[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyjąłem mikrofon kierunkowy i czekałem.Po dziesięciu minutach przedzamek zajechał ford Izabeli.Obok niej siedziała Agnieszka.Włączyłem urządzenie dopodsłuchiwania.- Jesteś po randce i taka ponura? - dziwiła się Izabela.- Z takim nastawieniem niezawojujesz świata.- Nie każdy może być taki jak pani - odpowiedziała Agnieszka.- Pani spotkaniezawsze się udaje?- Tak - Izabela roześmiała się.- Co słychać u tego Mariusza?- W porządku.- Pytałaś go o Pawła?- Nie wiem, czy powinnam była.- Powinnaś była - Izabela przedrzezniała Agnieszkę.- Czy lojalność wobeckogokolwiek pomoże ci w osiągnięciu sukcesu? Chcesz się stąd wyrwać, bo to dziura? Zgoda,ale gdzie twoja przebojowość.Musisz być jak strzała zmierzająca prosto do celu.- Wiem, pani mi obiecała pomóc.- Obiecałam, ale najpierw muszę cię sprawdzić.- Izabela znacząco zawiesiła głos.- Ten Paweł pytał o skarby, skrytki i to wszystko.- Pytałaś Mariusza o ten dziwny napis po łacinie?- ,,Franges non flectes ? Nikt tego nie rozumie.- Dobrze, idz spać.Jak będziesz potrzebowała pomocy, to wal do mnie.Popytamznajomych, czy nie znalazłaby się praca dla ciebie.- Myślałam, że u pani.Od pani tyle bym mogła się nauczyć.- Dobrze, pomyślę - Izabele uśmiechnęła się i zapaliła papierosa.Agnieszka wysiadła z forda i pomaszerowała przez most do hotelu.Izabela została napodjezdzie i patrzyła na zamek.Podeszła do cinquecento i dotknęła jego maski.Musiała byćjeszcze ciepła.Izabela skończyła palić, wyrzuciła niedopałek i spokojnie pomaszerowała dohotelu.Odczekałem jeszcze pięć minut, zabrałem spod wozu Izabeli pluskwę iprzemknąłem na dolny dziedziniec, a stamtąd na górny i do swojego pokoju.Po drodze, w Grocie , kupiłem butelkę wody mineralnej i chipsy.Zaniosłem torbę z gadżetami orazzakupy do kwatery, odniosłem kluczyk do samochodu Małgosi, która tylko odrobinęotworzyła drzwi - była w koszuli nocnej, i wróciłem do siebie.Sprawdziłem latarką zeświatłem w ultrafiolecie, czy nikt nie próbował wejść do mojego pokoju.Na klamce nie byłoodcisków.Zabezpieczyłem drzwi przed podglądaczem i rozstawiłem mikroskop.Do pomocyoglądałem kryształki.Większość zawierała zdjęcia alianckiego sprzętu przygotowywanego doinwazji na Europę.Tylko kilka przedstawiało plany i schematy jakichś urządzeń.Nie jestemwybitnym elektronikiem, ale domyśliłem się, że chodzi tu o rodzaj radarów lub innychmaszyn emitujących lub odbierających fale.Najbardziej zainteresował mnie plan zamkuCzocha z podpisem: Franges non flectes oraz spis rzeczy zaczynający się od tej samejsentencji.Czyżby te trzy słowa były kluczem do skarbu? Batura też pytał Izabelę o mojerozumienie znaczenia tych słów.Wstałem rozprostowując kości.Schowałem mikroskop, kryształki wsunąłem dopudełka po filmie do aparatu fotograficznego.Ukryłem je w dobrym miejscu.Zgasiłemświatło i szeroko otworzyłem okno, wdychając świeże powietrze. Złamiesz, lecz niezegniesz - o co mogło chodzić? Co można złamać nie zginając? Może biblioteka kryła wsobie rozwiązanie zagadki? Piłem wodę i powoli jadłem chipsy.Gdy odpocząłem, zebrałemlatarki, założyłem kombinezon i podszedłem do kredensu.Nacisnąłem fragment roślinnego ornamentu i odsunąłem mebel.Włączyłem latarkęczołówkę i rozświetliłem tajne przejście.Po grubej, nietkniętej warstwie kurzu rozpoznałem,że nikt tędy nie chodził od wielu lat, kto wie - może nawet od czasów wojny.Przejście byłobardzo wąskie, najwyżej półmetrowe.Najpierw poszedłem do góry.Pamiętałem, że w pokojunade mną mieszkał Torquemada, więc powinienem był dostać się do niego.Gdy wydawało misię, że jestem już piętro wyżej, nie zauważyłem żadnego wejścia do pomieszczenia.Dopieropo uważnej lustracji ceglanej ściany odnalazłem mały drewniany kołek wystający ze spoiwamiędzy cegłami.Spróbowałem go wyciągnąć.Posypało się kilka okruszków zaprawy, a wmoje oczy uderzył blask bijący z wnętrza apartamentu Torquemady.Błyskawicznie zgasiłemlatarkę i przytknąłem oko do otworu średnicy najwyżej pięciu milimetrów.W dziurę ktośprzemyślnie wmontował system soczewek podobny do stosowanego w judaszach w naszychdrzwiach.Dzięki temu miałem pełen, chociaż nieco zniekształcony obraz tego, co robiHiszpan.Teraz najwyrazniej zdziwiony hałasem za ścianą zerkał w moim kierunku.Mniebardziej interesowało urządzenie, jakie stało na stole Torquemady.Był to rzutnik obrazu,który potrafił wyświetlić na ścianie to co było na kryształkach podobnych jak te, które miałemja.Kilka leżało na atłasowej wyściółce otwartej papierośnicy, w której Hiszpan je przenosił.Obraz na ścianie pokazywał schemat podziemi Czochy - konkretnie pod bastionem, skądschodki prowadziły na niższe poziomy.Czekałem, czy Torquemada nie będzie oglądał następnych obrazów, ale widoczniespłoszył go hałas i wyłączył urządzenie, zapakował je do walizki, papierośnicę schował dokieszeni marynarki.Zatkałem otwór drewnianą zatyczką, zapaliłem latarkę i ruszyłem dogóry.Gdy znalazłem się piętro wyżej, znowu znalazłem drewniany kółeczek w ścianie.Wyjąłem go i spostrzegłem rozbierającą się do snu Agnieszkę.Szybko zatkałem otwór.Niewypadało podglądać kobiety w takiej sytuacji.Wszedłem jeszcze kilka stopni i nagle drogę przegrodził mi lity mur.Nigdzie nie byłośladu mechanizmu otwierającego wyjście, żadnego drewnianego kółeczka.Wróciłem dosiebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]