RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kłopoty pojawiały się zarówno przy odżywianiu kosmonautów, jak i przy defekacji i mikcji.Niebezpieczne okazały się wszelkie rodzaje żywności, skłonne do wytwarzania okruszków, którymi można się po prostu udławić.Dlatego chętnie korzystano z rozmaitych zagęszczonych pokarmów, które wyciska się z tuby jak pastę do zębów.Zresztą, przy uzyskaniu pewnej wprawy, posiłki można na orbicie spożywać w warunkach zbliżonych do ziemskich, jedynie naczynia, ustawiane na odpowiednio umocowanym stole, muszą być przytwierdzane, na przykład przyciąganiem magnetycznym, zaś nogi jedzących, odziane w obuwie ze specjalnymi zaczepami na zelówkach, dla wygody unieruchamia się w podściółce pełniącej rolę” specjalnie po temu „podziurawionej” podłogi.Wszystko, co nie jest umocowane, okazuje skłonność do latania — kable, węże, przewody wiją się, jakby ożyły.Największym jednak szkopułem lotów długotrwałych, a więc co najmniej tygodniowych, jest utrata masy mięśniowej całego ciała, której jak dotąd, niestety, żadne uporczywe i wielogodzinne ćwiczenia na specjalnych trenażerach zapobiec nie mogą.Telewidzom musi być znany obraz kosmonauty po lądowaniu, który nie bardzo może sam ustać na nogach.Siedemdziesięciosiedmioletni John Glenn, który zaledwie tydzień przebywał na orbicie, już po tak krótkim locie miał pewne problemy z utrzymaniem równowagi.Jakkolwiek skomplikowany ekwipunek kombinezonowy tych, którzy wychodzili w otwarty kosmos z pojazdów, zapewniający normalne oddychanie powietrzem z dużą ilością tlenu oraz pochłaniający wydychany dwutlenek węgla i parę wodną, jest pozornie :nieważki, praca na orbicie okazuje się raczej kłopotliwa, przebiega wolniej niż w podobnych warunkach na Ziemi i wymaga jakiegoś zakotwiczenia, na przykład kablem, do pojazdu.Już są w użytku „rakietowe fotele”, a także małe rakietki, dzięki którymi można się i bez fotela obejść.Stwarzanie odpowiednika grawitacji ziemskiej jest w zasadzie możliwe, jeżeli wehikuł posiada przeciwwagę, a wirując, wytwarza siłę odśrodkową imitującą ciążenie.Dlatego też projektowane większe stacje kosmiczne kształtem przypominają torus, czyli jak gdyby ogromną oponę samochodową, w której panuje centryfugalna substytucja ciążenia.Rozwiązanie to nie jest, niestety, doskonałe — siła odśrodkowa nie działa równomiernie, lecz na poziomie głowy stojącego lub idącego człowieka jest słabsza aniżeli na poziomie nóg.Można temu zapobiec, budując kołowe stacje o wielkiej średnicy, lecz tym samym muszą one odznaczać się dużym ciężarem i ich montaż po wyniesieniu rakietami na orbitę jest dość kłopotliwy.Ponadto nie należy zapominać o tym, że wprawdzie ziemskiej grawitacji na orbicie brak, nadal jednak działa mikrograwitacja, albowiem wszystkie masy przyciągają się, chociaż tylko podczas specjalnych eksperymentów ma to większe znaczenie.Z kolei wyprawy księżycowe Amerykanów poprzedziła obawa, że w bezpowietrznych, bardzo odmiennych od ziemskich warunkach oświetlenia człowiekowi może być szczególnie trudno orientować się w terenie, jednakże same wyprawy takich obaw nie potwierdziły.Prawie zupełny brak księżycowych urwisk, stromych ścian kraterów i całej groźnej rzeźby terenu, znanej nam zwłaszcza z powieści Żuławskiego Na srebrnym globie, mógł się dla wielu Ziemian okazać wielkim rozczarowaniem, ponieważ nie tylko wszystko na Księżycu jest raczej obłe, ale ze względu na zaledwie dwukilometrową średnicę pola widzenia, stojąc pośrodku krateru, na przykład Kopernika, w ogóle się nie da jego kolistego obrzeża wzniesionego nad grunt skalisty zobaczyć.Przeciętny lunonauta waży na naszym satelicie sześć razy mniej niż na Ziemi.Tym samym jednak ewolucyjnie ustateczniony w zwykłych warunkach środek ciężkości ciała ulega przemieszczeniu, skutkiem czego można przy nieostrożnym ruchu bardzo łatwo się wywrócić.Zresztą widzieliśmy lunonautów zataczających się i skaczących obiema nogami naraz, jak żaby.Na powierzchni Marsa nie byłoby aż takich kłopotów z poruszaniem się, tutaj główny problem stanowi nieuchronna długotrwałość podróży z Ziemi na tę planetę.Ponadto nagminne w wysokiej próżni promienie kosmiczne oraz wiatr słoneczny, zwłaszcza przy tak zwanym niespokojnym Słońcu, mogą się okazać groźne dla zdrowia i życia.Ogólnie zaś już wiadomo, że typowe dla senilizacji naszego organizmu procesy przyśpieszają się w przestrzeni bezgrawitacyjnej tak, że akceleracja procesów starzenia się całego ustroju ulega tym większemu spotęgowaniu, im dłużej przebywać w kosmosie.Pobieżne te uwagi zamknę powtórzeniem słów, od których zacząłem: jesteśmy naziemnymi zwierzętami, wskutek czego pozaziemskie pobyty nie wychodzą nam na zdrowie.Lunonauci amerykańscy w czasie stosunkowo krótkotrwałych lotów z Ziemi na Księżyc i z powrotem niekiedy nawet we śnie, a więc przy zamkniętych oczach, dostrzegali rozbłyski wywołane trafianiem wysokoenergetycznych cząstek kosmicznego promieniowania w ich nerwy wzrokowe.Ponieważ na Księżycu brak magnetosfery van Allena, na Marsie zaś dodatkowo brak osłony ozonowej, dłuższe tam pobyły Ziemian są szkodliwe dla ich zdrowia.Wyobrażenie o tym, iż pobyt na stacji kosmicznej może poprawiać stan krążenia krwi i tym samym stacje takie mogłyby stać się sanatoriami pozaziemskimi, okazało się mylne.Przyspieszenie startowe podczas wychodzenia na orbitę nawet po optymalnej krzywej synergicznej jest tak wielkie, iż nie sposób wtedy poruszać rękami i nogami wskutek czego wszyscy astronauci, przytroczeni do legowisk swoich jak ciężkie wory, są całkowicie zdani na zastępujące ich odpowiednio zaprogramowane komputery.Ponieważ zaś każdy, kto miał do czynienia z komputerem, wie, jak bardzo wątpliwa jest jego operacyjna niezawodność, w aktualnych wahadłowcach amerykańskich pracują równolegle co najmniej cztery mózgi elektronowe.Ludzkość gustuje w wielkich widowiskach i dlatego lądowanie aeronautów na Marsie jest bardzo prawdopodobne.Wszystkie wymienione powyżej trudności nie zmniejszają apetytów NASA na loty dalszego nawet niż marsjański zasięgu, ale trzeba raczej uznać, iż jest to typowe postępowanie według sloganu „mierz siły na zamiary, nie zamiar podług sił”.Osobiście przypuszczam, że jako rzeczywista, industrialna forpoczta przybędą na planety ruchome urządzenia, niejako odpowiedniki tych wielkich platform, które używane są dla wydobycia ropy naftowej spod dna morskiego, a które bym chętnie nazwał maszynami planetarnymi, opatrzone układem sterującym, zdolnym do nadzorowania działań maszyny oraz do utrzymywania łączności z Ziemią.Nie myślę, żeby z budową i transportem takich technicznych kolosów przyszło czekać na całkowite zlikwidowanie ubóstwa wielkich ludnościowych skupisk ziemskich [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl