RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.%7łyj, po prostu żyj, bo nie obejrzysz się nawet, a skończy się życie,i nie zdążysz go posmakować!136 Milczał jednak, bo wiedział, że nic by to nie pomogło.On sam też przecieżpchał się gdzieś tam, w górę, na tonący w chmurach szczyt piramidy, w nieznanądziedzinę tajemnych sił, które dla niewiadomych celów pociągały za niewidzial-ne sznurki, animujące te bezwolne rzesze ludzkich marionetek, takich jak Filipwłaśnie i jemu podobni, podejmujących bezsensowną grę, której celu sami niepojmują, znając tylko reguły kolejnych posunięć.Tragifarsa  podsumował, rozglądając się za wolną łodzią. W dodatkugrana w teatrze marionetek!Wsunął Klucz w automat cumowniczy i zeskoczył do małej motorówki.Na-brzeżem zbliżały się jakieś dwie długonogie amatorki bezpłatnej przejażdżki, jed-na pomachała nawet dłonią w kierunku Sneera.Nie daj Boże, znajome  pomyślał i pełnym gazem ruszył wzdłuż falochronuw kierunku otwartej tafli jeziora.Dopiero gdy Argoland przeistoczył się w wą-ską, szarą smugę na horyzoncie, wyłączył silnik i sięgnął po kopertę.Raz i drugiodczytał cztery zwrotki tekstu piosenki.Kiedy dokoła gęsty mrok,gdy gnębi cię koszmarny sen,ponad wodami Tibiganna gwiezdne niebo podnieś wzrok.Z otchłani setek świetlnych latTysiące gwiazd na niebie lśni,Co mówią, że już bliskie dni,gdy zbudzi się ten senny świat!Nieświadom, co mu niesie czas,w kosmicznych pętach drzemie lud,lecz jak niewola przyszła wprzód,tak i nadzieja zstąpi z gwiazd.Więc nie trać wiary w gwiezdny cud,w dalekich gwiazd pomocną dłoń,póki jeziora czysta toń,odbija wszechświat w lustrze wód.137 Wzruszył ramionami i schował kartkę do kieszeni. Alegorie, przenośnie  mruknął do siebie.Zamiast spodziewanych wyjaśnień czy wskazówek znajdował jakieś mgliste,mistyczne brednie.O cóż mogło chodzić Alicji, która tak usilnie kierowała je-go uwagę na tę piosenkę? Czyżby nie tekst, lecz melodia zawierać miała jakieśszczególne znaczenia? To jeszcze mniej prawdopodobne.Sięgnął do drugiej kieszeni i opróżnił ją dokładnie.Był tam Wieczny Klucz,który zabrał Pronowi, paczka papierosów, zapalniczka i jeden egzemplarz broszu-ry od Benny ego.Sneer przeczytał kilka początkowych zdań i doszedł do wnio-sku, że musi to być opowiadanie fantastyczno  naukowe.Dlaczego jednak wydane było w formie powielanej broszury? Stary diggeruznał je widocznie za niebezpieczny materiał, skoro najwyrazniej chciał ukryć jeprzed wścibskim okiem władzy.Sneer zapalił papierosa, obejrzał Wieczny Klucz i wyrzucił go za burtę.Potemułożył się wygodnie na dnie łodzi i sięgnął po broszurę.Brakujący rozdział  przeczytał tytuł, a potem, wsparty na łokciu, czytał da-lej: Redaktor porannego wydania  Washington Post skrzywił się nawidok fotografii, które fotoreporter rozłożył na jego biurku. W ostatnim tygodniu mieliśmy chyba ze cztery zdjęcia UFO powiedział, patrząc z niechęcią na reportera. Czy nie mógł-byś skierować wreszcie swojego obiektywu nieco niżej? Na Ziemiteż dzieją się ostatnio różne interesujące rzeczy! Zgoda, szefie!  bronił się fotograf. To prawda, że dużosię o tym pisze ostatnio, ale tym razem, proszę popatrzeć! Przecież tojest wspaniałe zdjęcie! Latający spodek nad Białym Domem! Uhm.Dwa dni temu było zdjęcie UFO nad Pentagonem,a we czwartek nad Kapitolem  zauważył redaktor sceptycznie.Przyznaj się, Bili, jak ty to robisz? To są najuczciwsze zdjęcia, bez żadnych tricków!  obruszyłsię reporter. Jeśli pan nie chce, sprzedam gdzie indziej.Redak-tor z wyobraznią zrobiłby z tego świetny materiał! Mam nawet tytuł: UFO  czy komunistyczna penetracja? Nie jesteś w kursie, Bili.Mówiłem już, że powinieneś zmienićkierunek patrzenia.Od paru dni zarysowuje się wyrazny postęp w ro-kowaniach w sprawie militarnego odprężenia.No, dobrze.Dam tozdjęcie z Białym Domem na drugiej stronie.Na biurku zadzwonił telefon.Redaktor podniósł słuchawkęi przez chwilę słuchał, a twarz jego zmieniała się z każdą sekundą.138  Znakomite! Dawać mi to zaraz!  wykrzyknął z entuzjazmemi odłożył słuchawkę. Masz pecha, Bili.Twoje zdjęcie nie pójdziew porannym wydaniu.Mamy kupę sensacji na pierwsze dwie strony.Możesz się pocieszyć, że oprócz ciebie muszę wyrzucić z numeru conajmniej jednego senatora i trzech kongresmanów. Co się stało? Wszystko naraz! Sensacyjne oświadczenie Departamentu Sta-nu! Poważne decyzje rozbrojeniowe, parafowanie paktu o nieagre-sji między najważniejszymi ugrupowaniami wojskowymi, realna per-spektywa integracji światowej gospodarki! Niebywała sprawa! Po ty-lu bezowocnych na pozór, wlokących się w nieskończoność konfe-rencjach! Podobno prezydent rozmawiał osobiście z Moskwą, Peki-nem, Paryżem i zanosi się na jakieś przełomowe, wspólne oświad-czenie mocarstw nuklearnych.A do tego jeszcze Reuter podał sensa-cyjne doniesienie o odkryciu metody uzyskiwania energii praktyczniez każdego dostępnego surowca! Przepraszam cię, Bili! Będę straszniezajęty, muszę przemakietować cały numer!Fotoreporter zgarnął swoje zdjęcia i wyszedł trzaskając drzwiami. Nie ma mowy!  Redaktor odpowiedzialny stanowczo po-kręcił głową. Zabieraj to, Kola! Nigdy nie dawaliśmy żadnych te-go rodzaju sensacji, władze krzywią się na podobne bzdury.Latającespodki nad Kremlem! To by dopiero były telefony! Z Komitetu, z Mi-nisterstwa. Można by to opatrzyć stosownym komentarzem, na przykład: Czyżby nowa próba imperialistycznej akcji szpiegowskiej? Oj, Kola, Kola! Na szkolenia nie chodzisz?! Nie wiesz, żeostatnio ograniczamy tego rodzaju epitety? Toczą się ważne rozmowyna najwyższym szczeblu, nie można zakłócać atmosfery. To może [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl