[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zdenerwowany Loki po raz trzeci przedzierzgnął się w gza, tym razem prawdziwie ogromnego, i uciął krasnoluda w czoło.Wreszcie Brokka zabolało — tak bardzo, że prze-stał zajmować się podtrzymywaniem ognia w piecu, a zaczął ścierać skapującą na oczy krew.Wtedy wrócił Sindri.Zobaczył, że ogień prawie wygasł, zaś obuch Mjóllnira nie osiągnął planowanej długości.Wzruszył jednak ramionami — taka też powinna wystarczyć.Po półtorej dnia robota została zakończona.Uśmiechnięty Brokk stanął przed obliczem Lokiego.— Obejrzyj, panie, nasze dary: oto złoty odyniec Gullinbursti dla i Freya.Pokryliśmy jego skórę złotą szczeciną, by świeciła w nocnych ciemnościach.Umie też latać, będzie znakomitym wierzchowcem dla władcy Alfów.Oto złoty naramiennik Draupnir dla Odyna.Posiada taką właściwość, że co dziewiątą noc rodzi osiem własnych bliźniaków, jest zatem źródłem bogactwa.A oto młot bojowy Mjóllnir dla Thora.Nie znajdziesz potężniejszej broni.Wyrzucony we wroga, zawsze powraca do rąk właściciela.Loki bezwiednie podrapał się po głowie — i te dary okazały się zdumiewające — już nie miał pewności, czy wyrok bogów okaże się dla niego korzystny.Rzekł jednak spokojnie, że przedstawi Asom i Wanom wszystkie dzieła, zaś wynik turnieju później ujawni krasnoludom.Na to Brokk się nie zgodził, słusznie podejrzewając Lokiego o podstęp Zażądał, by i on mógł dostać się do Asgardu i wysłuchać wyroku.Loki musiał przystać na ten warunek.Bogowie już czekali na powrót Lokiego z włosami Sif.Zdumieli się, widząc aż tyle podarunków.Frey wsiadł na Gullinburstiego i natychmiast poszybował na nim po niebie.Thor rzucił Mjóllnirem, ten zaś skruszył drzewo i wrócił do dłoni właściciela.Sif założyła perukę, a ta natychmiast przyrosła do jej głowy, zaś włosy ułożyły się w naturalne pukle —wyglądała teraz jeszcze piękniej, niż przed żartem Lokiego.Bogów oszołomiły takie prezenty.l" mieli trudny wybór.Odyn z Freyem stwierdzili, że nie mogą brać udziału w głosowaniu, bo otrzymali dary od obu grup współzawodników.Zatem pozostał wybór: co wspanialsze — włosy Sif czy młot Thora.Bogowie długo się spierali, zaś Loki jak mógł, najusilniej przekonywał, że złote włosy to cudo nad cudami.Na nic jednak zdały się jego słowa.Bogowie orzekli w końcu, iż młot Mjóllnir jest lepszym darem, gdyż teraz Asgard wolny będzie od napadów olbrzymów — żaden z nich nie zdoła się przeciwstawić tak potężnej broni, zdolnej jednym ciosem powalić kilku Thursów.Słysząc wyrok, Brokk podskoczył z radości.I pierwsze co zrobił, to wyciągnął zza pasa długi nóż, by poderżnąć Lokiemu gardło.Ten wszakże odepchnął rękę krasnoluda.— Dam ci odpowiedni okup w złocie, ale odstąp od warunków zakładu!— Nic z tego — odparł Brokk.— Śmiałeś się z kunsztu mojego brata, więc zemsta cię nie minie!Loki zrozumiał, że to nie przelewki, więc czym prędzej wziął nogi za pas i schronił się we własnym pałacu.Tam wzuł magiczne ciżmy i rzucił się do ucieczki.Czarodziejskie buty niosły go ponad lądami i morzami, a kiedy było trzeba, jeden krok wystarczał, by unosiły go w powietrze.Tak zapamiętał się w tym biegu, że przebył cały Midgard i Utgard, by znów znaleźć się w Asgardzie!A tam wciąż czekał Brokk.Poprosił też Thora, by ten dopomógł mu w wypełnieniu warunków zakładu.Bóg gromu musiał postąpić honorowo, zresztą przecież nie komu innemu, a właśnie Brokkowi zawdzięczał Mjóllnira.Schwycił więc wierzgającego Lokiego i przyprowadził go do krasnoluda.Ten znów wyciągnął nóż, by poderżnąć Lokiemu gardło.Ale wtedy pan ognia tak wykrzyknął:— Dałem ci prawo do mojej głowy, a nie szyi!Bogowie roześmieli się z żartu, Loki rzeczywiście okazał się prawdziwym figlarzem.Brokk wszakże nie dał za wygraną.Po chwili wyjął igłę z nicią.— Skoro mam prawo do twojej głowy, to zaszyję ci usta, abyś nigdy więcej nie twierdził, że bracia Iwaldiego są najzdolniejszymi spośród krasnoludów!"lak też zakończył się Turniej Darów.Brokk odszedł, dumny ze zwycięstwa, zaś Loki jakiś czas pozostawał z zaszytymi ustami.Jednak gdy j tylko zgłodniał, rozciął szew.Nigdy więcej nie zaprzeczył, że Sindri i Brokk są najlepszymi kowalami świata.O TYM, JAK ODYN OFIAROWAŁ SIĘ SAMEMU SOBIE(wg: Havam.137-145: tzw.Rozdziało runach; Yóluspa 27-30)Najwyższego z niebian, Szalonego Odyna, trapiły koszmarne sny.i Przez wiele kolejnych nocy przewracał się z boku na bok, coś nie dawało mu spokoju.W końcu odprawił czary i dowiedział się, co go gnębi: głód wiedzy.Miód Skaldów, mimo że tak bogaty w magię i mądrość, okazał się niewystarczający jak na apetyt największego z bogów.Odyn postanowił zatem zajrzeć w głąb siebie i znaleźć rozwiązanie.Udał się nazajutrz w chłód i mrok podziemi.Wędrował długo, kilka razy gubił drogę, ale wreszcie dotarł do celu — stanął przy najgłębiej osadzonym korzeniu Drzewa Yggdrasill.Ono bowiem podtrzymywało w jedności cały świat i w nim znajdowała się wszelka mądrość, tyle że głęboko ukryta.Odyn patrzył na Drzewo, oczekując rady, jak dalej ma postępować.Wreszcie jakiś głos szepnął, że winien jest dla wiedzy poświęcić samego siebie.Poświęcić samego siebie samemu sobie.Przygotował linę i cudowną włócznię Gungnir.Wspiął się na Drzewo i na najniższym z konarów zawiesił sznur, tworząc na jego końcu wisielczą pętlę.Włócznię oparł o pień Yggdrasilla.Stanął i pomodlił się do samego siebie o siły i wytrzymałość.Poprosił też Drzewo, by go przyjęło.Gdy to uczynił, zabrał się za spełnienie ofiary.Nałożył pętlę na szyję.Chwilę odczekał i puścił się konaru.Sznur zacisnął się na tchawicy, zmiażdżył ją, po czym przełamał kręgosłup.Odyn umarł.Me dusza jego cały czas krążyła wokół ciała, by czekać na chwilę odpowiednią do powrotu.O ile taka chwila kiedykolwiek nadejdzie.I nadeszła: po dziewięciu dniach i dziewięciu nocach Odyn poczuł, jak kręgosłup się zrasta, tchwica znów przepuszcza powietrze, zaś dusza ma wolny wstęp do ciała.Ale nie skorzystał z okazji łatwego powrotu do świata żywych, wszak miał za sobą dopiero połowę próby [ Pobierz całość w formacie PDF ]