RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- O ile nasze przypuszczenia są słuszne - Takagishi uśmie­chnął się ze smutkiem - światło w Ramie zapali się za jakieś dwanaście godzin.Rozumiem, że wtedy będę musiał wrócić.- Chyba tak - odparła.- Porozmawiam z Brownem i Heilmannem.Uważam, że powinniśmy wyruszyć, gdy tylko zro­bi się jasno.Takagishi wyciągnął do niej rękę.- Dziękuję, Nicole - powiedział.Odwróciła głowę.W jej w oczach znów stanęły łzy.Wyszła z namiotu Japończyka i poszła rozmówić się z Brownem.- A, to pani - usłyszała w ciemnościach głos Wakefiel­da.- Byłem pewien, że pani śpi.Mam dla pani nowinki.- Cześć, Richard - powiedziała.- Nie mogłem spać - rzekł Wakefield - po głowie plączą mi się różne straszne myśli.Postanowiłem więc zająć się twoją sprawą - uśmiechnął się.- To było łatwiejsze, niż myślałem.Chcesz pójść do mojego namiotu, żeby zobaczyć wyniki?Nicole nie wiedziała, co odpowiedzieć.W głowie ułożyła już sobie to, co chciała powiedzieć Brownowi i Heilmannowi.- Wiesz, o czym mówię, prawda? - spytał Richard.- Cho­dzi o rozkazy wprowadzone do robota RoSur.- Zajmowałeś się tym tutaj?- Oczywiście.O'Toole przesłał mi z góry wszystkie dane.Chodź, pokażę ci, co z tego wyszło.Nicole doszła do wniosku, że rozmowa z Brownem może po­czekać, i przyłączyła się do Richarda.Po drodze Wakefield wy­ciągnął z namiotu Taboriego.- Janos! - wrzasnął.- Znalazłem naszą panią doktor! Idziesz z nami? Powiedziałem mu, o co chodzi - wyjaśnił.­U ciebie było ciemno; myślałem, że śpisz.Po chwili pokazał się Janos.- No, Wakefield - mruknął witając się z Nicole - tylko żeby to nie trwało długo.Już prawie zasnąłem.Weszli do namiotu.Wakefield z wyraźną satysfakcją zabrał się do wyjaśniania, co zaszło wewnątrz automatycznego chirurga podczas zmiany kursu Ramy.- Miałaś rację - zwrócił się do Nicole.- Do robota rze­czywiście wprowadzono rozkazy i dlatego nie zadziałały algo­rytmy ochronne.Ale żaden nie został wprowadzony podczas ma­newru Ramy.- Wakefield mówił uśmiechając się i bacznie przy­glądając się Nicole.- Wygląda na to, że padając na podłogę Janos oparł się o klawiaturę i jego palce wystukały trzy rozka­zy.Tak przynajmniej zrozumiał to RoSur.Nie mógł przecież wie­dzieć, że to pomyłka i należy je zignorować.Może zrozumiesz teraz, na czym polegają nocne koszmary inżynierów projektu­jących taki sprzęt jak RoSur: nikt nie jest w stanie przewidzieć wszystkich kombinacji klawiszy.Projektanci przewidzieli moż­liwość wprowadzenia jednego błędnego polecenia, ale nie kilku.Polecenia wprowadzane za pomocą urządzenia sterującego mają najwyższy priorytet, bo stosowane są tylko w sytuacjach awaryj­nych.Projektanci założyli wprawdzie, że ktoś może wprowadzić nieprawidłowe polecenie, ale.- Zaraz, zaraz, już się w tym zgubiłam - zaprotestowała Nicole.- Jeżeli można pomylić się raz, to chyba można pomy­lić się i dwukrotnie?Richard włączył przenośny komputer, na ekranie pojawiły się kolumny cyfr.- To są wszystkie rozkazy, jeden po drugim.- Niektóre się powtarzają - zauważył Janos.- Co siód­my jest taki sam.- Otóż to - rzekł Wakefield.- RoSur trzykrotnie usiło­wał wykonać pierwszy z nich, przypadkowo wprowadzony przez Janosa, ale było to niemożliwe, więc brał się do następnego.Oprogramowanie działało tak, jak gdyby.- Ale czemu on zawsze wracał do pierwszego rozkazu? - ­spytał Tabori.