[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pani stolnikowa może być, że w tym momenciema jakąś niechęć do mnie, ale to nie jest upór, tylko kaprys kobiecy, i to chwilowy, za parędni już ani śladu zeń nie zostanie.Bo nie wdając się zresztą w żadne wnioski szczegółowe, totylko racz sam rozstrzygnąć, czy podobna jest, aby ktoś, który swój spokój, fortunę i życiebez wahania się na szwank narażał. Ależ zmiłuj się! przerwie mi Krzysztof czyż to jest godny rozumnego człowiekaargument? czy godzi się tam sądzić z samego podobieństwa, gdzie są pewne data i fakta?.I tak dalej perswadował mi Krzysztof, zawsze ^zmierzając do tego, iżbym już dłużej tak niesiedział, jak ptak na gałęzi, tylko abym się decydował, deklarował i los mój rozstrzygnął.Dlaczego on tak naglił na mnie natenczas, do dziś dnia mi jest nie wiadomo, bo konkurencjamoją i wszelkie z domem Strzegockich stosunki była to materia, której i potem prawienigdyśmy nie tykali; wtedy atoli zdawało mi się, że Michałowskiemu tak od razu nie podobałsię dom ten, że nawet byłby wolał, aby mnie jeszcze raz odmówiono i abym przecierpiał takienieszczęście, niż abym się wiecznym węzłem wiązał z taką familią.Ja zaś, lubo może takżejuż teraz niejeden szczegół taki dojrzałem, na który oczy musiałem zamykać, jednakże takstatecznym przywiązaniem przylgnąłem do Zosi, że gdyby i dziesięcioro tyle złego było misię zjawiło w tym związku, ile go było w istocie, to byłbym się już z drogi mojej nie cofnął.Cofać się nie kazał mi i Michałowski, o to tylko chodziło pomiędzy nami, że on chciał, abymdeklarację uczynił zaraz, ja zaś, wlazłszy już raz na drogę kunktatorską, a do tego nie będąc228kunktatorstwo (łac.) zwlekanie, ociąganie się.217pewnym w rzeczy, jak sobie pocznie w tym razie matka, cale jeszcze nie miałem ochoty dotego.Spieraliśmy się tedy o to długo i szeroko, ale na koniec, chcąc nie chcąc, ja ustąpićmusiałem i przyzwoliłem na zrobienie oświadczenia najdalej do dni kilku, a już z ^chęciąofiarowanie się Krzysztofa, iż on będzie mi w tym pośredniczył.Dnie następne mijały nam, jak zwyczajnie, na gawędce, na opowiadaniach dziadkowych iGintowtowych.Jednakże materia ta, która nie dlatego, że się w niej mógł popisywać, ale że się przy niejwiele mógł dowiedzieć o Litwie, bardzo była zajęła Michałowskiego, wkrótce się wyczerpała,a orator polityczny, zeszedłszy z trybuny, zaczął mnie znowu męczyć swoją deklaracją.Wszakże pomimo uporczywych nalegań jego udało mi się tę stanowczą chwilę, która imwięcej się do niej zbliżałem, tym mi się wydawała straszniejszą, odwlekać jeszcze przez dnikilka.A kiedy ja tak odwlekam i jakby dziecko nierozumnie cieszę się z tego, że mi mójopiekun rad nierad folgować musi, Michałowski aż sypiać nie może po nocach od samejniecierpliwości, jednakże stara się to ukryć przede mną i pomimo to, to dziadka pozyskuje dlasiebie i dla mnie, to panią Strzegocką obserwuje z bliska i przy każdej sposobnościwybadywa ją w jej opiniach o mnie, o Lgockim, o Zuzi i o wszystkich sprawach domowych.Zród tego czasu atoli nagle staje się dziwna odmiana.Dnia jednego Michałowski, zapytanyprzeze mnie o jakiś szczegół w sprawie tej deklaracji, nic mi nie odpowiada; drugiego dnia wrozmowie ze mną widocznie tego przedmiotu unika, a trzeciego dnia w wieczór, kiedyśmy sięsami znalezli w izbie, która była naszą wspólną sypialnią, rzecze do mnie te słowa: Wiesz co, kochany bracie, dawno już nie byłem w tym położeniu, co dzisiaj. Jakież to położenie? zapytałem ciekawie. Muszę renegować moją własną opinię. Jeszcze przez to nic nie wiem. A on na to: Niedawno nagliłem na ciebie wszelkimi siłami, ażebyś się deklarował bezzwłocznie, ateraz. Cóż teraz? Teraz nie tylko nie naglę, ale po rozpatrzeniu się dokładniejszym w tych rzeczach, samjestem tego zdania, ażeby się jeszcze powstrzymać. Czemuż to? zapytałem przerażony tą zmianą jego zdania, Widzę jawnie, że dostaniesz rekuzę.Mówiłem wiele ze stolnikową i myślałem zrazu, żeto jest jakaś dziwna kobieta, ale teraz poznałem dowodnie, że nie masz w niej nic dziwnego.Kobieta to jak wszystkie inne na świecie, tylko upór w niej wielki i nieprzełamany.Ale towłaśnie najgorzej dla ciebie. Więc cóż? mówże jasno, co jest? Cóż jest, któż to wiedzieć może, kto opowiedzieć dokładnie? ale że cię nienawidzi, towięcej jak pewna. Nienawidzi mnie! za cóż to, mój Boże! Za co? rzekł Michałowski za Murdeliona [ Pobierz całość w formacie PDF ]