[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.MARYSIAO mój Boze, Boze mój,to juz ciebie tocy gad.WIDMOZwabiło mnie echo z Tatr,otom jest, otom jest,zwabiły mnie głosy z chat,do myśli mi przyszedł gestprzypomnieć się z dawnych lat;domek mój, podobnoś grób,nie jestem wymagający,przeszedłem niejedną z prób,ale żebym ja był trup,nie wierz, Maryś, bo to kłam;żywie Duch, żywie Duch,100wytężyłem cały słuch,zwabiły mnie głosy z chat.MARYSIAKa twój grób, ka twój grób?Pono gdziesi za daleko,nie dobiegnie, nie doleci.(Ona przesłania oczy ręką, on zaś jej, nagły, dłoń odrywa).WIDMOAzy mnie palą, łzy mnie pieką,licho bierz grób mój,otom jest, otom twój;czy pamiętasz jeszcze dzień;jak nas gruszy cienił cień,tu w tym sadzie, na zieleni,śród połednia, śród promieni,przy mnie stałaś: w dłoni dłoń - ?MARYSIADawno, dawno, tyle lat.WIDMOSkłońże ku mnie główkę, skłoń.MARYSIAHańśmy stoli w dłoni dłoń -szedł od ciebie swat.101WIDMODawno, dawno, tyle lat.MARYSIAMiałabym tylo wesele,co jak dziś, jak to dziś.WIDMOPotańcujmy raz dokoła,potem zaś znów mus mnie iśćMARYSIASom tu twoi przyjaciele,ostań chwile.WIDMORaz dokoła,potem to już mus mnie iść:mus mnie woła, mus mnie woła.MARYSIAAno dziś nasze wesele;raz dokoła, raz dokoła.WIDMOTaki smutek idzie z czoła.MARYSIATakie zimno wieje z ust.102WIDMOPrzytul mnie do twoich chust,przytul mnie do piersi, rąk.MARYSIANie chytaj sie moich wstąg,taki wieje trupi ciąg.WIDMOKochaj.!MARYSIAPrecz, nie sięgaj licWIDMONie broń mi się - nic to, nic.MARYSIAZimnem dołu wieje strój,ty nie mój, ty nie mój!WIDMOMus mnie woła, mus mnie woła,raz dokoła.MARYSIAStój, ach, stój!103SCENA 6MARYSIA, WOJTEK.WOJTEKMaryś - jakoześ ty blado - ?MARYSIATo światła sie takie kładąpo twarzy.WOJTEKTrzęsiesz się cała.MARYSIAUchyliłam drzwi i stamtąd powiałajakaś zawieja - to nic -WOJTEKA to znów czerwoność do licprzyszła -MARYSIAZ twojego patrzenia;przytul mnie Wojtecku, do siebie,wole ciebie, wole ciebie.WOJTEK(nuci) Pójdze, Maryś, po niewolina mój jeden zagon roli.104SCENA 7.STACCZYK, DZIENNIKARZ.STACCZYK(idąc)Ktoś się za mną włóczy wciąż.DZIENNIKARZKtoś przede mną ciągle stąpa.STACCZYK(już był usiadł)Domek mały, chata skąpa:Polska, swoi, własne łzy,własne trwogi, zbrodnie, sny,własne brudy, podłość, kłam;znam, zanadto dobrze znam.DZIENNIKARZZacz kto - ?STACCZYKBłazen.DZIENNIKARZ(poznając)Wielki mąż!STACCZYKWielki, bo w błazeńskiej szacie;105wielki, bo wam z oczu zszedł,błaznów coraz więcej macie,nieomal błazeńskie wiece;Salve, bracie!DZIENNIKARZOjcze, Salve!Szereg dobrych błaznów zrzedł,przywdziewamy szarą barwę;koncept narodowy gaśnie;gasną coraz te pochodnie,które do hajduków rękuprzywiązane żarem płoną.Skapały, zżarły się świece,a że do rąk przytroczone,więc jeszcze palą się ręce,w tę samą zaklęte stronę.-Trzeba by do służby narodubłaznów całego zastępu;palą się hajduki w męce,z własnego bolu się śmieją;gasną świece narodowe,okropne rzeczy się dzieją,śmiechem i szyderstwem bieguobudzić, ośmielić zdolneserce spodlone, niewolne,które naszą krew zaprawia.STACCZYKA wolicie spać - -106DZIENNIKARZTo jedno!Usypiam duszę mą biednąi usypiam brata mego;wszystko jedno, wszystko jedno,tyle złego, co dobrego,okropne rzeczy się dzieją.Patrzeć na przebiegi zdarzeń -dalekie, dalekie od marzeń,tak odległe od wszystkiego,co było wielkie w kraju;że wszystko, co było, przepadło,bezpowrotnie w mroku zbladło:to bajki o trzecim Maju!Matkę do trumny się kładło,siostry i rodzinę całą;ksiądz pokropił i poświęcił,grabarze gruz przywalili;epigonów co zostało,na stypie się weseliliwesołością, co przeklina;w pijaństwie duszę zabili,a nie mogli zabić serca.Zostało serce, co woła,spłakane u bram kościoła,skrwawione u wrót świątynii jeszcze w męce okrutnej,w czułej litości rozrzutnejsamo siebie wini [ Pobierz całość w formacie PDF ]