- Bo temu, kto pisał ten program, nie przyszło do głowy, że można pomylić się kilka razy z rzędu.Za każdym razem gdy pro­cesor upora się z wykonaniem jakiegoś zadania, sprawdza, czy za pomocą klawiatury wprowadzono dodatkowe polecenie.Je­żeli nie, to wszystko w porządku.Ale jeśli tak, to komputer za­trzymuje je w pamięci.Kiedy nie może go wykonać, zabiera się za następne.Jeżeli odrzucone są dwa rozkazy, program zakłada, że procesor uległ uszkodzeniu, przerzuca się na system zapaso­wy i znów usiłuje je wykonać.Teraz chyba już rozumiecie, jak to działa.Zapasowy procesor także nie może wykonać dwóch bezsensownych poleceń, odrzuca je i tak dalej.Na przykład.Nicole przysłuchiwała się, jak Janos i Wakefield mówią o pod­systemach ze sprzężeniem zwrotnym, strukturze wysokiej pamię­ci i buforze rozkazów.- Chwileczkę - po dłuższej chwili udało jej się wtrącić do rozmowy.- Nie jestem z zawodu inżynierem.Czy moglibyście to powiedzieć normalnym językiem?- Przepraszam cię, Nicole - rzekł Wakefield.- Wiesz, jak zachowuje się system, którego pracę przerywa wprowadzenie roz­kazu?Skinęła głową.- A wiesz, jakie taki system ma priorytety? No, właśnie.To bardzo proste.Układ ochronny wyposażony jest w akcelerometr.Jego sygnał jest jednak niższego rzędu niż rozkazy, które przy­padkiem wprowadził Janos.Program został zablokowany, krą­żył w “błędnym kole" starając się wykonać polecenia Janosa, na skutek czego alarmowe sygnały o przeciążeniu w ogóle do nie­go nie dotarty.I skalpel ciął w dalszym ciągu.Nicole poczuła się rozczarowana.Wytłumaczenie było zro­zumiałe, żaden z członków załogi nie przyczynił się do śmierci Borzowa.Ale to było zbyt proste.Usiadła na łóżku.- Więc tak wygląda rozwiązanie mojej zagadki.- powie­działa.Janos przysunął się do niej.- Rozchmurz się, Nicole.Przecież - to dobra wiadomość.Przynajmniej wiemy, że uruchamiając robota nie popełniliśmy żadnych błędów i wszystko daje się logicznie wytłumaczyć.- Rzeczywiście, jest świetnie - gorzko powiedziała Ni­cole.- Ale to nie zmienia faktu, że Borzow nie żyje.Wilson też.- Pomyślała o dziwnym zachowaniu Reggie'ego w cią­gu ostatnich kilku dni i przypominała jej się jedna z rozmów z Franceską.- A, właśnie - powiedziała - czy któryś z was nie przypomina sobie, aby generał Borzow skarżył się na bóle głowy lub inne dolegliwości? Zwłaszcza w dniu bankietu?Wakefield przecząco pokręcił głową.- Nie - odparł Janos.- Czemu pytasz?- Dokonałam ponownej diagnozy wykluczając zapalenie wy­rostka, ponieważ generał był zdrów.Najbardziej prawdopodobną przyczyną objawów, na jakie się skarżył, jest przedawkowanie le­karstw.Myślałam, że była to reakcja po jakimś środku.- Naprawdę? - Janos był bardzo zdziwiony.- Dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziałaś?- Chciałam, nawet kilkakrotnie.- odparła Nicole.­Ale nie byłam pewna, czy będzie cię to interesować.Pamiętasz wieczór po śmierci Borzowa, gdy przyszłam do twojego poko­ju? To było zaraz po zebraniu.Myślałam, że nie masz ochoty na rozmowę.- Boże, do jakiego stopnia ludzie nie umieją się porozu­mieć - westchnął Janos.- Po prostu bolała mnie głowa.Nie miałem nic przeciwko rozmowie.- Jeżeli już mówimy o porozumiewaniu się: muszę pogadać z Brownem i Heilmannem.Nicole spojrzała na Wakefielda.- Bardzo ci dziękuję.Chciałabym móc powiedzieć, że mi ulżyło.A ciebie przepraszam - zwróciła się do Janosa.­Powinnam była wtajemniczyć cię w moje “śledztwo".Wszyst­ko trwałoby znacznie krócej.- Nic nie szkodzi, nie przejmuj się - rzekł Janos z uśmie­chem.- Chodź, odprowadzę cię kawałek.Z namiotu dochodziły podniesione głosy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl