[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wykpił ich w taki sposób,w jaki wrażliwy człowiek potrafi namówić goryle, by te przyjęły go do swojejrodziny by go pieściły, czule głaskały i wtykały mu banany do ust.39(Kiedy zapłacił już ostatni rachunek, a w portfelu, który niegdyś znalazł nadrugim końcu tęczy, nie został ani jeden banknot, ojciec powiedział do niego: Widzisz teraz.Potrafisz się utrzymać.Zrobiłem z ciebie człowieka. Ale jakiegoczłowieka? Tego jednak ojcowie nigdy nie wiedzą.Przynajmniej nie zawczasu,a zawsze wtedy, kiedy jest już za pózno.)Pewnego dnia na samym początku pobytu w szkole zszedł na śniadanie i zna-lazł na talerzu wędzonego śledzia.Siedział, długo wpatrując się w rybę, nie wie-dząc, gdzie zacząć.W końcu wgryzł się w nią i naraz miał całe usta wypełnioneośćmi.A po ich wyjęciu następny kęs i dalsza porcja ości.Uczniowie patrzyli najego mękę w milczeniu, żaden z nich nie powiedział, proszę, pozwól, że ci pokażę,to się je w ten sposób.Jadł tę rybę przez dziewięćdziesiąt minut i nie pozwolo-no mu odejść, zanim nie skończył.Trząsł się cały i gdyby był w stanie zapłakać,zrobiłby to.Przyszło mu wówczas na myśl, że przeszedł bardzo ważną lekcję.Anglia była rybą o specyficznym smaku, pełną kolców i ości i nikt mu nigdy niepowie, jak ją jeść.Odkrył w sobie przekorną naturę. Ja im wszystkim pokażę przysiągł. Zobaczycie, że to zrobię.Ten wędzony śledz był jego pierwszymzwycięstwem, pierwszym krokiem w podboju Anglii.Mówi się, że Wilhelm Zdobywca zaczął od zjedzenia garści angielskiego pia-chu.* * *Pięć lat pózniej skończył szkołę i był z powrotem w domu, czekając na począ-tek semestru na angielskim uniwersytecie, a jego transmutacja w Wilajat zaszładaleko. Popatrz, jak dobrze potrafi narzekać drażniła go Nasrin w obec-ności ojca. Jaki ważny, wszystkiego się czepia, mówi, że wentylatory są zbytlekko przymocowane do sufitu i spadną kiedyś na nas podczas snu, odcinając namgłowy, a to znów jedzenie jest zbyt tuczące, chce wiedzieć, dlaczego nie gotujemypewnych rzeczy bez smażenia, balkony na najwyższym piętrze są niebezpieczne,a farba odpada od nich płatami, dlaczego nie możemy być dumni z naszego oto-czenia, no nie, i ogród jest zarośnięty, jesteśmy po prostu ludzmi z dżungli, on takuważa, i zobacz, jak pospolite są nasze filmy, teraz mu się nie podobają, i tak wielechorób, nie można pić nawet wody z kranu, mój Boże, on naprawdę jest wykształ-cony, mężu, ten nasz malutki Sallu, świeżo z Anglii, tak ładnie wysławiający sięi w ogóle.Był akurat wieczór i przechadzali się po trawniku, patrząc, jak słońce zanu-rza się w morzu, i spacerując w cieniu tych wielkich rozłożystych drzew, niektó-re z nich o kształcie wężowatym, inne z brodami, które Salahuddin (teraz kazał40mówić na siebie Saladyn, zgodnie z modą angielskiej szkoły, chociaż wciąż po-zostawał Czamczawallą przynajmniej przez jakiś czas jeszcze, zanim agentteatralny nie skróci jego nazwiska ze względów reklamowych) dopiero co na-uczył się rozpoznawać, drzewo chlebowe, indyjskie drzewo figowe, palisander,płomień puszczy, platan.Małe sadzonki czui-mui, niecierpka pospolitego, któ-re Czangez posadził własnymi rękoma w dniu przyjścia syna na świat.Zarównoojciec, jak i syn, czuli się przy tym drzewie skrępowani i nie byli w stanie od-powiednio zareagować na delikatne prześmiewki Nasrin.Saladynowi przyszła dogłowy melancholijna myśl, że ogród ten był lepszym miejscem, kiedy jeszcze nieznał jego nazw, i że czegoś tu brakuje, czegoś, czego nigdy już nie będzie w stanieodzyskać.A Czangez Czamczawalla stwierdził, że już nie potrafi patrzeć synowiprosto w oczy, ponieważ gorycz, jaką tam zobaczył, prawie zmroziła jego serce.Kiedy zaczął do niego mówić, odwracając się gwałtownie od osiemnastoletniegoorzecha, w którym jak był przekonany podczas długich pobytów jedynakapoza domem mieszka jego dusza, słowa, które z siebie wydobył, były nieodpo-wiednie i zabrzmiały tak, jak gdyby był człowiekiem surowym i zimnym, jakimw przeszłości miał nadzieję nigdy nie zostać, a obecnie, był tego świadom, wła-śnie się stawał. Powiedz swojemu synowi zagrzmiał Czangez, zwracając się do Nasrin że jeżeli pojechał za granicę po to, aby nauczyć się pogardy dla własnegorodzaju, wówczas jego własny rodzaj może odnieść się wobec niego jedynie z po-gardą.Czymżeż on jest? Fauntleroyem jakimś, ważniakiem? Czy to ma być mojeprzeznaczenie: stracić syna, znalezć dziwaka? Czymkolwiek jestem, ojcze drogi odpowiedział Saladyn zawdzię-czam to wszystko tobie.Była to ich ostatnia rodzinna pogawędka.Przez to całe lato atmosfera w domubyła napięta, mimo ciągłych prób mediacji podejmowanych przez Nasrin, musiszprzeprosić swojego ojca, kochanie, biedny człowiek cierpi diabelnie, lecz jego du-ma nie pozwala mu uścisnąć się.Nawet niania Kasturba i stary służący Wallabh,jej mąż, próbowali pojednać obu, ale ani ojciec, ani syn nie chcieli ustąpić.Problemem jest to samo tworzywo powiedziała Kasturba do Nasrin. Tatuśi synek, to samo tworzywo, to samo staje wobec tego samego [ Pobierz całość w formacie PDF ]