RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.oraz te sąkluczami do tych.- Ponownie wskazał dzbany.- Nie jestem wiel-ce uczonym człowiekiem, ale spędziłem wiele czasu, słuchając naukludzi, którzy przez całe życie studiowali tradycje i kroniki naszegoZakonu, zdołałem więc nauczyć się choć tyle, że mogę rozpoznaći potwierdzić autentyczność tych zwojów jako prawdziwych zapisówtego, co nasz Zakon nazywa Wspólnotą Jerozolimską, pierwszymZgromadzeniem, pierwotnym Kościołem, jeśli wolicie, założonymprzez Jezusa i jego zwolenników w tym mieście.Jakub, brat Jezusa,był jej pierwszym przywódcą, być może jeszcze przed śmiercią brata,ale na pewno po jego śmierci.Zaczekał, aż oswoją się z tą myślą, po czym mówił dalej.- Wiem, że wszyscy pamiętacie szok i konsternację po inicjacji,kiedy dowiedzieliście się, że według naszego Zakonu Kościół w obec-nej postaci nie jest tym, czym być powinien.Akceptacja tej pierwszejreguły Zakonu była niepokojącym i trudnym doświadczeniem.Wiem,że taka była dla mnie, jako osiemnastoletniego młodzieńca, ponieważpochodzę z głęboko wierzącej rodziny, jak każdy z was, więc wydawa-ło mi się, że mam popierać i akceptować herezję, a także odrzucić na-uki świętego Pawła i całego Nowego Testamentu.Jednak, tak jak wywszyscy, zostałem przekonany.pamiętam, że w zaskakująco krótkimczasie.za sprawą uczonych i logicznych wywodów moich nauczycielii samego Zakonu.Szybko uwierzyłem, że Szymon Piotr nie był pierw-szym przywódcą Kościoła, nie był pierwszym papieżem.Ten zaszczytnależał do Jakuba, brata Jezusa, znanego swoim zwolennikom jako Ja-kub Sprawiedliwy.Jednak Kościół naucza, że Chrystus nie miał braci,bo istotnie, jak mógł ich mieć z ich punktu widzenia, skoro narodziłsię z Dziewicy? Czy mamy uwierzyć, że Maria, zaznawszy boskiej in-terwencji, stała się potem kobietą zmysłową i światową, oddającą sięcielesnym przyjemnościom? Tak więc wszyscy musieliśmy zadać sobiew pewnej chwili to samo głęboko niepokojące pytanie.Jeśli naukaKościoła jest błędna w tak fundamentalnej sprawie jak tożsamość jego pierwszego przywódcy, a Kościół zaprzecza istnieniu braci Jezusa, tojakie jeszcze inne aspekty jego nauk mogą być sporne?Ponownie powiódł wzrokiem po zebranych.- Wszyscy znacie nasze nauki, oparte na zapiskach i kronikach z na-szych archiwów: Jezus miał rodzinę, jego matką była Maria, a JakubSprawiedliwy był jednym z jego braci.To Paweł, czasem myląco nazy-wany Szawłem, zmienił prawdę z osobistych powodów, najprawdopo-dobniej dopasowując do własnych wyobrażeń, czyniąc ją polityczniei społecznie akceptowalną dla Rzymian, którzy nieufnie, a nawet z nie-nawiścią traktowali wszystko, co żydowskie.Jezus został aresztowanyi stracony za swoje radykalne przekonania i działalność polityczną.Ukrzyżowanie było karą dla buntowników.Najdziwniejsze jest to,bracia, i to również wiecie z nauk naszego Zakonu, że śmierć Jezusanie wywołała żadnej znaczącej reakcji w Jerozolimie ani gdzie indziej.Umarł i jego brat Jakub dalej przewodził ich społeczności.To reakcjana śmierć Jakuba, zamordowanego wiele lat pózniej na schodach świą-tyni Heroda, wywołała społeczne niepokoje i wojnę domową i wkrót-ce potem wysłany przez swego ojca Wespazjana rzymski wódz Tytuspoprowadził karną ekspedycję, która zniszczyła Jerozolimę, buntow-ników i świątynię.Rzymianie uważali, że tylko w ten sposób mogązłamać ducha %7łydów.Mylili się.Zniszczyli Jerozolimę i jej świątynię,lecz członkowie Zgromadzenia w porę dostrzegli nadchodzące nie-bezpieczeństwo i ukryli swoje cenne kroniki.ten skarb.po czymuciekli przed zagładą miasta, unosząc ze sobą dosyć zapisanych infor-macji, by mieć pewność, że pewnego dnia, kiedy wszystko przeminiei zostanie zapomniane, ich potomkowie będą mogli wrócić i odzyskaćswoją historię.My, przyjaciele, jesteśmy tymi potomkami.A ta histo-ria jest tym, co odkryliśmy na nowo: kompletną, naszym zdaniem,kroniką Wspólnoty Jerozolimskiej, jej osiągnięć, ludu i ich przodków,ich praw i podstaw ich wiary oraz prób uwolnienia się spod tyraniirodziny Heroda i nieczystej, obcej religii narzuconej przez nią całejhebrajskiej rasie.Saint-Clair siedział nieruchomo, wstrzymując oddech i czując, jakmocno bije mu serce, gdy de Montbard zamilkł, zastanawiając sięchwilę.- Oto, co odkryliście, bracia.Prawdziwą i niezmienioną historiętego, co naprawdę stało się z Jezusem, jego rodziną i przyjaciółmi oraz ich religią lub przekonaniami.Teraz pozostaje tylko przetłuma-czyć treść tych zwojów.Będzie to żmudna i nadzwyczaj odpowie-dzialna praca.Wasze pierwotne zadanie jest już niemal zakończo-ne i od tej pory będziecie mogli poświęcać więcej czasu drugiemu,pilnowaniu dróg Zamorza.Moim zadaniem, które zacznie się te-raz, będzie zbadanie tego, co tu mamy.nie przetłumaczenie, gdyżnie mam po temu umiejętności ani czasu.aby wykorzystując tęodrobinę wiedzy, jaką posiadam, i z pomocą dokumentów powie-rzonych mi przez moich zwierzchników w Zakonie upewnić się, żewszystko to pozostało nietknięte.Muszę więc natychmiast rozpo-cząć pracę, a wy możecie się rozejść, aby omówić to między sobą,zastanowić się nad konsekwencjami, jakie to odkrycie niewątpliwieprzyniesie.Wiem, że nie muszę wam przypominać o przysiędzei potrzebie zachowania tych informacji w tajemnicy przed wszystkiminie należącymi do naszego bractwa, ale wiem także, że wybaczyciemi to, że o tym wspominam.Od dziś jeszcze pilniej strzeżcie naszychtajemnic.A teraz, za pozwoleniem brata Hugona, który jest naszymmistrzem, dziękuję wam w imieniu wszystkich braci Zakonu Odro-dzenia.Dzięki waszym wysiłkom to odrodzenie się ziściło.Spotkanie dobiegło końca i bracia się rozeszli, cicho rozmawia-jąc.Saint-Clair opuścił komnatę sam, zdumiony tym wszystkim, cozdarzyło się jemu i wokół niego w ciągu tego miesiąca.Czuł corazwiększą ulgę, jakby zdjęto mu z ramion ogromny ciężar, i teraz - lekkijak piórko - mógł ulecieć z wiatrem tam, gdzie zaniesie go jego po-dmuch.dZdarzyło się to wszystko prawie dwa miesiące wcześniej i Saint-Clairpomyślał, że de Montbard od tej pory cały czas prowadzi swe badaniai żaden z mnichów nawet nie próbuje go pytać o postępy.Właści-wie dalej robili to samo co przedtem, lecz uwolnieni od wieloletnie-go obowiązku kopania zwiększyli częstotliwość patroli.Poprzedniegowieczoru de Payns oznajmił, że wkrótce wraca do Francji.Minęłycałe lata, od kiedy bracia widzieli ojczyznę, tak więc na wybór jegodrugiego towarzysza oczekiwano z entuzjazmem i niecierpliwością.Natychmiast przeprowadzono losowanie i wygrał je Saint-Clair, kudobrodusznej zazdrości pozostałych. Chociaż przyjął ten zaszczyt, wiedział, że Gondemare, bezsprzecz-nie najspokojniejszy z braci, jest bardziej rozczarowany od innych.Młody rycerz zaczął mieć wyrzuty sumienia.Gondemare, tak jakPayen Montdidier, wcześnie owdowiał i przybył do Zamorza wkrótcepo śmierci żony.Jednak w przeciwieństwie do Payena zostawił kilkoromałych dzieci pod opieką swych krewnych i kilka lat temu otrzymałwieść, że ma już wnuki.Dla Gondemare'a mogła to być jedyna okazjaich poznania.Saint-Clair, który tej nocy położył się z tą świadomo-ścią, nie mógł zasnąć [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl