RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Koncentrował się na tym, jak poprawić pogarszającą się sytuację.Krowy zaczęły ryczeć, a cielę, wyczuwając ich strach, również zabeczało.Cała trójka wyglądała, jakby za chwilę miała rzucić się do ucieczki.To, co z początku wydawało się niemal idealnymi warunkami do łatwej zdobyczy, prędko stawało się zmarnowanym wysiłkiem.Zanim sprawy przybrały jeszcze gorszy obrót, Jondalar popędził Zawodnika.Jednobarwna krowa rzuciła się do ucieczki przed nadbiegającym koniem i mężczyzną w kierunku drzew i krzaków.Ryczący cielak popędził za nią.Ayla czekała tylko, by się upewnić, za którym zwierzęciem pójdzie Jondalar, a potem ona także pogalopowała za łaciatą.Zbliżali się do tura, który nadal stał na pastwisku, rycząc nerwowo, kiedy zwierzę nagle poderwało się do biegu i skierowało na mokradła.Popędzili za nim, ale kiedy już byli blisko, krowa zrobiła zwrot i pobiegła z powrotem, przebiegając między końmi ku drzewom po drugiej stronie łąki.Ayla zmieniła położenie ciała i Whinney szybko zawróciła.Kobyła była przyzwyczajona do nagłych zmian.Ayla od dawna polowała z grzbietu końskiego, choć zazwyczaj na mniejszą zwierzynę, którą kładła strzałem z procy.Jondalar miał więcej kłopotów.Wodze nie przekazywały tak szybko rozkazu jak zmiana położenia ciała, a mężczyzna i młody ogier mieli znacznie mniej doświadczenia we wspólnym polowaniu.Jednak po kilku sekundach wahania także popędzili za łaciatym turem.Krowa w największym pędzie kierowała się ku niewielkiemu laskowi i gęstym krzewom.Jeśli uda jej się dopaść zarośli, niełatwo ją tam dogonią i będzie miała duże szansę ucieczki.Ayla na Whinney i Jondalar na Zawodniku powoli doganiali tura, ale wszystkie zwierzęta trawożerne szybkością biegu ratowały się przed drapieżnikami i kiedy zachodziła potrzeba, dzikie bydło było niemal tak szybkie jak konie.Jondalar popędził Zawodnika i koń rzucił się gwałtownie do przodu.Próbując ustabilizować chwiejący się oszczep, żeby zamierzyć się w uciekające zwierzę, Jondalar zrównał się z Ayla i popędził naprzód, ale na nieznaczny sygnał ze strony kobiety kobyła też przyspieszyła kroku.Ayla również trzymała oszczep gotowy do rzutu, lecz nawet w galopie jechała lekko, z pozbawioną wysiłku gracją, co było rezultatem praktyki i początkowo niezamierzonej tresury konia.Miała wrażenie, że wiele z jej sygnałów dla konia było raczej przedłużeniem myśli niż aktem kierowania.Wystarczyło, by pomyślała, jak i dokąd chce, by kobyła poszła, a Whinney to wykonywała.Tak dobrze się rozumiały, że nie zdawała sobie sprawy z tego, iż nieznaczne ruchy jej ciała, które towarzyszyły myślom, dawały sygnał wrażliwemu i inteligentnemu zwierzęciu.Ayla wycelowała oszczep, kiedy nagle pojawił się Wilk i zaczął biec obok uciekającej krowy.Tur skierował uwagę na tego bardziej mu znanego drapieżnika i skręcił w jego stronę, przez co zwolnił pęd.Wilk skoczył, a wielka krowa odwróciła łeb, żeby odparować atak dużymi, ostrymi rogami.Wilk odskoczył, a potem rzucił się znowu i próbując znaleźć wrażliwe miejsce, złapał ostrymi zębami i potężnymi szczękami jej miękki, odsłonięty nos.Wielka krowa zaryczała, podniosła łeb, uniosła Wilka w powietrze i potrząsnęła nim, próbując pozbyć się przyczyny bólu.Dyndając jak pusty futrzany worek, oszołomiony Wilk trzymał się mocno.Jondalar natychmiast zauważył zmianę tempa i był gotów to wykorzystać.Pogalopował ku nim i z wielką siłą cisnął oszczepem z małej odległości.Ostry kościany grot przebił bok krowy i wślizgnął się między żebrami głęboko do wewnętrznych, żywotnych organów.Ayla była tuż za nim i moment później jej oszczep znalazł cel, wbijając się ukośnie tuż za klatką piersiową z drugiej strony, penetrując głęboko.Wilk wisiał na nosie krowy, dopóki nie runęła na ziemię.Z ciężarem ściągającym ją w dół, upadła ciężko na bok, łamiąc oszczep Jondalara.- Ale przecież pomógł - protestowała Ayla.- Zatrzymał krowę, zanim dobiegła do drzew.- Mężczyzna i kobieta z wysiłkiem przewracali olbrzymiego tura, żeby odsłonić podbrzusze, przestępując przez kałużę gęstej krwi, która wyciekła z głębokiego nacięcia w gardle, zrobionego przez Jondalara.- Gdyby jej przedtem nie pogonił, krowa pewnie nie zaczęłaby biec, dopóki nie znaleźlibyśmy się tuż obok.To mógł być łatwy łup - powiedział Jondalar.Podniósł drzewce swojego połamanego oszczepu i rzucił je z powrotem na ziemię.Pomyślał, że oszczep może by ocalał, gdyby Wilk nie ściągnął krowy na tę stronę.Zrobienie dobrego oszczepu wymagało wielkiej pracy.- Nie możesz być tego pewien.Ta krowa sprawnie nas unikała i była szybkim biegaczem.- Nic a nic nie przeszkadzaliśmy krowom, dopóki nie pojawił się Wilk.Próbowałem ci powiedzieć, żebyś go odwołała, ale nie chciałem wystraszyć ich krzykiem.- Nie wiedziałam, czego chciałeś.Dlaczego nie powiedziałeś mi znakami klanu? Pytałam, ale nie zwracałeś na to uwagi - przypomniała Ayla.Znakami klanu? - pomyślał Jondalar.Nie przyszło mu do głowy, że Ayla używała języka klanu.To byłby dobry sposób porozumiewania się.Potem potrząsnął głową.- Wątpię, czy to by się na coś przydało.Prawdopodobnie nie zatrzymałby się, nawet gdybyś próbowała go odwołać.- To możliwe, ale myślę, że Wilka można nauczyć, aby pomagał.Już pomaga w wypłaszaniu małej zwierzyny.Maluszek nauczył się polować ze mną.Był dobrym partnerem na łowach.Jeśli lew jaskiniowy może nauczyć się polować z ludźmi, to Wilk także mógłby - powiedziała Ayla, stając w obronie Wilka.W końcu zabili przecież tura i Wilk naprawdę się do tego przyczynił.Jondalar uważał, że Ayla całkowicie nierealistycznie ocenia możliwości Wilka, ale sprzeczanie się z nią nie miało sensu.Traktowała zwierzę jak dziecko i tylko by go bardziej broniła.- Dobrze, ale lepiej wypatroszmy tę krowę, zanim zacznie się psuć.Musimy tutaj zdjąć z niej skórę i poćwiartować mięso, by móc przewieźć je do obozu.- Nagle Jondalar uświadomił sobie dodatkowy problem.- Ale co zrobimy z Wilkiem?- Co takiego z Wilkiem?- Jeśli poćwiartujemy tura i część mięsa zabierzemy do obozu, zacznie żreć mięso, które zostawimy tutaj - powiedział mężczyzna ze wzrastającą irytacją.- A kiedy wrócimy po resztę, dobierze się do mięsa, które już zanieśliśmy do obozu.Jedno z nas będzie musiało zostać tutaj i pilnować go, a drugie tam, ale w takim razie jak przeniesiemy wszystko? Musimy tutaj rozbić namiot, żeby wysuszyć mięso, zamiast użyć ziemianki obozu, i to tylko przez Wilka! - Był wyprowadzony z równowagi problemami, które jego zdaniem powodował Wilk, i nie myślał jasno.Ale teraz rozgniewała się Ayla.Może Wilk dobrałby się do mięsa, gdyby jej nie było, ale nie tknie niczego w jej obecności.Będzie po prostu musiała trzymać Wilka przy sobie.To niewielki problem.Dlaczego Jondalar tak się go czepia? Zaczęła mu odpowiadać, lecz zmieniła zdanie i zagwizdała na Whinney [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl