RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lud uznał mnie samozwańcem.A gdy rządzi samozwaniec, ludzie umierają na dziwne choroby, ginie bydło, plony są niskie.Jeśli przydarzy nam się takie szczęście, że zdobędę Grody Czerwieńskie i pokonam mego ojca, Wataja, władzę nad zdobytymi ziemiami muszę otrzymać z rąk Piastuna.Bo władzy się nie zdobywa, pani.Władzę się otrzymuje, podobnie jak otrzymał władzę Piastun od swego ludu.– Awdaniec, Lestek i Pałuka zgniotą drużynę Piastuna jak kurze jajko.– Nie słyszałaś, Arne, że liczą się tylko rzeczy i sprawy nazwane? Imię Piastuna jest groźniejsze niż imię Awdańca, Lestka czy Pałuki.A nawet Siemowita.Bacz na to, pani, gdy może zechcesz w przyszłości namawiać go do zdrady wobec Piastuna.Ten lud ma wciąż władcę.Ktoś inny będzie tylko samozwańcem.A kiedy ogłoszą go samozwańcem, rzeki wystąpią z brzegów i zaleją pola, dzień i noc będą padać gromy z jasnego nieba, obudzą się śpiący dotąd Spalowie.Czy nie tak się stało, że gdy zamknięto w wieży Goluba Popiołowłosego zrodzili się Lestkowie i przybył olbrzym zwany Dago Piastunem? Władza jest święta, pani.Nie wiedziałem o tym i dlatego musiałem uciekać z Grodów Czerwieńskich.– Mówisz, jak gdybyś był chrześcijaninem.To dla nich władza jest święta.– Przecież wiesz, że nie jestem człowiekiem, który oddaje cześć człowiekowi zmarłemu na krzyżu.Ale to, co się głosi pośród Franków i Rhomajów, już dawno przeniknęło nawet w nasze strony, jak wiatr przynosi nasiona nawet z najdalszych stron.Nie jestem wróżem, Arne, to jednak mogę ci przepowiedzieć, że wkrótce wszyscy władcy zechcą przyjąć wiarę w człowieka zmarłego na krzyżu, gdyż ta wiara daje świętość władcy.Czy naprawdę chciałabyś, aby rządził tobą pierwszy lepszy, tylko dlatego, że posiada moc i siłę?Pomyślała z lękiem o władzy Awdańca, Lestka i Pałuki, Żelisława, Olta Powały, Łabędzia Rudego lub Częstocha.– Masz słuszność, Myna – rzekła cicho.– Władza jest święta, bo dają ją bogowie i tylko oni mogą je odebrać.Święta jest też moja i twoja władza nad tą armią.To bogowie ustami żercy kazali mi rozdzielić nas i Lachów, przejść przez Visulę i zbliżyć się do Płocka od południa.Wczoraj był u mnie żerca z Wroniej Góry i kazał mi wypełnić rozkazy Ognia.– Pytałem cię o to, Arne, ale ty unikałaś odpowiedzi.Teraz wiem, że postępujemy słusznie.Twoje słowa dają mi wiarę w zwycięstwo.Nie zdołała mu nic więcej powiedziać, gdyż raptem zatrzymała się ich licząca tysiąc jeźdźców potężna armia.Oto zwiadowcy ujrzeli rzekę, a potem zobaczyli ją Arne i Myna.Visula niosła ogromne masy wody i rozlewała się przed nimi jak morze.Mogło się zdawać, że nikt nie zdoła jej przebyć.Arne poczuła strach.– Czy zdołamy tędy przepłynąć na koniach? – zapytała Mynę.Nie odpowiedział.Jego również przerażała ta szeroko rozlana woda o szybkim nurcie.Zarazem jednak wzbierała w nim bezsilna złość.Tak długo czekał na chwilę, gdy na czele armii wyruszy w pole, aby stać się władcą Czerwieni, a teraz oto opóźnić tę wyprawę miała rzeka, a nie ludzie, których należało się obawiać.Obliczył w myślach, że przynajmniej przez siedem dni trzeba będzie wycinać drzewa w puszczy, aby zbudować tratwy dla tysiąca koni i tysiąca ludzi.– Czy żerca z Wroniej Góry mówił ci, kiedy powinniśmy znaleźć się pod Płockiem? – zapytał Arne.– Powiedział: “śpiesz się pani".Myna zacisnął usta.Wierzył w czary.Przedziwny żerca kazał się śpieszyć, zaś złowroga rzeka przegradzała drogę.Czy nie można jakoś przebłagać boga tej rzeki, aby stał się dla nich łaskawy?Wezwał do siebie przewodników, których wynajęli jeszcze w Kruszwic.Byli to trzej rybacy i kmieć, zamieszkujący lewy brzeg Visuli.To oni doprowadzili armię aż do tego miejsca, gdzie ponoć miał być bród dogodny do przeprawy końmi.Wyciągnął miecz i wskazał im na rzekę.– Zdradziliście nas! – krzyknął na nich.– To nie jest bród, ale straszliwa głębina.Padli na kolana.Błagalnie mówili jeden przez drugiego:– Rzeka jest tak żywa jak człowiek lub zwierzę, szlachetny panie.Tu był od lat dogodny do przeprawy bród.Nie wiem, co się z nim stało.Rzeka też potrafi oszukiwać i kłamać.– To wy kłamiecie – nie mógł pohamować gniewu.– Zbudujemy tratwy, a was oddam bogowi rzeki na świętą ofiarę.Wrzucić ich do wody – rozkazał żołnierzom, którzy otaczali ich na swych koniach i przysłuchiwali się rozmowie z przewodnikami.– Zaczekaj, panie! – zawołał jeden z rybaków, szarpiąc się z żołnierzami, którzy chwycili go i ciągnęli do rzeki.– Pozwól mi na próbę wody.Boga rzeki można przebłagać.Myna włożył miecz do pochwy i polecił przyprowadzić do siebie tego człowieka.Był najbardziej brudny i obdarty.W tłustej czerwonej twarzy tkwiły rozbiegane oczy.– Daj mi, panie, luzaka.Pod brzuch konia dwa wypełnione powietrzem świńskie pęcherze.Czy nie widzisz, że rzeka jest tylko w dwóch miejscach niebieskawa, a w innych żółta? Tam, gdzie ma barwę niebieską, jest głębina.Ale tam, gdzie widzisz jej żółtą barwę, zalega piasek.Daj mi swój złoty pierścień, a ja rzucę go w rzekę na ofiarę bogu.I przepłynę na koniu, a wy za mną [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl