RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Umiał wydobywać ten niebieskibarwnik z krwi i potu swoich robotników.Sahib przekupiłmiejscowego radżę Radżkumara, i ten odebrał nam, chłopom,ziemię i oddał ją sahibowi.Pozbawieni ziemi chłopi, żeby nieumrzeć z głodu, musieli pójść do pracy w fabryce,zapomniawszy o różnicach kastowych.Ja też tu pracowałem.Kilku muzułmanów, gospodarzących w sąsiedniej wsi,domagało się zwrotu zagrabionych pól, na których obecniewysiewano rośliny dające indygo.Fabrykant przyjmował dopracy nie tylko mężczyzn, ale też kobiety i starców, a nawetdzieci od siedmiu lat.Robotnicy umierali.Wreszcie umarłteż i sahib.Jedni mówili, że umarł na febrę tropikalną, inni że ukąsiła go żmija.Ale też gadali, że sahib został uduszonyprzez jakiegoś muzułmanina.Z mieszkańców trzech wiosekzostało nas przy życiu tylko czworo: ja z wnuczką i ślepa Tara z synem Iszwarem.Robotnicy, którzy przywędrowali z innychmiejscowości, też opuścili te strony.A teraz z fabryki zostałytylko ruiny, które coraz gęściej porastają krzewy i kwiaty.Pośmierci sahiba  ciągnął Nizmat  radża ogłosił, że oddajenam ziemię w dzierżawę.Musi przecież mieć jakiś dochód:ziemi ma strasznie dużo, a chłopów  tylko dwie naszerodziny! Ale i Tara, i ja mogliśmy sobie pozwolić nawydzierżawienie jedynie małych kawałków pola, choćwysokość dzierżawy nie była duża.Ot, gdybyśmy moglipołączyć nasze gospodarstwa w jedno, utworzyć jednąrodzinę.Stary zamilkł.Milczał również Ariel.Szarad dojadał ostatniplacuszek.Lalita spod opuszczonych rzęs obserwowałaAriela.Czuł na sobie jej wzrok i to napawało go wzruszeniem.'Rozdział czternastyBOGOWIE TE%7ł NIEKIEDY ZAZDROSZCZ LUDZIOMAriel i Szarad odpoczywali po niedawnych przejściach.Nizmat i Lalita otoczyli obu przyjaciół wielką troską, niemalmodląc się do Ariela.Szarad zaczął nazywać Lalitę siostrą didi.Chłopiec bardzo szybko odzyskał dziecięcą radość życia.Nizmat pokochał go jak zesłanego mu przez bogów syna, arozpieszczany przez Lalitę, która traktowała go jak młodszegobrata, Szarad znalazł tutaj dom rodzinny.Ariel często zastanawiał się nad przyszłością Szarada i nadswoim losem.Wśród tych prostych, kochających ludzi mógłbyczuć się zupełnie dobrze, gdyby odnoszono się do niego tak,jak do Szarada.Nadmiar szacunku, którym go darzono i którygraniczył z uwielbieniem i czcią oddawaną tylko bogom,onieśmielał i był niezmiernie krępujący.Każdego ranka Lalita,skłaniając się do samej ziemi, obdarzała go wieńcem lubwiązanką kwiatów, co wyglądało, jakby składała ofiarę bóstwu.W oczach młodziutkiej wdowy czytał jak w otwartejksiędze: z głębi serca darzyła go czcią, połączoną z odrobinąlęku.W tych wielkich piwnych oczach ocienionych długimirzęsami pragnął ujrzeć odbicie bardziej zwyczajnych,przyjaznych uczuć.Ariel usiłował przekomarzać się zdziewczyną, przekonać ją swoim wyglądem i zachowaniem,że jest zwykłym śmiertelnikiem.Na próżno jednak  wyraztwarzy Lality pozostawał niezmiennie ten sam: poważny,surowy i pełen szacunku.Bardzo to smuciło Ariela.Szedł do lasu, zaszywał się w największym gąszczu, kładł natrawie i pogrążał się w rozmyślaniach.,Jakże dziwnie i smutno układa się jego życie! Nie znał swoichrodziców, nie zaznał miłości, przyjazni i pieszczoty, nie miałprawdziwego dzieciństwa i niczego się nie uczył, z wyjątkiemkilku języków i tekstów świętych ksiąg, które musiał wykućna pamięć.A potem uczyniono go latającym człowiekiem.Potrafi szybować w powietrzu bardziej swobodnie i lekko niżptaki! Czyż nie jest to cudowna umiejętność? Czyż nie o tymmarzyli ludzie? Czyż nie zdarza się im latać we śnie? Czy tonie z tych rojeń i marzeń sennych zrodziły się samoloty isterówce? O tak, dobrze być człowiekiem-ptakiem  podwarunkiem, że ten dar nie jest barierą, która odgradza odreszty ludzi.Co czekało go w Dandaracie? Zarówno Pearth,jak i Brownlaugh w dalszym ciągu narzucaliby mu swojąwolę, traktowaliby go jak wypuszczonego na łowy sokoła idemonstrowali publicznie jako  dziw natury".A znów ciprości chłopi, Nizmat i Lalita, widzą w nim bóstwo.I czytylko oni? A Szarad?.Nie jest wykluczone, że wszyscyludzie, bez wyjątku, będą go traktować w ten właśnie sposób.Czyż nie posiadł umiejętności, która w oczach ogółu wydajesię czymś nadludzkim i nienaturalnym? Więc zgodzić się narolę bóstwa? Byłoby to równoznaczne ze skazaniem się nasamotność i dręczącą nudę.Lalita, ta miła, delikatna, na wpół kobieta, na wpół dziewczyna spogląda nań jak na istotęniedosiężną.Bardzo możliwe, że Ariel podoba się Lalicie ale sama myśl o czymś podobnym wydałaby się jejświętokradztwem! Ta dziewczyna nie wyobraża sobie nawet,że pomiędzy nimi dwojgiem mogłoby zaistnieć coś więcej niż boska opieka" z jego, a szczera atencja z jej strony.Poza tym, nie może pozostać w tych stronach i zamieszkać znimi na stałe.Szukają go.Jest przecież rajskim ptakiem, którywyfrunął z klatki.Musi często zmieniać miejsca pobytu,uciekać, odlatywać coraz dalej.Na swoje nieszczęście majasną skórę, chociaż tak mocno opalił się w skwarnychpromieniach tutejszego słońca.Jest zbyt biały jak na Hindusa iw Indiach będzie zwracać na siebie powszechną uwagę.Malowanie ciała gliną jest nieprzyjemne i nie zdaje egzaminu,gdyż deszcz natychmiast zmyje z niego ten nowy kolor skóry.Udawać sahiba, zdobyć ubranie, w jakich chodząEuropejczycy? Mówi przecież po angielsku bez zarzutu.Aleco powie o sobie, jeśli ludzie zaczną go wypytywać? Musizastanowić się nad tym wszystkim.Zrezygnuje z latania.Chyba że podczas ciemnych nocy, przed świtaniem, kiedyludzie są pogrążeni we śnie.Z Szaradem będą musieli się rozstać.Latanie z chłopcem naplecach jest uciążliwe, a poza tym we dwójkę szybciej zwrócąna siebie uwagę.Szarad jest urządzony.Tutaj będą o niegodbać jak o  dar bóstwa", o zesłanego przez niebiosa synaNizmata.A Lalita?.Ariel westchnął.Dziewczyna powinnazakosztować szczęścia, jakie jest dla niej przeznaczone tego niewiarygodnego, nieosiągalnego szczęścia, jakie tylkomoże stać się udziałem wdowy w Indiach, i wyjść za mąż zaIszwara.Jest to młodzieniec o dobrym charakterze i da jejszczęście.Ariel im pomoże.Jaka szkoda, że matka Iszwarajest niewidoma! Na pewno nie sprzeciwiałaby się  woli bóstwa", gdyby mogła zobaczyć Ariela, jak schodzi do niej zobłoków.Ale na pewno opowiedzą jej o wszystkim, i staraTara uwierzy.Nad głową Ariela rozległ się przenikliwy krzyk, W gąszczugałęzi ujrzał dwie małpki o białych bródkach, większą imniejszą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl