RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pierwszą cyfrą było więc “5", co odpowiadało liczbie 41, potem “7" (dru­gą liczbą było 43), następnie “1" (4+7 = 11, minus wielokrotność dziesięciu), “8" na miejsce 53 i tak dalej.Potem O"Toole pomie­szał cyfry stosując odwrócony ciąg Fibbonaciego (34, 21, 13, 8, 5, 3, 2, 1, 1), aby dziewięć cyfr stanowiących daty urodzenia roz­rzucić w czterdziestojednocyfrowym ciągu.Kod niełatwo było zapamiętać, ale O'Toole postanowił, że go nie zapisze.Gdyby to zrobił, każdy, kto znalazłby kartkę, mógł­by odbezpieczyć ładunki.Powtórzywszy w myślach swój kod, O'Toole zniszczył wszy­stkie obliczenia i poszedł do stołówki na śniadanie.- Oto kopia mojego kodu; dla Franceski, dla Inny, a ta dla Yamanaki.Przepraszam cię, Janos - uśmiechnął się Heilmann ­nie mam więcej kartek.Może generał O'Toole podzieli się z tobą swoją tajemnicą.- W porządku - mruknął Janos.- Są rzeczy, bez których mogę się obejść.Z odbezpieczenia bomb Heilmann zrobił coś w rodzaju przed­stawienia.Wydrukował kilka kopii swojego pięćdziesięcocyfro­wego kodu i zabawiał wszystkich rozmową na temat sposobu, w jaki go zapamiętał.Teraz pozwalał, aby reszta załogi brała udział w “zabawie".Francesca była zachwycona; to, co robił Heilmann, znakomi­cie nadawało się do telewizji.O'Toole'owi przyszło na myśl, że to ona namówiła Heilmanna do takiego przedstawienia.Generała zdziwił spokój, z jakim myślał o tym, co należało zrobić.Nie miał już wyrzutów sumienia.Podczas wprowadzania kodu admirał Heilmann pomylił się (sam przyznał, że jest zdenerwowany).Jednak inżynierowie kon­struujący zapalniki przewidzieli taką okoliczność; tuż nad minia­turową klawiaturą znajdowały się dwa światełka, zielone i czer­wone.Po wprowadzeniu każdej dziesiątki cyfr jedno z nich za­palało się, w zależności od tego, czy poprzednia dziesiątka zo­stała wprowadzona poprawnie.Komisja COG miała wątpliwo­ści, czy należy zastosować takie urządzenie, jako że ułatwiało ono “złamanie" kodu, ale testy przed startem wykazały, że ludzie mylą się zbyt często i kontrolki są niezbędne.Po drugiej dziesiątce cyfr zapaliło się czerwone światło.- Cholera - mruknął admirał - chyba się pomyliłem ­zawstydził się.- Głośniej - krzyknęła do niego Francesca, która nie roz­stawała się z kamerą.Ustawiła się tak, aby w kadrze zmieściła się cała bomba.- Pomyliłem się - powtórzył Heilmann.- To wszystko przez te hałasy; zanim zacznę od początku, muszę odczekać pół minuty.Po pewnym czasie Heilmannowi udało się wprowadzić cały kod.Doktor Brown wprowadził kod Heilmanna do drugiego pocisku, wyglądał na znudzonego.Inna Turgieniew odbezpieczyła trzeci ładunek.Powiedziała, że cieszy się, iż Rama zostanie zniszczony.Hiro Yamanaka i Francesca pracowali w milczeniu.France­sca wzbudziła podziw zebranych, jako że pierwsze trzydzieści cyfr wprowadziła z pamięci.Biorąc pod uwagę, że kod otrzymała od Heilmanna pół godziny wcześniej i prawie przez cały czas była zajęta filmowaniem, było to nie lada osiągnięcie.Potem przyszła kolej na generała O'Toole'a.Generał spróbo­wał się uśmiechnąć; zbliżył się do pierwszej bomby.Kosmonauci zaczęli bić brawo; wiedzieli, że podjęcie decyzji nie przyszło mu łatwo.Poprosił o ciszę wyjaśniając, że wprowadzi kod z pamięci.Potem wstukał pierwsze dziesięć cyfr.Przed drugą dziesiątką zawahał się, choć zapaliło się zielone światełko.Oczami wyobraźni ujrzał jeden z fresków w relikwiarzu świętego Michała w Rzymie.Młody człowiek w niebieskich sza­tach, z oczami wzniesionymi ku Niebu, stał na stopniach pomni­ka Vittorio Emmanuela i wygłaszał homilię.Generał O'Toole usłyszał wypowiedziane głośno i wyraźnie słowo:- Nie.Pospiesznie się odwrócił.- Mówiliście coś do mnie? - spytał.Kosmonauci zaprze­czyli.Zbity z tropu O'Toole znów spojrzał na klawiaturę.Starał się przypomnieć sobie drugą dziesiątkę cyfr.Ale nie mógł.Ser­ce wyrywało mu się z piersi.Czyj to był głos? - powtarzał w my­ślach.Gotowość wykonania rozkazu gdzieś się ulotniła.O'Toole wziął głęboki oddech.Wstał i ruszył przed siebie.- Co robisz?! - krzyknął za nim Heilmann.- Idę do siebie - odparł nie odwracając się.- Nie odbezpieczysz bomb? - spytał Brown.- Nie - odparł O'Toole.- W każdym razie jeszcze nie teraz.56.Wysłuchana modlitwaResztę dnia generał O'Toole spędził w swojej kabinie.Mniej więcej w godzinę po tym, jak przerwał odbezpieczanie bomb, odwiedził go Heilmann.Po krótkiej rozmowie o niczym - ad­mirał nie umiał prowadzić takich konwersacji - zadał najważ­niejsze pytanie:- Czy jesteś gotów odbezpieczyć bomby?O'Toole potrząsnął głową.- Dziś rano tak myślałem, Otto, ale.Nie musiał kończyć.Heilmann wstał z krzesła.- Wydałem Yamanace rozkaz, aby pierwsze dwa ładunki umieścił w jednym z korytarzy.Do kolacji wszystko będzie go­towe; mówię o tym na wypadek, gdybyś zmienił zdanie.Pozo­stałe trzy zostaną na razie w ładowni.Heilmann popatrzył na generała przeciągle.- Mam nadzieję, że niedługo odzyskasz równowagę ducha, Michael.Rozmawiałem z kwaterą główną, mamy kłopoty.W dwie godziny później przyszła Francesca.Sposób, w jaki z rozmawiała z O'Toolem, świadczył, iż wśród kosmonautów panowało przekonanie, że generał cierpi na rozstrój nerwowy.Nie bronił się, nie uzasadniał swojego postępowania.- Poprosiłam innych, żeby nie zadręczali cię telefonami­ powiedziała Francesca.Rozejrzała się po pokoju, układając w my­ślach plan wywiadu.- Telefon dzwonił bez przerwy, zwłaszcza po porannej au­dycji.- Francesca zbliżyła się do biurka.- To święty Michał ze Sieny? - spytała wskazując na figurkę.O'Toole z trudem zdobył się na nikły uśmiech.- Tak.Myślę, że nie muszę wyjaśniać, kim jest człowiek na krzyżu.- Świetnie.- powiedziała Francesca.- Naprawdę świet­nie.Widzisz, Michael, dobrze wiesz, co nas czeka.W tym wy­wiadzie chciałabym ukazać cię w jak najlepszym świetle.Co nie znaczy, że nie będę się z tobą boksować - z tym, że w dzie­cinnych rękawicach.Chcę, żeby te wilki na Ziemi usłyszały twój głos i zrozumiały.- Oni niepokoją się tym, że się chowam? - spytał O'Toole.- Owszem - odparła Francesca.- Jest coraz gorzej.Im dłużej zwlekasz, tym więcej ściągasz na siebie gniewu i złości.- Ale dlaczego? - zdziwił się generał.- Nie popełniłem żadnej zbrodni.Po prostu opóźniłem odbezpieczenie bomb, któ­rych siła rażenia przewyższa.- To nieistotne - przerwała mu Francesca.- Oni uważa­ją, że nie wykonałeś rozkazu: odmawiasz obrony ludzi na Zie­mi.Oni się boją; nie rozumieją, czym jest Rama.Powiedziano i.m, że Rama zostanie zniszczony, a teraz ty się temu sprzeci­wiasz.Rama jest ich koszmarem.- Koszmarem? - powtórzył O'Toole.- To samo mówił Bothwell.- Co mówił prezydent Bothwell? - zainteresowała się Fran­cesca.- Nic takiego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl