[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- No jak to, jak.naturalnie! - ksiądz Jankowski był pełen entuzjazmu.- Eminencjo, przecież to klasztor.Przecież śluby czystości.- No to co, załatwi się w ERP-ie dyspensę.Przecież nie będziemy stosować komunistycznych metod.Widziała pani te zgrzewki i te ohydne aplikatory, co rozdają w tych melinach zboczonego poczęcia „Chcę być mamą”, czy jak tam się te punkty nasienne nazywają.Bogumiła Boba skrzywiła się z odrazą.- No widzi pani, tylko po Bożemu można to zrobić.- Ale skąd weźmiemy tylu tatusiów?- Dlaczego zaraz tylu, jakby sprawę rozłożyć na tydzień, to i trzech by sobie poradziło.Bogumiła Boba spojrzała z niedowierzaniem na księdza prałata.- No, ja osobiście nie wiem, ale podobno tyle można bez uszczerbku dla zdrowia - ksiądz Jankowski nieco się zaczerwienił.- Dobrze, zresztą co my tu skórę na niedźwiedziu.Jutro o dziesiątej rano pojadę załatwić tę dyspensę, no i siostry by trzeba te pozostałe trochę zaagitować do całej sprawy.O, a propos tej agitacji, panie Janeczku, pan jest doświadczony ojciec, już siódemkę pan ma, to może pan by dał jakiś wkład.w materii.tego, o czym my tu teraz.Jan Łopuszański aż się cofnął ze zdumienia.- Ja?- No tak, pan osobiście i niech pan na radzie ZChP zrobi mały wywiad, pewnie będą jacyś ochotnicy do pomocy.Aha, warto jeszcze zadzwonić do tego Kapery, chociaż nie, on już chyba dał z siebie wszystko, jedenaścioro ma, jak słyszałem, a poza tym to Judasz, M-wzmacniacz nosi.- Mogę poszukać chętnych, ale nic nie obiecuję - Jan Łopuszański nie był do końca przekonany do całego pomysłu.- Szukajcie, a znajdziecie.O właśnie, Jezus, Maria, zapomniałem na śmierć, znalazłem śliczną komódkę do sypialni, czarny orzech, cacko, XK wiek i na dwunastą byłem umówiony z antykwariuszem.Nie zdążę.Wiem, pani Bogumiło, pani już ledwo na oczy patrzy, ale muszę lecieć.Przyślę księdza Julka, zmieni panią.- Ja też już muszę - dodał Jan Łopuszański i razem z księdzem prałatem wyszli.Bogumiła Boba została sama z dziewiętnastoma płodami na głowie.Trzecia doba czuwania zawieszała na umęczonych rozwarciem powiekach pani profesor kolejne ciężarki ołowiu.Ksiądz Julek jakoś nie przychodził.- No cio, maluśkie śtraśnie jesteśmy.Dziu, dziu, dziu.ale nie będziemy takie jak ten zły tatuś prezydent, a w ziasiadzie to on jest dla was bracisiek, ale taki be, jak Kainek, a my będziemy cacy Abelki, dobzie.- żeby nie zasnąć, Bogumiła Boba starała się wytłumaczyć ludziom z akwarium subtelną różnicę w pokrewieństwie wynikającą z odmienności między procesami płodzenia a klonowania.Klony jednak nie zainteresowały się problemem swojego pochodzenia i wisząc na naprężonych strunach pępowin, oddawały się rozkoszy masażu bąbelkowego w strumieniach mknących do góry banieczek powietrza pompowanych przez brzęczyk.- Aaa, aaa, były sobie kotki dwa.- zaczęła profesor Bogumiła Boba, lecz śpiewanie zarodkom kołysanki przekroczyło granice wytrzymałości tej dzielnej kobiety na zmęczenie.Siła ciążenia ołowianych ciężarków powiek zwyciężyła żelazną siłę woli.Bogumiła Boba zasnęła, a dziewiętnastu ludzi niemal jednocześnie odessało swoje łożyska od gąbki.Jednocentymetrowe embriony, machając ogonkami, podpłynęły do szyby i spojrzały swoimi dużymi mądrymi oczyma w kierunku, skąd dopiero co dobiegała tak przyjemna wibracja.***- Tak, proszę państwa, Ireneusz Sekuła wysuwa się na prowadzenie i ma już zdecydowaną przewagę dwustu metrów nad tandemem Art-B, Bogusławem Bagsikiem i Andrzejem Gąsiorowskim.Niestety mam również smutną wiadomość.Pół godziny temu ze łzami w oczach wycofał się ze współzawodnictwa Lech Grobelny cierpiący już od trzech dni na postępującą puchlinę obu łękotek wywołaną nierównościami asfaltu.Przypominam, słuchają państwo sprawozdania z XXVI etapu Wyścigu Spokoju Sumienia.Do Sanktuarium Rewolucji w Poroninie zostało nam jeszcze tylko sto dwadzieścia kilometrów.Łączymy się ze studiem w Warszawie.- Z Warszawy wita państwa Andrzej Olejniczak.Cała nasza redakcja Komunii Sportowej drży z niepokoju, czy Ireneuszowi Sekule uda się zachować uzyskaną przewagę [ Pobierz całość w formacie PDF ]