RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Na razie nie mogę ci powiedzieć - powiedział z wahaniem.- Proszę, daj mi jeszcze kilka dni.Nicole była zaskoczona.Po dłuższej chwili na jej twarzy pojawił się uśmiech.- Dobrze, kochanie, jeżeli to prezent ślubny dla Ellie, to chętnie poczekam.Richard wrócił do pracy, a Nicole usiadła na jedynym krześle, na którym nie leżały sterty układów elektronicznych i zwoje kabli.Dopiero po chwili zdała sobie sprawę ze swojego zmęczenia.Może to właśnie wycieńczenie organizmu było źródłem omamów słuchowych?- Kochanie.- odezwała się po kilku minutach.- Tak? - spytał Richard podnosząc głowę.- Czy nigdy nie zastanawiałeś się nad tym, co naprawdę dzieje się w Nowym Edenie? Dlaczego konstruktorzy Ramy pozostawili nas samych sobie? Większość kolonistów w ogóle nie zdaje sobie sprawy z tego, że znajduje się na pokładzie statku kosmicznego.Dlaczego? Dlaczego Orzeł, albo jakiś inny twór tej przewyższającej nas cywilizacji, nie pojawił się ani razu? Może wtedy udałoby się rozwiązać nasze problemy.Richard wybuchnął śmiechem.- Z czego się śmiejesz?- To co powiedziałaś przypomniało mi jedną z rozmów z Michaelem O'Toole.Było mu przykro, że nie wierzę w świadectwo apostołów; powiedział, że Bóg powinien był przewidzieć, że jesteśmy “gatunkiem Niewiernych Tomaszów", i należało zaplanować częste “rewizyty" zmartwychwstałego Chrystusa.- Ale przecież tutaj chodzi o coś zupełnie innego - zaprotestowała Nicole.- Czyżby? To, co pierwsi chrześcijanie głosili na temat Jezusa było równie nieprawdopodobne, jak nasza historia o Punkcie Węzłowym i wieloletniej podróży z prędkością podświetlną.Kolonistom łatwiej jest uwierzyć, że ten statek to jeszcze jeden eksperymentem ISA.Niewielu z nich zna się na tyle dobrze na technice, aby pojąć, że jego budowa znacznie przekracza nasze możliwości technologiczne.- Więc nic nie możemy zrobić, żeby ich przekonać o.Rozległ się głośny pisk telefonu.Na monitorze pojawiła się twarz Maxa Pucketta.- Mamy kłopoty w kompleksie więziennym - powiedział.- Ludzie chcą zlinczować Martineza.Uszkodzili już dwie Garcie, teraz zabierają się do innych.Sędzia Myszkin usiłuje się z nimi dogadać, ale tłum jest bardzo wzburzony.Podobno Mariko Kobayashi przed dwiema godzinami popełniła samobójstwo.Jej rodzina jest tutaj, ojciec także.Nicole ubrała się w dres.Richard na próżno starał się ją zatrzymać.- To była moja decyzja - powiedziała wsiadając na rower - i ja ponoszę jej konsekwencje.Ruszyła pedałując z całych sił.O tej porze na rowerze można było dojechać do ośrodka administracyjnego w cztery, pięć minut, znacznie szybciej niż pociągiem.Kenji się mylił, myślała, rano należało zorganizować konferencję prasową, podczas której uzasadniłabym swoją decyzję.Na rynku zgromadziło się prawie sto osób.Ludzie stali przed kompleksem więziennym, w którym Pedro Martinez przebywał od czasu wniesienia przeciwko niemu aktu oskarżenia o zgwałcenie Japonki Mariko Kobayashi.Na szczycie schodów prowadzących do więzienia stał sędzia Myszkin i przez megafon przemawiał do gniewnego tłumu; przed ludźmi ochraniała go dwudziestka biotów, były to głównie Garcie, ale także Lincolny i Tiasso.- A teraz słuchajcie - mówił siwowłosy Rosjanin - jeżeli Pedro Martinez popełnił przestępstwo, zostanie skazany.Ale nasza konstytucja gwarantuje mu sprawiedliwy proces.- Zamknij się, staruszku! - krzyknął ktoś z tłumu.- Chcemy Martineza! - krzyczał ktoś inny.Przed teatrem pięciu skośnookich mężczyzn budowało szafot.Tłum zaczął wiwatować, gdy jeden z nich zrobił ze sznura pętlę.Młody, barczysty Japończyk przecisnął się do przodu:- Zjeżdżaj, staruchu - krzyknął - i zabieraj ze sobą te nakręcane kukły.Nie o ciebie nam chodzi! Przyszliśmy pomścić córkę pana Kobayashi!- Mariko, nigdy o tobie nie zapomnimy! - krzyknęła młoda kobieta.Nagle jakiś rudowłosy chłopak uderzył Garcie w głowę aluminiowym kijem do baseballa.Rysy jej twarzy uległy zniekształceniu, ale biot nie cofnął się ani o krok.- Bioty nie odpowiedzą na wasz atak - rzekł przez megafon Myszkin.-.Ich niszczenie jest bezcelowe, to czysty wandalizm.Od strony Hakone nadbiegło kilku ludzi; tłum zaczął wiwatować widząc kilkunastu młodzieńców niosących drewniane pale.- Zaraz pozbędziemy się biotów strzegących Martineza! - krzyknął młody Japończyk.- Dajemy ci ostatnią szansę, staruszku: jeżeli się nie odsuniesz, zrobimy ci krzywdę.Ludzie przepychali się do przodu, chcąc wziąć udział w taranowaniu drzwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl