[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tsali znalazł jednak pręt, kiedy ten toczył się między skałami, już niemal ześlizgiwał się do źródła, może po to, by skryć się w wodzie i ruszyć w dół z jej nurtem.To nie jest robota Samów ani tych Szarych, ani Thasów z pewnością.Gdyby jednak tak było, jest to coś, czego nigdy dotąd przeciw nam nie kierowano.To jest coś bardzo starego.i.- I.- Po raz pierwszy przemówił mężczyzna w kolczudze.Kelsie w pierwszym odruchu pomyślała, że wrócił Simon.Ale twarz na wpół widoczna spod nanośnika strażniczego hełmu należała do znacznie młodszego mężczyzny.- I czego to dowodzi, pani? Tego, że ci, co są po stronie Ciemności, rozwarli jakąś zbrojownię z prastarym orężem?Młody człowiek nie dzierżył miecza, raczej coś, co przypominało kruchą rózgę odartą z kory, od połowy zdobioną takimi samymi ptasimi piórami, jakie pokrywały dachy ludzkich siedzib w Dolinie.- A więc - zwrócił się do Yonana - sprawdźmy, co my, ludzie z Doliny, możemy temu przeciwstawić.Yonan posłusznie cofnął się i usunął rękojeść miecza, snującą wciąż ten sam wzór nad dziwnym prętem.Mężczyzna przemówił.Pojedyncze słowo, które wyrzekł, nic Kelsie nie mówiło, jednak raz jeszcze, gdy otrząsnęła się już spod uroku, jaki rzuciła na nią czarownica, jej głowa wypełniła się z miejsca jakimiś grzmiącymi odgłosami, jak gdyby rozwarło się otaczające ich powietrze, pozwalając wniknąć czemuś, czego Kelsie nie znała.Część rózgi, która mieniła się zieloną barwą, buchnęła najprawdziwszym płomieniem i mężczyzna, krzyknąwszy, rzucił ją na pręt.Upadła na zwój materiału, który zaczął się tlić.Ogień zdawał się jakoś pobudzać pręt, bo ten potoczył się ostrożnie w kierunku owego kawałka palącej się tkaniny i wetknął zakończony główką koniec w niewielki płomień.Jakby chciał pożywić się gasnącymi szybko iskrami.- Cha, cha! - Czarownica odrzuciła głowę do tyłu i zaniosła się szczekliwym śmiechem.- Widzisz, co zrobiłeś, wyrostku! To nie dla takich jak ty, bez względu na to, jaką wiedzą parałeś się w Lormcie.Zabieraj się stąd, nim to, co złe, stanie się w twoich rękach jeszcze gorsze.Widzisz.pręt pożywia się tym, czegoś użył, by go uspokoić.Wirowanie wewnątrz pręta naprawdę zdawało się przybierać na sile i ćma rozjaśniała się czerwoną poświatą.Rękę Kelsie przeszył niespodziewanie ostry ból i gdy dziewczyna spojrzała w dół, stwierdziła, iż drogocenny kamień również wirował na końcu łańcucha, którego ogniwa wpijały się jej w ciało.- Przy pomocy Reitha i Nieve.Czyżby był to jej własny głos? Któż wyrzekł te imiona? Padły wprost z jej ust, choć nie zrodziły się w jej umyśle.Wirujący klejnot sypał skrami, ale żadna nie dosięgła tego czegoś, co leżało na ziemi.Kelsie spostrzegła, że nie może powstrzymać ruchu nadgarstka, który jakby regulował owo wirowanie.- Nie! - Czarownica znowu zaprotestowała i wymierzyła następny cios prosto w dłoń Kelsie.Ale Yonan przechwycił ów raz lewą ręką i odepchnął czarownicę nieco do tyłu.- Ona nie jest czarownicą.- Głos kobiety w szarej sukni przeszedł w pisk.- Niech nie waży się używać mocy.Czy chcesz, by to, co trwa przyczajone, ogarnęło nas wszystkich? Powstrzymaj ją!Czarownica spojrzała na Dahaun, która nie uczyniła dotąd żadnego ruchu, ani by zniszczyć pręt, ani by udaremnić atak na Kelsie.Teraz jednak przemówiła:- Nie nadajemy imion.te są nam dane.Dziewczynie nadano imię i możliwe, że uczynił to ktoś bardziej z tobą spokrewniony.- Ta, która nie żyje! - Zabrzmiało to tak, jak gdyby czarownica uważała, iż śmierć jej siostry zasługuje na godniejsze potraktowanie.- Ta, która nie żyje - zgodziła się Dahaun.- Umierając mogła wszakże przekazać.- To nie jest prawdopodobne! - wykrzyknęła czarownica.- Ona nie miała prawa.nie mogłaby tak postąpić.A ta skąd się tu wzięła? Nie ma w sobie ani kropli naszej krwi, nie dostąpiła wtajemniczenia, jest niczym, stanowi dla nas wszystkich jedynie zagrożenie.Oddaj mi klejnot!Żądanie to było skierowane do Kelsie, która właśnie poczyniła następne spostrzeżenie.Jak nie mogła powstrzymać obrotów nadgarstka, tak samo nie była w stanie rozluźnić uścisku ręki, która trzymała drogocenny kamień [ Pobierz całość w formacie PDF ]