RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jest większa szansa, że dotrze do ciebie konstruktywna krytyka, popełniasz mniej błędów.Ekonomiści przekonywali, że jawność ma dobroczynny wpływ na interesy.Jeśli żadna ze stron nie ma monopolu na informacje, jest większa szansa zawarcia konkretnej umowy; jeśli wszyscy wiedzą, jakie są rzeczywiste koszty produkcji, tylko rozsądny poziom zysków może liczyć na akceptację.Lepszy przepływ informacji prowadzi do doskonalszej konkurencji; monopole, kartele i inne grupy manipulujące rynkiem nie mogąjuż ukryć swoich działań.Przepływ środków, dostępny dla wszystkich, uniemożliwia przestępcom i terrorystom gromadzenie gotówki.I tak dalej.- Jezu! - burknął Hiram.- Kiedy słyszę takie bzdury, żałuję, że nie handluję podręcznikami zarządzania.Zrobiłbym majątek.- Skinął na widoczne za oknem wieżowce.- Ale tam nie czeka na ninie grupa dyskusyjna szkoły biznesu.Coś podobnego zdarzyło się z prawami autorskimi na samym początku Intemetu.Pamiętasz? Nie, jesteś za młody.Globalna Infrastruktura Informacyjna, która miała zastąpić berneńską konwencję praw autorskich, zawaliła się zaraz na początku wieku.Nagle cały Internet zalały tony nieredagowanych śmieci.Wszystkie wydawnictwa zbankrutowały, a autorzy wrócili do programowania komputerów, ponieważ ktoś dawał za darmo to, co oni sprzedawali, żeby zarobić na chleb.A teraz znowu przechodzimy przez te same objawy.Mamy potężną technologię, która prowadzi do rewolucji informacyjnej, do nowej otwartości.Ale stoi ona w sprzeczności z interesami ludzi, którzy tworzyli te informacje czy zwiększali ich wartość.Mogę ciągnąć zyski tylko z tego, co tworzy OurWorld, a to w dużej części zależy od praw do idei.Ale prawa własności intelektualnej wkrótce staną się niemożliwe do wyegzekwowania.- Tato, wszyscy przeżywają to samo.Hiram parsknął niechętnie.- Być może.Ale nie wszyscy dobrze na tym wyjdą.Rewolucje i walki o władzę trwają w tym mieście w każdej sali obrad.Wiem, bo obserwowałem większość.Tak jak oni obserwowali moje.Dlatego próbuję ci wytłumaczyć, że znaleźliśmy się w nowym świecie.I jesteś mi tutaj potrzebny.- Tato, muszę najpierw zrobić jakiś porządek z myślami.- Daj sobie spokój z Heather.Ostrzegam cię, że to będzie bolało.Bobby pokręcił głową.- Czy na moim miejscu nie chciałbyś się z nią zobaczyć? Nie byłbyś ciekaw?- Nie - odparł stanowczo Hiram.- Nigdy nie wróciłem do Ugandy, żeby odnaleźć rodzinę ojca.Nigdy tego nie żałowałem, nawet przez chwilę.Co bym w ten sposób osiągnął? Musiałem budować własne życie.Przeszłość to przeszłość; nic nikomu nie przyjdzie ze zbyt szczegółowego jej badania.- Wyzywająco spojrzał w pustkę.- A wy, pijawki, pracujące nad mowami Hirama Pattersona, możecie to zanotować.Bobby wstał.- Jeśli okaże się to nazbyt bolesne, zawsze mogę przekręcić włącznik, który wstawiłeś mi do mózgu.Hiram westchnął boleśnie.- Bylebyś tylko nie zapomniał, kto naprawdę jest twoją rodziną, synu.Za progiem stała dziewczyna: szczupła, sięgająca mu do ramienia, w szorstkiej, jaskrawoniebieskiej tunice z neonowym obrazkiem Różowego Lincolna.Spojrzała na Bobby’ego niechętnie.- Znam cię - powiedział.- Jesteś Mary.Córka Heather z drugiego małżeństwa - znowu przyrodnie rodzeństwo, o którym dopiero się dowiedział.Nie wyglądała na swoje piętnaście lat.Włosy miała ścięte brutalnie krótko, a na policzku tatuaż.Była śliczna, z wysokimi kośćmi policzkowymi i ciepłymi oczami; odruchowo, praktycznie bez przerwy marszczyła czoło.Uśmiechnął się z wysiłkiem.- Twoja matka.- Oczekuje cię.Tak, wiem.- Spojrzała mu przez ramię na tłumek reporterów.- Lepiej wejdź.Zastanowił się, czy nie powinien powiedzieć czegoś na temat jej ojca, jakoś wyrazić współczucia.Ale nie umiał znaleźć właściwych słów, a jej twarz była surowa, obojętna.Chwila minęła.Wyminął ją i wszedł do domu.Znalazł się w wąskim korytarzyku, pełnym zimowego obuwia i płaszczy.Zauważył przytulną z wyglądu kuchnię, salon z wielkimi ekranami na ścianach i coś, co było chyba pracownią.Mary stuknęła go palcem w ramię.- Popatrz.Stanęła na progu, twarzą do reporterów, i podniosła tunikę nad głowę.Nosiła majtki, ale małe piersi miała obnażone.Po chwili opuściła tunikę i zatrzasnęła drzwi.Zauważył plamy rumieńców na jej policzkach - gniew? Zakłopotanie?- Dlaczego to zrobiłaś?I tak bez przerwy się na mnie gapią.Odwróciła się na pięcie i pobiegła na górę, stukając butami po drewnianych deskach.Bobby został sam, zagubiony w korytarzu.- Przepraszam za jej zachowanie.Nie potrafi się przyzwyczaić.Wreszcie pojawiła się Heather.Wolno szła w jego stronę.Była niższa, niż się spodziewał.Wydawała się szczupła, niemal wychudzona, z nieco zaokrąglonymi ramionami.Pewnie też miała kiedyś taką elfią twarz jak Mary, teraz jednak kości policzkowe zbyt mocno sterczały pod ogorzałą skórą, a zmęczone, brązowe oczy zapadły się głęboko w sieci zmarszczek [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl