[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Zapytał, dlaczego z ciebie taki smuteczek.Nie mogłam mu niepowiedzieć.Tata odchrząkuje. Ech tam, nie miej pretensji do mamy, Han.Samwykombinowałem, o co chodzi.Jesteś tak przygnębiona, że od razuwiedziałem, że to kłopoty sercowe.A teraz idz i złóż mu życzenia.Będziesz żałować, jeśli tego nie zrobisz.Wzdycham.Bo dobrze wiem, że ma rację.Spieszę po schodach z mocno bijącym sercem.Wyławiam telefonz torebki, potem waham się, ponieważ to naprawdę nie jest dobrypomysł.Zerwałam z nim.Mam teraz ruszyć do przodu i spotykać sięz innymi chłopakami& ach to całe pieprzone gadanie.Ale to są jego urodziny.Drżąc, wypuszczam powietrze i dzwonię.Garrett odbiera po pierwszym sygnale.Spodziewam się usłyszećhałas w tle.Paplaninę, śmiech, pijane nawoływania.Ale tam, gdzieprzebywa, jest cicho jak w grobie.Chrapliwym głosem łaskocze moje ucho. Szczęśliwego Nowego Roku, Hannah. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Garrett.Zalega krótka cisza. Pamiętałaś.Mrugam przez łzy. Oczywiście, że tak.476/507Jest tyle innych rzeczy, które chciałabym mu powiedzieć. Kochamcię.Tęsknię za tobą.Nienawidzę twojego ojca.Ale zwalczam pokusęi nie odzywam się słowem. Jak tam twoje randkowanie? pyta pogodnie.Mój żołądek twardnieje. Eee& wspaniale. Tak? Korzystasz z różnych możliwości? Szukasz znaczenia słowa miłość ?Słyszę szyderczą nutę, ale przede wszystkim dociera do mnie jegorozbawienie.Powiedziałabym nawet zadowolenie z siebie. Aha mówię lekko. Z iloma chłopakami się spotkałaś? Z kilkoma. To ekstra.Mam nadzieję, że dobrze cię traktują.No wiesz,otwierają drzwi przed tobą, rozkładają marynarki na ziemi, byś mogłasuchą stopą przejść przez kałuże, takie tam.Boże, ale z niego osioł.Kocham go. Nie martw się, wszyscy są bardzo szarmanccy zapewniam. Zwietnie się bawię. Miło słyszeć przerywa. Zobaczymy się za kilka dni.Będziesz mi mogła o wszystkim opowiedzieć.Rozłącza się, a ja przeklinam pod nosem.Cholera jasna.Dlaczego tak mnie ciśnie? Dlaczego nie może poprostu zaakceptować, że między nami już koniec, i skupić się na tejswojej głupiej drużynie hokejowej?I jak, do diabła, mam przekonać jego, skoro nie zdołałam jeszczeprzekonać siebie?Rozdział 43HannahW drugim dniu w kampusie postanawiam wprowadzić w życiewłasną misję: Operacja Zobaczę, to Uwierzę.Najwyrazniej jedynymsposobem przekonania Garretta, by sobie odpuścił, jest udowodnieniemu, że ruszam dalej, co oznacza, że muszę znalezć chłopaka, z którymmogłabym pójść na randkę.I to natychmiast.Pierwsza sposobność nadarza się, gdy wpadam do Coffee Hut nagorącą czekoladę.Na zewnątrz śnieżyca jak cholera i tupiąc głośno namacie przy drzwiach, strzepuję śnieg z butów, zanim ustawiam się nakońcu kolejki.I wtedy uświadamiam sobie, że chłopak stojący przedemną wygląda mi jakoś znajomo.Składa zamówienie i przesuwa się dolady, gdzie czeka na odbiór napoju, a ja przypatruję się jego profilowii dociera do mnie, że to Jimmy.Jimmy& jak on miał na nazwisko?Pauley? Nie, Paulson.Jimmy Paulson z literatury brytyjskiej i przyjęciaSigmy.Idealnie.Aączy nas historia.Praktycznie jesteśmy jużw związku. Jimmy, hej witam się z nim, zamawiając napój, i dołączam dochłopaka przy ladzie.W widoczny sposób sztywnieje na dzwięk mojego głosu. Och.Hej! Jego spojrzenie wiruje dookoła kawiarenki, jakby niechciał, by ktokolwiek zobaczył nas pogrążonych w rozmowie.478/507 Słuchaj zaczynam pomyślałam sobie, że tak naprawdę nierozmawialiśmy od tamtej imprezy w pazdzierniku.Barista stawia parujący kubek przed Jimmym, który chwyta kawę takszybko, że nawet nie widzę ruchu jego dłoni.Przyspieszam. Pomyślałam, że miło byłoby to nadrobić i&Chłopak już się ode mnie odsuwa.Rany, dlaczego wygląda na takprzerażonego? Czy myśli, że zamierzam go dzgnąć nożem? & zastanawiałam się, czy może miałbyś ochotę kiedyś napić sięrazem kawy kończę zdanie. Och. Odsuwa się jeszcze dalej. Eee.Dzięki za propozycję,ale& eee, no, ja nie piję kawy.Gapię się na kubek w jego dłoniach.Podąża za moim spojrzeniem i przełyka ślinę. Przepraszam, ale muszę już iść.Właśnie& spotykam się&z kimś& po drugiej stronie kampusu i to jest& eee, daleko, więc trochęsię spieszę.Cóż, przynajmniej nie kłamie z tym pośpiechem wylatuje przezdrzwi, jakby był olimpijskim sprinterem.OK, to było& dziwne.Marszcząc czoło, biorę gorącą czekoladę i wychodzę na zewnątrz.Kieruję się w stronę Bristol House.Idę wolno, ponieważ padający śniegjest szybszy niż personel techniczny, który nie nadąża z odśnieżaniem,i moje stopy zapadają się na pół metra za każdym razem, gdy robię krok.Kiedy chodziłam z Garrettem, ludzie mówili mi cześć i bez przerwydo mnie machali.Dzisiaj każda mijana osoba, szczególnie płci męskiej,zdaje się schodzić z drogi, by mnie uniknąć [ Pobierz całość w formacie PDF ]