[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odpowiedziałem mu wymijająco i doznałem uczucia spóźnionego triumfu nad tym niemal błagającym człowiekiem.Następnie zaprowadzono mnie do pokoju Hitlera w schronie.Mój widok nie wywarł na nim takiego wrażenia, jak to miało miejsce jeszcze przed kilkoma tygodniami, gdy przyrzekałem mu wierność.Nie okazał w ogóle żadnego wzruszenia.Miałem znów uczucie, że wieje z niego pustka, że jest bez życia.Przybrał kupiecką minę, za którą mogło się kryć wszystko, zapytywał, jakie też wrażenie wywarł na mnie styl pracy Donitza.Byłem całkowicie przekonany, że jego zainteresowanie nie dotyczy samej osoby Donitza, lecz problemu następcy Hitlera.Jeszcze dzisiaj sądzę, że z tą smutną spuścizną, która miała mu niespodziewanie przypaść, Donitz poradził sobie mądrzej, bardziej godnie i przezornie, niż uczyniłby to Bormann lub Himmler.Podzieliłem się z Hitlerem swoimi pozytywnymi spostrzeżeniami, upiększając niekiedy relację szczegółami, które musiały przypaść mu do gustu.Ale pomny dawnych doświadczeń, nie próbowałem opowiadać się za Donitzem, gdyż mogłem wywołać przeciwny zamierzonemu skutek.Hitler zapytał mnie wprost: „Jak pan sądzi? Czy mam pozostać tutaj, czy też polecieć do Berchtesgaden? Jodl powiedział mi, że jeszcze do jutra jest na to czas".Nie namyślając się, poradziłem mu, abypozostał w Berlinie.Cóż chciałby jeszcze robić w Obersalzbergu? Gdy padnie Berlin, walka i tak się już skończy.„Myślę, że będzie lepiej, jeżeli dokona pan swojego życia jako fuhrer - skoro tak już być musi - tutaj w stolicy, a nie w swym domu weekendowym".Znów byłem przejęty.Uważałem to wówczas za dobrą radę; była jednak zła, bo jego odlot do Obersalzbergu skróciłby prawdopodobnie o jeden tydzień bitwę o Berlin.Tego dnia Hitler nie twierdził, że nadchodzi zmiana na lepsze, że istnieją jeszcze nadzieje.Apatyczny, zmęczony zaczął mówić o swej śmierci, jakby o czymś oczywistym: „Zdecydowałem się pozostać tutaj.Chciałem tylko usłyszeć raz jeszcze pańskie zdanie".I bez jakiegokolwiek podniecenia kontynuował: „Nie będę walczył.Zbyt duże istnieje niebezpieczeństwo, że zostanę tylko ranny i wpadnę żywy w ręce Rosjan.Nie chciałbym również dopuścić, ażeby nieprzyjaciele zbezcześcili moje zwłoki.Zarządziłem, aby je spalono.Panna Braun chce razem ze mną pozbawić się życia, a przedtem zastrzelę Blondiego.Proszę mi wierzyć, panie Speer, że rozstanie z życiem przychodzi mi łatwo.Tylko chwila i uwolnię się od wszystkiego, od tego pełnego udręki żywota".Miałem uczucie, że rozmawiam już z martwym.Atmosfera stawała się coraz bardziej dramatyczna, tragedia zbliżała się do końca.W ostatnich miesiącach nienawidziłem go niekiedy, zwalczałem, oszukiwałem i okłamywałem, ale w tym momencie ogarnęło mnie zażenowanie i wzruszenie.Speszony przyznałem się, ku mojemu własnemu przerażeniu, że nie zrealizowałem żadnych zniszczeń, a nawet uniemożliwiłem ich dokonywanie.Na chwilę jego oczy zaszły łzami.Ale nie reagował.Nie interesował się już teraz tak ważnymi jeszcze kilka tygodni temu sprawami.Nieprzytomnie wpatrywał się we mnie, gdy ociągając się zaproponowałem mu, że zostanę w Berlinie.Milczał.Może podejrzewał, że kłamię.Często później zadawałem sobie pytanie, czy nie wyczuwał instynktownie, że w tych ostatnich miesiącach działałem przeciwko niemu, urzeczywistniając postulaty zawarte w moich memoriałach, czy nie dał nowego dowodu wielostronności swej zagadkowej natury, kiedy nie przeszkadzał mi występować przeciwko swym rozkazom.Nie dowiem się tego nigdy.W tym momencie zameldowano przybycie generała Krebsa, szefa Sztabu Generalnego Wojsk Lądowych, który miał zreferować sytuację3.Nic więc się nie zmieniło: naczelny dowódca Wehrmachtu przyjmował jak zawsze meldunki o sytuacji na frontach.Ale podczasgdy jeszcze przed trzema dniami gabinet w schronie, w którym omawiano sytuację, ledwie mógł pomieścić generałów i wyższych oficerów, dowódców rodzajów broni i SS, teraz już prawie wszyscy odeszli.Nie było Goringa, Donitza i Himmlera, znajdowali się natomiast Keitel i Jodl, szef Sztabu Generalnego Luftwaffe, Koller, i najważniejsi oficerowie ich sztabów spoza obrębu Berlina; pozostali także jeszcze oficerowie łącznikowi niższych stopni.Sam referat o sytuacji również wyglądał inaczej: z zewnątrz nadchodziły jedynie fragmentaryczne informacje, szef Sztabu Generalnego mógł opierać się raczej na przypuszczeniach.Mapa, którą rozłożył przed Hitlerem, obejmowała zaledwie obszar wokół Berlina i Poczdamu.Ale nawet tutaj dane dotyczące radzieckiego natarcia nie zgadzały się ze stanem faktycznym, jaki widziałem przed kilkoma godzinami na stanowisku dowodzenia jednostki lotnictwa myśliwskiego.Radzieckie oddziały od dawna już znajdowały się bliżej, niż to uwidoczniono na mapie.Byłem zaskoczony, gdy w trakcie narady Hitler usiłował jeszcze raz zademonstrować optymizm, chociaż na krótko przedtem w rozmowie ze mną mówił o bliskiej śmierci i wydanych dyspozycjach co do swych zwłok.Stracił wszakże wiele z dawnej siły przekonywania.Krebs słuchał go cierpliwie i uprzejmie.Kiedyś często myślałem, że Hitler, wskazując drogę wyjścia z rozpaczliwych sytuacji, całkowicie wierzył w słuszność swoich poczynań; teraz okazało się, że posługiwał się dwoma językami [ Pobierz całość w formacie PDF ]