[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tej — wskazał na pierwszą z brzegu — wydaje się, że jest siedemnastoletnią dziewczyną, zielonooką, o rudych włosach, o ciele godnym Wenery.Jest ona córką męża stanu… kocha się w młodzieńcu, którego widuje niemal co dzień przez okno… który będzie jej przekleństwem.Ta tutaj druga to pewien uczony.Jest już bliski ogólnej teorii grawitacji, obowiązującej w jego świecie — w tym świecie, którego granicą są żelazne ściany bębna — i przygotowuje się do walki o swoją prawdę, w osamotnieniu powiększanym przez zagrażającą mu ślepotę, bo on oślepnie, Tichy… a tam, wyżej, jest członek kolegium kapłańskiego i przeżywa najcięższe dni swojego życia, bo stracił wiarę w istnienie swej duszy nieśmiertelnej; obok, za przegrodą, stoi… ale nie mogę opowiedzieć panu życia wszystkich istot, które stworzyłem…— Czy mogę przerwać? —— spytałem.— Chciałbym wiedzieć…— Nie! Nie może pan! — ryknął Corcoran.— Nikt nie może! Teraz ja mówię, Tichy! Pan nic jeszcze nie rozumie.Myśli pan pewno, że tam, w tym bębnie, są utrwalone różne sygnały, jak na płycie gramofonowej, że wypadki ułożone są tak, jak melodia, ze wszystkimi tonami, i czekają tylko, jak muzyka na płycie, aby ożywiła je igła, że te skrzynie odtwarzają po kolei zespoły przeżyć, do końca już z góry ustalonych.Nieprawda! Nieprawda! — wołał przeraźliwie, aż dudniło echo blaszanego stropu.— Zawartość tego bębna jest dla nich tym, czym dla pana świat, w którym pan żyje! Panu nie przychodzi przecież do głowy, kiedy pan je, śpi, wstaje, podróżuje, odwiedza starych wariatów, że to wszystko jest płytą gramofonową, której dotyk nazywa pan teraźniejszością!— Ale… — odezwałem się.— Milcz pan! — huknął.— Nie przeszkadzać! Ja mówię!Pomyślałem, że ci, którzy nazywają go chamem, mają sporo racji, ale musiałem uważać, bo to, co mówił, naprawdę było niesłychane.Krzyczał dalej:— Los moich żelaznych skrzyń nie jest ustalony z góry do końca, gdyż wypadki znajdują się tam, w bębnie, na szeregach równoległych taśm, i tylko działający zgodnie z regułą ślepego przypadku selektor decyduje o tym, z której serii taśm będzie zbierak zmysłowych wrażeń danej skrzyni czerpał w następnej chwili treści.Naturalnie tak proste, jak powiedziałem, to nie jest, ponieważ skrzynie same mogą wpływać do pewnego stopnia na ruchy czerpaka, a selekcja przypadkowa zachodzi w pełni wtedy tylko, kiedy ci stworzeni przeze mnie zachowują się biernie… wszelako mają wolną wolę, a ogranicza ją to samo tylko, co nas.Posiadana struktura osobowości, pasje, przyrodzone kalectwa, warunki zewnętrzne, stopień inteligencji — nie mogę wchodzić we wszystkie szczegóły…— Jeśli tak jest nawet — wtrąciłem szybko — to jakże oni nie wiedzą, że są żelaznymi skrzyniami, a nie rudą dziewczyną czy kapła…Tyle zdołałem wyrzucić, nim przerwał mi:— Niech pan nie udaje osła, Tichy.Pan składa się z atomów, co? Czuje pan te swoje atomy?— Nie.— Atomy te tworzą cząsteczki białka.Czuje pan swoje białka?— Nie.— W każdej sekundzie nocy i dnia przeszywają pana promienie kosmiczne.Czuje pan to?— Nie.