RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szczęściem pan de RênalprzywoÅ‚aÅ‚ ogrodnika i zaczÄ…Å‚ z nim grodzić cierniem niedozwolonÄ… Å›cieżkÄ™.Julian nie odpo-wiadaÅ‚ ani sÅ‚owa na uprzejmość paÅ„.Ledwie pan de Rênal siÄ™ oddaliÅ‚, przyjaciółki utrzymu-jÄ…c, że sÄ… zmÄ™czone, poprosiÅ‚y go obie o ramiÄ™.MiÄ™dzy tymi dwiema kobietami, spÅ‚onionymi z zakÅ‚opotania, twarz Juliana, pokryta wy-niosÅ‚Ä… bladoÅ›ciÄ…, posÄ™pna i stanowcza, tworzyÅ‚a osobliwy kontrast.Czul wzgardÄ™ dla tychkobiet i dla wszystkich tkliwych uczuć. Ha!  myÅ›laÅ‚. Ani piÄ™ciuset franków renty dla dokoÅ„czenia studiów! Och, jakże bymplunÄ…Å‚ na nich!PochÅ‚oniÄ™ty tymi ponurymi myÅ›lami, ledwie raczyÅ‚ sÅ‚uchać obu paÅ„; każde sÅ‚owo raziÅ‚o gojako niedorzeczne, gÅ‚upie, mdÅ‚e, sÅ‚owem  k o b i e c e.Paplać byle co dla podtrzymania rozmowy, pani de Rênal wspomniaÅ‚a, że mąż przybyÅ‚ zVerrières, ponieważ zamówiÅ‚ u jednego z dzierżawców kukurydzanÄ… sÅ‚omÄ™ (w tych stronachużywa siÄ™ kukurydzanej sÅ‚omy do wypychania sienników). Mąż nie wróci  dodaÅ‚a  zajÄ™ty jest z ogrodnikiem i sÅ‚użącym zmienianiem sÅ‚omy wsiennikach w caÅ‚ym domu.Rano zaÅ‚atwili siÄ™ z pierwszym piÄ™trem, teraz poszli na drugie.Julian zbladÅ‚, spojrzaÅ‚ znaczÄ…co na paniÄ… de Rênal i przyÅ›pieszajÄ…c kroku odciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… nastronÄ™.Pani Derville puÅ›ciÅ‚a ich przodem. Ratuj mnie, pani!  wykrzyknÄ…Å‚. Pani jedna to może.Wie pani, że lokaj nienawidzimnie Å›miertelnie.MuszÄ™ siÄ™ przyznać: w sienniku w moim łóżku schowany jest portret.Na te sÅ‚owa pobladÅ‚a z kolei pani de Rênal. Pani jedna może w tej chwili wejść do mego pokoju; niech pani siÄ™gnie tak, aby nikt niewidziaÅ‚, do siennika w rogu blisko okna, znajdzie tam pani czarne puzderko.35  W nim portret. rzekÅ‚a pani de Rênal, ledwie mogÄ…c utrzymać siÄ™ na nogach.Julian spostrzegÅ‚ jej wzruszenie i skorzystaÅ‚ z niego w lot. Mam paniÄ… prosić o drugÄ… Å‚askÄ™: bÅ‚agam, aby pani nie oglÄ…daÅ‚a portretu, to moja tajem-nica. Tajemnica!  powtórzyÅ‚a pani de Rênal gasnÄ…cym gÅ‚osem.Ale mimo iż wzrosÅ‚a miÄ™dzy ludzmi dumnymi z majÄ…tku i wrażliwymi jedynie na pie-niÄ…dz, dusza jej wyszlachetniaÅ‚a już przez miÅ‚ość.Okrutnie zraniona, pani de Rênal zdobyÅ‚asiÄ™ wszelako na akcent szczerego poÅ›wiÄ™cenia, zadajÄ…c Julianowi parÄ™ niezbÄ™dnych pytaÅ„. Zatem  rzekÅ‚a odchodzÄ…c  okrÄ…gÅ‚e pudeÅ‚ko z czarnego kartonu? Tak, pani  odrzekÅ‚ Julian z owym twardym wejrzeniem, jaki przybierajÄ… mężczyzni wchwilach niebezpieczeÅ„stwa.WeszÅ‚a na drugie piÄ™tro, blada, jak gdyby szÅ‚a na Å›mierć.Na domiar nieszczęścia czuÅ‚a, iżbliska jest omdlenia, ale chęć ratowania Juliana dodaÅ‚a jej siÅ‚y. MuszÄ™ mieć to pudeÅ‚ko  rzekÅ‚a przyÅ›pieszajÄ…c kroku.UsÅ‚yszaÅ‚a, jak mąż mówiÅ‚ coÅ› do sÅ‚użącego  byli w pokoju Juliana; szczęściem przeszlido pokoju dzieci.PodniosÅ‚a materac i zanurzyÅ‚a rÄ™kÄ™ w sienniku tak gwaÅ‚townie, że sobiepodrapaÅ‚a palce.Ale mimo że bardzo wrażliwa na ból, nie czuÅ‚a zgoÅ‚a nic, gdyż w tej chwilizmacaÅ‚a pudeÅ‚ko.ChwyciÅ‚a je i wyszÅ‚a.Ledwie znalazÅ‚a siÄ™ poza niebezpieczeÅ„stwem, zrobiÅ‚o siÄ™ jej sÅ‚abo.Julian zakochany! To portret kobiety, którÄ… kocha!OsunÄ…wszy siÄ™ na krzesÅ‚o w przedpokoju, pani de Rênal przechodziÅ‚a wszystkie mÄ™ki za-zdroÅ›ci.Znowu naiwność przyszÅ‚a jej z pomocÄ…: zdumienie paraliżowaÅ‚o ból.Julian wszedÅ‚,chwyciÅ‚ pudeÅ‚ko nie dziÄ™kujÄ…c, bez sÅ‚owa; pobiegÅ‚ do swego pokoju, roznieciÅ‚ ogieÅ„ i spaliÅ‚ jew jednej chwili.ByÅ‚ blady, bez tchu; przesadzaÅ‚ rozmiar minionego niebezpieczeÅ„stwa. Portret Napoleona  mówiÅ‚ potrzÄ…sajÄ…c gÅ‚owÄ…  u czÅ‚owieka, który popisuje siÄ™ takÄ… nie-nawiÅ›ciÄ… do u z u r p a t o r a ! Gdyby go dostaÅ‚ w rÄ™ce pan de Rênal, taki klerykaÅ‚ i takiwÅ›ciekÅ‚y na mnie! W dodatku z odwrotnej strony kilka wierszy kreÅ›lonych mojÄ… rÄ™kÄ…, niezostawiajÄ…cych żadnej wÄ…tpliwoÅ›ci co do bezmiaru mego uwielbienia! I każdy z tych wybu-chów miÅ‚oÅ›ci nosi datÄ™! Ostatni z przedwczoraj.CaÅ‚a moja reputacja obalona, obrócona wniwecz w jednej chwili!  powtarzaÅ‚ Julian pa-trzÄ…c na pÅ‚onÄ…ce pudeÅ‚ko. A moja reputacja to cale moje mienie, żyjÄ™ tylko niÄ….a i to jesz-cze co za życie, wielki Boże!W godzinÄ™ pózniej znużenie i litość dla samego siebie nastroiÅ‚y go tkliwie.SpotkaÅ‚ paniÄ…de Rênal, ujÄ…Å‚ jej rÄ™kÄ™ i ucaÅ‚owaÅ‚ szczerzej niż kiedykolwiek.ZarumieniÅ‚a siÄ™ ze szczęścia iprawie w tej samej chwili odepchnęła Juliana w paroksyzmie gniewu i zazdroÅ›ci.Duma Ju-liana, tak Å›wieżo zraniona, sprawiÅ‚a, że postÄ…piÅ‚ jak gÅ‚upiec.WidziaÅ‚ w pani de Rênal jedyniebogaczkÄ™; puÅ›ciÅ‚ jej rÄ™kÄ™ ze wzgardÄ… i oddaliÅ‚ siÄ™.Zadumany, przechadzaÅ‚ siÄ™ po ogrodzie;niebawem gorzki uÅ›miech wykwitÅ‚ na jego wargach. Przechadzam siÄ™ tutaj spokojnie, jak czÅ‚owiek rozrzÄ…dzajÄ…cy swoim czasem! Nie zajmujÄ™siÄ™ dziećmi! Narażam siÄ™ na sÅ‚uszne zniewagi pana de Rênal.PoszedÅ‚ do chÅ‚opców.Pieszczoty najmÅ‚odszego, którego bardzo lubiÅ‚, ukoiÅ‚y nieco piekÄ…cyból. Ten nie pogardza mnÄ… jeszcze  myÅ›laÅ‚ Julian.Ale niebawem zaczÄ…Å‚ sobie wyrzucać toroztkliwienie, nowy objaw sÅ‚aboÅ›ci. Te dzieci pieszczÄ… mnie tak, jakby pieÅ›ciÅ‚y mÅ‚odegopsa, którego majÄ… od wczoraj.36 X.WIELKIE SERCE I MAAA DOLABut passion most dissembles, yet betrays,Even by its darkness; as the blackest skyForetells the heaviest tempest.Don Juan, I, 75Pan de Rênal obszedÅ‚szy wszystkie pokoje wróciÅ‚ do sypialni dzieci ze sÅ‚użbÄ…, która odno-siÅ‚a sienniki.Widok jego byÅ‚ dla Juliana kroplÄ… wody, która przelaÅ‚a naczynie.Ponury, bledszy niż zwyczajnie, rzuciÅ‚ siÄ™ ku niemu.Pan de Rênal zatrzymaÅ‚ siÄ™, spojrzaÅ‚na sÅ‚użących. Panie  rzekÅ‚ Julian  czy pan przypuszcza, że z każdym nauczycielem dzieci zrobiÅ‚ybytakie postÄ™py? A jeżeli nie  ciÄ…gnÄ…Å‚ nie pozwalajÄ…c panu de Rênal dojść do sÅ‚owa  jak panÅ›mie wyrzucać mi, że je zaniedbujÄ™?Pan de Rênal, ochÅ‚onÄ…wszy z przestrachu, wywnioskowaÅ‚ z dziwnego tonu mÅ‚odego kore-petytora, że ma w kieszeni korzystniejszÄ… propozycjÄ™ i że go opuÅ›ci.Gniew Juliana wzrastaÅ‚,w miarÄ™ jak mówiÅ‚. Dam sobie radÄ™ bez pana  dodaÅ‚ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl