[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zapytany, jak on to robi, odpowiedziaÅ‚ spokojnie: To bardzo proste; trzeba sobie wybrać na niebie gwiazdkÄ™, patrzyć na niÄ… przez brzeg kieliszka inalewać.Kiedy gwiazdka zniknie, to znaczy, że jest peÅ‚no. Jak wam siÄ™ podoba ta astronomiaWojskiego ? Takich anegdot o Stasinku można by przytoczyć mnóstwo.WidzÄ™ go jeszcze, jak,obejmujÄ…c rÄ™kami na plantach olbrzymi kasztan, woÅ‚a na Janusza A., bratanka Deotymy: Janusz, trzymaj drzewko, bo siÄ™ chwieje.(Spostrzegam, że w tych moich krakowskich wspomnieniach dużą stosunkowo rolÄ™ odgrywajÄ…spirytualia; ale o ile osobiÅ›cie jestem raczej abstynentem, o tyle uznajÄ™, że sÄ… w życiu narodówepoki, gdy sÅ‚owo spirytus legitymuje siÄ™ chlubnie swoim pierwotnym znaczeniem, którym jestnie co innego jak DUCH.)W klanie Przybysza Stasinek poznaÅ‚ siÄ™ z Rudolfem Starzewskim; kiedy zawakowaÅ‚o w Czasie miejsce korektora, objÄ…Å‚ je; niebawem awansowaÅ‚ na współpracownika pisma, z czegobyÅ‚ niezmiernie dumny.Bo Stasinek miaÅ‚ poczucie tradycji.To poÅ‚Ä…czenie stylu Bodegi zestylem Czasu wydaÅ‚o bardzo zabawnÄ… mieszaninÄ™: grymas krakowskiej celebry z podbitymokiem skoÅ„czonego Å‚azika.Stasinek stale miaÅ‚ na estradzie frak, ale zawsze ten frak robiÅ‚wrażenie, że go od trzech dni nie zdejmowaÅ‚.CoÅ› niby StanisÅ‚aw Tarnowski, który by siÄ™70przespaÅ‚ w rurze wodociÄ…gowej.To byÅ‚ nasz conférencier; i w ogóle osobliwoÅ›ciÄ… Balonika byÅ‚o, że wszyscy główni jegodziaÅ‚acze wziÄ™li siÄ™ nie wiadomo skÄ…d, rodzili siÄ™ na miejscu, talenty ich byÅ‚y dla nich samychniespodziankÄ…, odkryciem.Takim byÅ‚ Teofil TrzciÅ„ski, nasza prymadonna.Bo Zielony Baloniknie wydaÅ‚ ani jednej kobiety.Mury nie chciaÅ‚y.Wanda siÄ™ utopiÅ‚a, Jadwiga wyszÅ‚a z rozsÄ…dku zaJagieÅ‚Å‚Ä™; nie byÅ‚o tradycji.Podczas gdy w Warszawie Mery MroziÅ„ska budziÅ‚a perwersyjnedreszcze minodujÄ…c StefaniÄ™ Boya, w Jamie Michalikowej utwór ten recytowaÅ‚ jakże skromniesam autor.Teofil zatem to byÅ‚a nasza androgyne , mężczyzna i kobieta, uosobienie piosenki.Absolutnamuzykalność, miÅ‚y gÅ‚os, porywajÄ…ca siÅ‚a komiczna, zdolność imitatorska.Jednym z luksusównaszego życia jest, że w kraju, gdzie nie istniaÅ‚a piosenka, bez tradycji, bez wzorów w tej mierze,zjawiÅ‚ siÄ™ ten fenomen, któremu równego nie spotkaÅ‚em w Å›wiecie.Niezrównany odtwórca, przytym sam humorysta, obserwator.Ilekroć jestem na jakim obchodzie jubileuszowym, wstrzymujÄ™siÄ™, aby nie parsknąć Å›miechem, gdy sobie przypomnÄ™ owego sepleniÄ…cego mówcÄ™: W pracypirsy, w spocynku ostatni, dla podwÅ‚adnych nie pseÅ‚ozony, ale najlepsy kulega, cy to wtowazystwie zalickowym, cy w towazystwie pogzebowym etc.Charakterystyczne jest, żeTrzciÅ„ski wstydziÅ‚ siÄ™ swego talentu, akcentowaÅ‚ swÄ… pozycjÄ™ dystyngowanego amatora ,certowaÅ‚ siÄ™, utrudniaÅ‚, caÅ‚Ä… zaÅ› ambicjÄ™ kÅ‚adÅ‚ w to, aby wygÅ‚aszać nudne odczyty o Ibsenie.DziaÅ‚anie piosenki, i to w takim wykonaniu, byÅ‚o czymÅ› piorunujÄ…cym.Da siÄ™ to porównaćjedynie z pierwszym zetkniÄ™ciem siÄ™ dzikich ludów z wodÄ… ognistÄ….Znam to wrażenie, bo samgo doznaÅ‚em, kiedym siÄ™ zetknÄ…Å‚ pierwszy raz z piosenkÄ… w Paryżu.Zważmy, że w Polsce, wKrakowie zwÅ‚aszcza, użytek piosenki byÅ‚ czymÅ› zupeÅ‚nie nie znanym.Nie byÅ‚o żadnych formartystycznych życia zbiorowego.To uskrzydlenie myÅ›li, sparzenie jej z melodiÄ…, budziÅ‚o ekstazÄ™.WÅ‚adysÅ‚aw Leopold Jaworski, wrażliwy na dowcip, ale biorÄ…cy wszystko filozoficznie, zwierzaÅ‚siÄ™ Starzewskiemu, jak gÅ‚Ä™boko wstrzÄ…snęła go piosenka w Baloniku , jako zupeÅ‚nie dlaÅ„ nowysposób manifestowania siÄ™ inteligencji, coÅ› niby Å›piewany sylogizm, rytmiczne formuÅ‚y myÅ›li.Na tym filozoficznym gruncie zyskaliÅ›my w Jaworskim prawdziwego entuzjastÄ™.Bo mieliÅ›my i wrogów.Jednym z najzaciÄ™tszych byÅ‚ Wilhelm Feldman, który zresztÄ… nigdynie byÅ‚ na naszych wieczorach.Ten nie kapowaÅ‚ absolutnie nic.On uznawaÅ‚ tylko jeden Å›miech:k r w a w y; jednÄ… tylko jego funkcjÄ™: protest spoÅ‚eczny.Nie znajdujÄ…c tego w Baloniku , karciÅ‚nas.Nie rozumiaÅ‚ innych wartoÅ›ci Å›miechu; nie rozumiaÅ‚ zwÅ‚aszcza, że to byÅ‚a zabawa artystówmiÄ™dzy sobÄ…, w szczupÅ‚ym kółku, i że nie mogliÅ›my protestu przeciw krzywdom spoÅ‚ecznymzakÅ‚adać na rÄ™ce Axenta czy Wyczółkowskiego, boby nie wiedzieli, co z nim począć.Piosenka miaÅ‚a jeden magiczny skutek: im byÅ‚a udatniejsza, tym wiÄ™cej wykwitaÅ‚o na stoÅ‚achflaszek szampana.Można by przypuszczać, że rzeczy martwe majÄ… swojÄ… inteligencjÄ™ i że tedostojne butelki wiedziaÅ‚y, kiedy warto siÄ™ pojawić.Czasami tÅ‚oczyÅ‚y siÄ™ gromadnie.Jakimcudem siÄ™ to dziaÅ‚o w tym ubożuchnym Krakowie, sam nie wiem, ale po szopkach zwÅ‚aszczażłopaÅ‚o siÄ™ szampan jak wodÄ™.ZiÅ›ciÅ‚a siÄ™ Pieśń szampaÅ„ska Edwarda LeszczyÅ„skiego, wieszczozrodzona o wiele wczeÅ›niej, przy stoliku malarskim, który wówczas nie znaÅ‚ jeszcze innegonapoju oprócz wiÅ›niówki:Oto jest pieśń, co siÄ™ Å›mieje,oto jest pieśń wyuzdana;rodzi siÄ™, nim kogut pieje,noc w noc, z wystrzałów szampana.I taÅ„czy w bachicznym szale,i taÅ„czÄ…c gwiazdami brzÄ™czy;71z nogi jej w taÅ„ca zapale,opadÅ‚a podwiÄ…zka z tÄ™czy.Kochany Edzio LeszczyÅ„ski! Figura jakby żywcem przeniesiona z epoki Musseta czy TeofilaGautier.Najleniwszy z poetów, o którego duszÄ™ walczyÅ‚y z poezjÄ… fortepian, papieros i filozofiaÅ›cisÅ‚a, destylowana zresztÄ… raczej w dym i marzenie.Jego Kabaret szalony, wiersz napisany doobrazu Sichulskiego (malowanego na niezagruntowanym przeÅ›cieradle), jest jednÄ… znajÅ‚adniejszych pamiÄ…tek owych lat balonikowych.Mój Boże! DwadzieÅ›cia pięć lat minęło od tych czasów, a wspomnienie ich zostaÅ‚o wuczestnikach jakże żywe! DotÄ…d dostajÄ™ z Kowna listy od prof.Herbaczewskiego, w których naszJózef Albin komentuje swoje wystÄ™py, niepokojÄ…ce wówczas nawet nas swoim kopro-mistycyzmem.Herbaczewski uważa, że przed laty nie zostaÅ‚ zrozumiany, że byÅ‚ prorokiemf u t u r y z m u literatury, a zwÅ‚aszcza prozy polskiej.Na poparcie swoich rewindykacji przytaczataki swój wiersz:Z ponuro-Å‚ojowych Å‚Ä…kwychodzÄ… tanie nimfyi wÅ›ród ojojowych mÄ…krzucajÄ… brzanie tynfy.KoÅ„czy zaÅ› swój dÅ‚ugi list sÅ‚owami: KoÅ„czÄ…c mojÄ… proklamacjÄ™, pozwalam sobie prosić was, polscy koledzy, abyÅ›cie mnie nieodsÄ…dzili od czci i wiary za to, że jestem pokłócony (zresztÄ… b.serdecznie, mam nadziejÄ™chwilowo) z politykami Wolnej Polski! PamiÄ™tajcie, że chcÄ™ być waszym serdecznymprzyjacielem, i jednego tylko pragnÄ™, aby wszystkie narody nauczyÅ‚y siÄ™ najwiÄ™kszej sztuki sztuki wzajemnego przebaczania!.Upewniam was, koledzy, że w «Zielonym Baloniku» (gdybydziÅ› istniaÅ‚) Polacy z Litwinami prÄ™dzej by siÄ™ pogodzili aniżeli dziÅ› przy zielonym stoliku.AwiÄ™c niech żyje tradycja krakowskiego «Zielonego Balonika»!Pewno, żeby siÄ™ pogodzili! Może by siÄ™ znów pokłócili na drugi dzieÅ„, ale za to już Baloniknie odpowiada.Nie takie rozdzwiÄ™ki tam siÄ™ zaÅ‚atwiaÅ‚o.ByÅ‚o to niby Å›wiÄ™to saturnaliów: co ktomiaÅ‚ na wÄ…trobie przeciw drugiemu, mówiÅ‚ mu w żywe oczy.OpowiadaÅ‚em gdzie indziej oprzyjÄ™ciu Jana w dwóch osobach Styki.8 MÅ‚odzi uczniowie gadali swemu profesorowiStanisÅ‚awskiemu najcięższe rzeczy, co mu sprawiaÅ‚o perwersyjnÄ… radość.Bo może tajemnymcierpieniem StanisÅ‚awskiego byÅ‚o to, że nigdy nie spotykaÅ‚ oporu, wszyscy siÄ™ go bali.TutajÅ‚ykaÅ‚ wymyÅ›lania, zarzuty, obelgi niemal, z rozkoszÄ….I w ogóle nikt tak siÄ™ nie umiaÅ‚rozkoszować atmosferÄ… Balonika jak StanisÅ‚awski [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]