— Więc jak moje skrzynie mogą się dowiedzieć, że są skrzyniami, ośle?! Tak samo, jak dla pana ten świat jest autentyczny i jedyny, tak samo dla nich autentyczne i jedynie realne są treści, które płyną do ich elektrycznych mózgów z mojego bębna… W tym bębnie jest ich świat, Tichy, a ich ciała — nie istniejące w naszej rzeczywistości inaczej aniżeli jako pewne względnie stałe ugrupowania otworków w perforowanych wstęgach — znajdują się wewnątrz samych skrzyń, upakowane w środku… Ta skrajna, z tamtej strony, ma się za kobietę niezwykłej piękności.Mogę panu dokładnie powiedzieć, co ona widzi, kiedy, naga, przegląda się w lustrze.W jakich kocha się drogich kamieniach.Jakich sztuczek używa, aby zdobywać mężczyzn.Wiem to wszystko, bo to ja, za pomocą mego LOSORYSU, stworzyłem ją, jej — dla nas wyimaginowany, ale dla niej realny — kształt, tak realny, z twarzą, zębami, zapachem potu, z blizną od sztyletu na łopatce, z włosami i orchideami, które w nie wpina, jak dla pana realne są pańskie ręce, nogi, brzuch, szyja i głowa! Mam nadzieję, że pan nie wątpi w swoje istnienie…?— Nie — odparłem spokojnie.Nikt nigdy nie krzyczał tak na mnie i może by mnie to nawet bawiło, ale byłem już zbyt wstrząśnięty słowami profesora, któremu uwierzyłem, bo nie widziałem powodów do nieufności — aby zwracać w tej chwili uwagę na jego maniery.— Tichy — ciągnął nieco ciszej profesor — powiedziałem, że, między innymi, mam tu uczonego, to jest ta skrzynia na wprost pana.On bada swój świat, jednakże nigdy — rozumie pan, nigdy nie domyśli się nawet, że jego świat nie jest realny, że traci czas i siły na zgłębianie tego, co jest serią bębnów z nawiniętą taśmą filmową, a jego ręce, nogi, oczy, jego własne, ślepnące oczy są tylko złudzeniem, wywołanym w jego elektrycznym mózgu wyładowaniami odpowiednio dobranych impulsów.Żeby tego dojść, musiałby wyjść na zewnątrz swojej żelaznej skrzyni, to jest samego siebie, i przestać myśleć swoim mózgiem, co jest tak samo niemożliwe, jak niemożliwe jest, żebyś pan mógł doświadczyć istnienia tej zimnej, ciężkiej skrzyni inaczej aniżeli dotykiem i wzrokiem.— Ale ja wiem dzięki fizyce, że jestem zbudowany z atomów — rzuciłem.Corcoran podniósł kategorycznym ruchem dłoń.— On też o tym wie, Tichy.On ma swoje laboratorium, a w nim wszelkie aparaty, jakich dostarczyć może jego świat… widzi przez lunetę gwiazdy, bada ich ruchy, a jednocześnie czuje chłodny ucisk okularu na twarzy — nie, nie teraz.Teraz, zgodnie ze swym obyczajem, znajduje się— w pustym ogrodzie, który otacza jego pracownię, i przechadza się w blasku słońca — bo w jego świecie jest właśnie wschód…— A gdzie są inni ludzie — ci inni, pośród których on żyje? — spytałem.— Inni ludzie? Oczywiście, że każda z tych skrzyń, z tych istot, obraca się pośród ludzi… oni znajdują się — wszyscy — w bębnie… Widzę, że pan wciąż nie może jeszcze pojąć! Więc może uzmysłowi to panu przykład, chociaż odległy.Spotyka pan rozmaitych ludzi w swoich snach — nieraz takich, których nigdy pan nie widział ani nie znał — i prowadzi z nimi we śnie rozmowy — czy tak?— Tak…— Tych ludzi stwarza pański mózg.Ale śniąc, nie wie pan o tym.Proszę zważyć — to był tylko przykład.Z nimi — wyciągnął rękę — jest inaczej, to nie oni sami stwarzają swoich bliskich i obcych — tamci są w bębnie, całe tłumy, i kiedy, powiedzmy, mój uczony miałby nagłą chętkę wyjść ze swego ogrodu i odezwać się do pierwszego lepszego przechodnia, to, uniósłszy pokrywę bębna, zobaczyłby pan, jak to się dzieje: jego zmysłowy czerpak pod wpływem impulsu nieznacznie zboczy ze swej dotychczasowej drogi, zejdzie na inną taśmę i pocznie odbierać to, co się na niej znajduje; mówię „czerpak”, ale to są w istocie setki mikroskopijnych zbieraków prądowych, ponieważ tak samo jak pan odbiera świat wzrokiem, węchem, dotykiem, narządem równowagi — tak samo on poznaje swój „świat” za pośrednictwem oddzielnych wejść zmysłowych, oddzielnych kanałów, i dopiero jego elektryczny mózg zespala wszystkie te wrażenia w jedność [ Pobierz całość w formacie PDF ]