomb?- Jasne, że nie.Izotop przedstawia ogromną wartość handlową.Ma tę właściwość, że fosforyzuje, świeci w ciemnościach, więc używa się go do pokrywania cyferblatów, celowników optycznych, rozmaitych wskaźników i czego tam jeszcze.Drogocenny materiał, kosztuje około pięćdziesięciu tysięcy dolarów za gram.Gołowko sam nie wiedział, czemu zadał poprzednie pytanie, więc wrócił do sedna sprawy:- Powiadacie więc, że towarzysze z bratniego kraju, z Niemieckiej Republiki Demokratycznej, za naszymi plecami zamierzali produkować nie tylko bomby atomowe, lecz jeszcze i wodorowe?- Jest taka możliwość.- A my nie możemy się doliczyć jednego z niezbędnych w tym celu materiałów?- Tak jest.Prawdopodobnie tak - poprawił się ekspert.- Prawdopodobnie? - Gołowko czuł się jak nauczyciel, usiłujący wy­móc z dziecka odpowiedź.- No, tak.Na ich miejscu, gdybym to ja otrzymał wytyczne od Ericha Honeckera, zrobiłbym dokładnie to samo.Z technicznego punktu widze­nia to także łatwizna.Sami dostarczyliśmy im tych reaktorów.- Swoją drogą, co nam do łba strzeliło? -mruknął Gołowko.- Z Chińczykami popełniliśmy przecież identyczny błąd.- I co, nikt się nie.- Oczywiście, że ostrzegaliśmy na prawo i lewo - przerwał ekspert.- I my w Sarowej, i koledzy z instytutu w Kysztymiu.Nikt nie słuchał.Za­padła polityczna decyzja, żeby udostępnić technologię atomową naszym bratnim narodom - wyrecytował ekspert.- Mówicie, że powinniśmy zareagować?- Tak, chciałem najpierw dać znać moim kolegom w ministerstwie spraw zagranicznych, ale chodzi o czas, o konkretne skutki.Dlatego przy­szedłem z tym do was.- Jeszcze raz.Powiadacie, że Niemcy, nasi dobrzy Niemcy, prawdo­podobnie mieli skład materiałów radioaktywnych i trytu do produkcji bomb wodorowych?- Istnieje taka możliwość.W NRD było całkiem sporo dobrych fizy­ków jądrowych, pracują teraz przeważnie w Ameryce Południowej, dla Niemców to zawsze było najlepsze miejsce.Zresztą trudno im się dziwić, pracują nad bronią atomową dwanaście tysięcy kilometrów od domu, uczą się czego trzeba, nie zagrażają nikomu w Europie i jeszcze dostają pieniądze.Ciekawe, czy po prostu ich kupiono, czy chodzi o coś jeszcze innego? Może chodzi o pieniądze, ale nie jest wcale wykluczone, że ich rząd wie coś o całej sprawie.Wie, ale ich nie zatrzymywał, więc wolno nam założyć, że aprobuje te badania.Aprobuje zaś je najprawdopodob­niej dlatego, że zastosowanie wiedzy tych naukowców służy narodowym interesom Niemiec.Gołowko zmarszczył brwi.Gość znalazł powiązania między trzema różnymi sprawami i splótł je w realną groźbę.Sposób myślenia jak u ofi­cera wywiadu, w dodatku tęgiego paranoika.Tacy okazywali się zwykle najlepsi.- Co tam jeszcze macie?- Listę trzydziestu nazwisk - naukowiec wręczył Gołowce teczkę.- Rozmawiałem z naszymi, z grupy, która pomagała Niemcom uruchomić Greifswald.Prosiłem, żeby sobie przypomnieli najważniejsze postacie po stronie niemieckiej.Jeśli ktoś wie cokolwiek o planie Honeckera, to właśnie oni.Pół tuzina miało rzeczywiście olej w głowie, byli na tyle dobrzy, że pracowali nawet dla nas w Sarowej.- Czy któryś z nich dopytywał się jakoś szczególnie o.- Nie, bo i po co? Fizyka to fizyka, reakcje to reakcje.Nie da się utajnić praw fizyki, a przecież to o nie chodzi.Skoro ci Niemcy potrafią obsługiwać reaktor, najlepsi spośród nich potrafią też zaprojektować atomówkę, jeśli dostaną niezbędne materiały.Dostali je, a jakże, z naszego reaktora [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl