[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale to, co wydobyl z krtani,scisnietej przez niewidzialna garote, bylo tylko ledwie slyszalnym, rozpaczliwym skrzekiem.Monika Szreder podeszla jeszcze blizej, stanela nad nim, szepczac, a w szepcie tym byla tetniacanamietnosc, szalenczy, wsciekly zew, przemozna sila.Zareagowal, przerazony tym, ze reaguje.Slyszal jej szept coraz wyrazniej.Gdym pora nocnaW to ustroniePrzyszla, mój mily juz tam bylTulil mnie mocnoNa swym lonieDotad mam slodycz w glebi zylCzy calowal? Rozdzial z chust?Tandaradei!Rozbierala sie powoli, nie spieszac sie i nie przestajac usmiechac.Patrzyl na nia oczamirozwartymi az do bólu.I az do bólu byl dla niej.Gdy go dotknela, zatrzasl sie, jak gdyby przytknieto mu do piersi rozzarzony pogrzebacz.Gdy goobjela i scisnela udami, mial wrazenie, ze wylano na niego wiadro cieklego tlenu.Zobaczyl jejoczy tuz nad soba.- Patrz na czerwien moich ust.* * *- I co, panie doktorze?- Masywny wylew.Poszla tetnica w mózgu.Wysilil sie, Casanova jeden, ponad miare.- To znaczy, pan mysli, ze.- Sekcja potwierdzi.Ale z tego, co widze, wnosze, ze byla to piekna, meska smierc.Padl wwalce, na placu boju, ze sie tak wyraze.- Taki mlody? On nie ma czterdziestki, na moje oko.- Mlodzi tez miewaja kruche tetniczki, panie Kaziku.Cóz, romantyczny byl chlopak, popatrz pantylko na te kwiaty.Co za fantazja, cholera.Nasypal kwiatów do lózka i na tych kwiatach ja.- Szlag by to trafil.Co ja mam teraz robic? Przeciez ja ja bede musial odnalezc, te babe, co z nimbyla.I jak? Mam chodzic i pytac?- Po co? Od kiedy to karalne? To byl wylew, mówie panu.Moglo mu sie to przydarzyc w pracyalbo przy wódce.- No, te.zeznania czy protokól jakis trzeba by spisac.Z tego, co pan mówi, panie doktorze,wynika, ze byla z nim, gdy.No, wie pan.- Jeszcze jak byla.Dziwne, ze sama nie dostala wtedy szoku.A zreszta, co za róznica.Idewezwac transport, ja go wiezc nie bede.A pan szukaj sobie tej kobitki, panie Kaziku, jesli maszpan ochote.Chocby i po sladach.- Po jakich sladach?- Sherlock Holmes to pan nie jest.Popatrz pan na te kwiaty, na poduszce.- Patrze, no i co?- Tu jest odcisniety slad glowy.* * *Pociag z Czerska, jadacy do Laskowic, przybyl na stacyjke punktualnie, wtoczyl sie na peron,ledwie przebrzmial szalony, natarczywy dzwonek przy szlabanie.Peron byl pusty, jedynie trzechwedkarzy, obarczonych torbami, plecakami i rurowatymi futeralami na wedziska, wspielo sie pozelaznych stopniach do wagonu.Rozladowali bagaz na pólkach i siedzeniach, wyluskali sie z grubych kurtek, które mieli na sobie,pomimo iz ranek byl cieply i sloneczny.Jeden wydobyl z kieszeni fantazyjnej kamizelki paczkepapierosów, wyciagnal ja w strone kolegów.Ale koledzy wedkarza siedzieli nieruchomo, wpijajac oczy w plowowlosa dziewczyne, któraobok, po drugiej stronie przedzialu, lekko klonila glowe nad ksiazka.Wedkarz zamarl z wyciagnieta reka.Nie mógl oderwac wzroku.Bo ta dziewczyna byla.byla.nieprawdopodobnie wrecz.Niewiarygodnie.Piekna [ Pobierz całość w formacie PDF ]