RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Idz do miasta ipowiedz, że cały oddział wybili Murzyni.To ostatnia przysługa, o jaką cię proszę.Olszanowski skinął głową, założył karabin na ramię i ruszył w dół zbocza.Resztażołnierzy poszła za szamanem.Zieleniewski został jeszcze jakiś czas w obozie, by sprawdzić,czy nie pozostawiono nic cennego, a potem dołączył do swoich.Niestety, w ciągu godzinykilkudziesięciu ludzi dotarło na ścieżkę, którą wędrował samotny żołnierz.Nie miał szans izostał schwytany do niewoli.W tym czasie Zieleniewski wędrował w kierunku zachodnim.Drugiego dniawędrówki przez dżunglę szaman zapalił fajkę i zamyślił się, jakby zamknął w sobie.Jegopalce bezwolnie krążyły po bębenku wystukując dziwny, obcy Polakom rytm.%7łołnierze przypatrywali się temu, a potem zmęczeni stracili zainteresowaniemagicznymi obrzędami.Nazajutrz oddział dotarł na rozdroże.- Duchy wyspy mówiły, że to złoto jest złe - szepnął szaman do ucha Zieleniewskiego.- Każde złoto jest złe, bo budzi emocje, każdy chce je zdobyć - odpowiedział oficer.-Pokaż mi monetę nie okupioną krwią.- Co chcecie zrobić z tym złotem? - zapytał szaman.- Chcę zamieszkać w Stanach Zjednoczonych, ale wcześniej wrócę do Polski, zNapoleonem.- To ten wielki biały wódz zza oceanu?- Tak.- Jadę z tobą, ale uważaj na złoto - ostrzegał szaman. Pluton zszedł ścieżką, która prowadziła do skarbu.Idąc z rozwidlenia w prawo,doszliby do Les Cayes, gdzie znajdowała się już część polskiej 114 półbrygady dosłanej naSan Domingo na początku 1803 roku.Następnego dnia Polacy ujrzeli dymy jakiejś wioski.- Murzyni, kilku powstańców - relacjonował Dobecki wysłany na zwiad.- Widziałemrodzinę kolonistów, w tym dwie młode dziewczyny.Każdy znający realia tej wojny nie mógł mieć złudzeń, co czeka te niewiasty.Tym razem Zieleniewski i szaman poszli na rozpoznanie.Na sporej polanie stałyustawione w podkowę zabudowania.Zrodkowe zajmowali koloniści, a skrzydło niewolnicy.Drugie było przeznaczone na magazyny.Pośrodku placu Murzyni wbili trzy pale, do którychprzywiązano starszego mężczyznę i dwie dziewczyny.Zieleniewski widział przez lunetę, zeich chronione dotąd przed słońcem ramiona teraz były poparzone od promieni słonecznych.Oficer wyjął mapę i przyglądał się okolicy.Wszystko pasowało, kształt zatoki, wyspa,wodospad.Byli tak blisko złota.Szaman w ciszy obserwował wewnętrzną walkęZieleniewskiego.Wtedy na plac weszła gromada powstańców.Nieśli przywiązanego dodrąga, związanego jak barana Olszanowskiego.Z rezydencji kolonisty wyszedł powstańczywatażka i wydał kilka rozkazów.Po jego słowach Murzyni podnieśli wrzask pełen radości.Szybko przygotowali dwie deski, włożyli między nie omdlałego Olszanowskiego, związali tolianami i zaczęli piłować wzdłuż.Kolonista pluł w kierunku powstańców, a jego towarzyszkipłakały.Zieleniewski zerwał się na równe nogi i wrócił do oddziału.- Szykować się! - rozkazał.- Dranie zamęczyli Olszanowskiego.Polacy przygotowali broń, sprawdzili ładunki prochowe, czy pistolety byłyzaładowane, czy szable dobrze wysuwały się z pochew.Potem jak sfora wilków zakradli siępod plantację.Szaman szedł tuż za Zieleniewskim niosąc karabin w jednej i tomahawk wdrugiej ręce.Powstańcy zabawiali się rozdzielaniem i składaniem desek z krwawym strzępempolskiego legionisty.Wtedy rozwścieczeni żołnierze Zieleniewskiego zaatakowali.%7ładnawystrzelona przez Polaków kula nie była chybiona.Kolejna salwa z pistoletów powaliłanielicznych, którzy ocaleli z pogromu.Z hacjendy wyskoczyło jeszcze trzech Murzynów, alejednego pałaszem zabił Zieleniewski, drugiego szaman, a ostatniego Dobecki.Polacy natychmiast uwolnili kolonistów i zanieśli zemdlonych do pokojów.Tamujrzeli, jak powstańcy zbezcześcili pomieszczenia, strzelali do portretów, pocięli zastawy i doczego służyły im kartki wyrwane z książek. %7ładen z atakujących nie był ranny, za to zginęli wszyscy Murzyni.- Pochowajmy Olszanowskiego i uciekajmy do najbliższego miasta - proponowałDobecki.- Jakie miasto jest najbliżej? - Zieleniewski zapytał kolonistę.- Aquin - odpowiedział stary Francuz.- Ratujcie moje córki - błagał.- Rodzina zFrancji zapłaci każdą cenę.Ja nie wytrzymam marszu, zostawcie mnie tu.- Co się stało z pańskimi niewolnikami?- Przyłączyli się do powstańców.- A pańscy nadzorcy?- Uciekli, dranie.Szaman z dziwnym uśmiechem przyglądał się Zieleniewskiemu.- Mówiłem, że to złe złoto - szepnął po polsku.%7łołnierze czekali na decyzję dowódcy.Z jednej strony chcieliby dobrać się do złota, zdrugiej szkoda było im tych panienek, które pozostawione tu byłyby już na zmarnowanie i wnajlepszym razie skończyłyby jako służące u powstańców.- Możemy wezmiemy je ze sobą? - zaproponował Dobecki.Weterani pokręciligłowami.Ten pomysł im się nie podobał.Francuzki mogły donieść władzom o znalezionymzłocie.- Idziemy do miasta - zdecydował porucznik.Mówił po polsku, by nie zrozumieli goFrancuzi.- Wrócimy po złoto, gdy w okolicy będzie spokojniej.Trzeba jeszcze zorganizowaćjakiś transport.Może skorzystamy ze statku, którym będą odpływać owe panny?Francuzki były podobne do siebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl