RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poświęcił go na leczenie kataru i kaszlu i pił napary z przestępu.Siedząc na rozkładanym taborecie, podziwiał wielki wiązany bukiet, który ułożyła Neferet, splatając między sobą nitki liści palmowych, liście persei i mnóstwo płatków lotosu.Starannie ukryte wiązania wymagały pewnej zręczności.Arcydziełko to musiało bardzo się podobać Zuchowi.Pies stawał na tylnych łapach, przednie opierał o niski stolik i próbował zjadać kwiaty lotosu.Pazer odwoływał go kilkakrotnie, a w końcu przyniósł mu ponętniejszą kość.Zbierało się na burzę.Niebawem też ciężkie czarne chmury z północy przysłoniły słońce.Zwierzęta i ludzie stawali się nerwowi, owady agresywne.Służąca biegała na wszystkie strony, kucharka stłukła gliniany dzban.Wszyscy z lękiem oczekiwali deszczu; ulewny uszkodzi najbiedniejsze domy, a na terenach bliskich pustyni utworzy potoki błota i kamieni.Neferet, mimo swoich zajęć, rządziła domownikami z uśmiechem, nie podnosząc głosu.Domownicy uwielbiali ją, natomiast bali się Pazera, który surową miną pokrywał nieśmiałość.To prawda, sędzia uważał, że ogrodnik jest trochę leniwy, służąca zbyt powolna, a kucharka łakoma, ale wszyscy oni z przyjemnością wykonywali swoje prace.Milczał więc.Miękką szczotką Pazer osobiście wyczesał Wiatra Północy, któremu dokuczał duszący upał.Zimna woda i sianko uradowały osiołka.Położył się w cieniu sykomora.Spocony Pazer zapragnął wziąć prysznic.Przeszedł przez ogród, gdzie dojrzewały daktyle, wzdłuż muru oddzielającego posiadłość od ulicy, minął kurnik pełen gęgających gęsi i wkroczył do obszernego domu, do którego zaczynał się przyzwyczajać.Echo rozmowy wskazywało, że łazienka jest zajęta.Stojąca na murku młoda służąca wylewała zawartość dzbana na opalone ciało Neferet.Letnia woda spływała po jedwabistej skórze i ściekała dalej kanalizacyjnym odpływem ukrytym w wapiennych płytach posadzki.Sędzia odprawił służącą i zajął jej miejsce.-Co za honor! Dziekan przedsionka we własnej osobie.A czy zechciałby także mnie wymasować?-Jestem twoim oddanym sługą, pani.Przeszli do sali masażu.Cienka talia, jej wrażliwość na słońce, twarde i wysokie piersi, łagodnie wymodelowane biodra, delikatne ręce i stopy Neferet fascynowały Pazera.Zakochany z każdym dniem bardziej wahał się, czy podziwiać ją, nie dotykając, czy wciągnąć w wir pieszczot.Położyła się na kamiennej ławie pokrytej matą, podczas gdy Pazer, rozebrawszy się, wybierał buteleczki i pojemniki z balsamami, jedne z kolorowego szkła, inne z alabastru.Namaścił pachnidłem plecy swej towarzyszki i lekko je rozsmarowywał -od nerek po kark.Neferet uważała, że codzienny masaż ma terapeutyczne działanie o istotnym znaczeniu.U suwał napięcia, likwidował skurcze, koił nerwy, ułatwiał przepływ energii w wewnętrznych organach, połączonych z drzewem życia wytwarzającym szpik kostny, słowem, pozwalał utrzymać równowagę i zdrowie.W pudełeczku w kształcie nagiej pływaczki pchającej przed sobą kaczkę z rozłożonymi skrzydłami, które służyło jako pojemnik, Pazer znalazł inny, jaśminowy balsam i natarł nim kark żony.Nie umknął mu dreszcz, jaki wywołało jego dotknięcie.Pocałował ją w szyję.Neferet odwróciła się na wznak i przyjęła kochanka.Burza wciąż wisiała w powietrzu.Pazer i Neferet jedli obiad w ogrodzie, ku wielkiemu zadowoleniu Zucha.Pies kręcił się między prostokątnymi stoliczkami z trzciny i łodyg papirusów, na których służąca ustawiała kielichy, tace i dzbanki.Na próżno sędzia próbował oduczyć swego pupila żebrania podczas posiłków państwa.Zuch odkrył sprzymierzeńca w Neferet.A jakże jego węch oparłby się przepysznym daniom?-Mam nadzieje, że będzie dobrze, Neferet.-Rzadko jesteś optymistą.-Aszer nie powinien się nam wymknąć.Morderca i zdrajca.Jak można samemu tak się poniżać? Nie wyobrażałem sobie, że będę musiał zwalczać absolutne zło.-Może spotkasz się z czymś jeszcze gorszym.-Teraz ty jesteś pesymistką.-Mam poczucie szczęścia, ale i lęku, że jest ono zagrożone.-Z powodu rozwijającego się śledztwa?-Coraz bardziej się narażasz.Czy generał Aszer pozwoli się pokonać bez walki?-Jestem przekonany, że jest jedynie statystą, nie mózgiem spisku.Łudził się co do jakości niebiańskiego żelaza, więc wspólnicy go wykorzystali.-A on przypadkiem nie odgrywa komedii?-Na pewno nie.Neferet zacisnęła prawą rękę na dłoni męża.Dotyk był sposobem ich komunikowania się.Nie przeszkadzała im obecność zielonej małpki ani psa, bo te uszanowały piękno chwili, w której dwie istoty stają się jednością poza własnym ciałem.Nastrój ten zburzyła kucharka.-Znów się zaczyna -jęknęła.-Służąca podkradła medalion z ryby, który był dekoracją dania!Zmuszona do interwencji Neferet wstała.Winowajczyni, która pozbawiła sędziego ulubionego dania, widać świadoma własnego błędu, gdzieś się ukryła.Kucharka na próżno ją wzywała, potem zaczęła przeszukiwać willę.Jej krzyk przeraził psa, który skrył się pod stołem.Nadbiegł Pazer.Kucharka, cała we łzach, pochylała się nad pokojówką, leżącą niby popsuta lalka na posadzce sali przyjęć.Neferet już ją badała.-Jest sparaliżowana -stwierdziła.Gdy połykacz cieni ujrzał sędziego Pazera opuszczającego willę, złorzeczył własnemu pechowi.Czyż nie przygotował całej machinacji z wielką dokładnością? Od gadatliwej służącej uzyskał wiele informacji dotyczących ulubionych potraw Pazera.Podając się za handlarza ryb, sprzedał kucharce wspaniałego tępogłowa i mały medalion z ryby o apetycznym różowym mięsie.Do "przygotowania" medalionu połykacz cieni użył wątroby z tetraodona, ryby nadymającej się powietrzem, gdy zagrażał jej jakiś drapieżnik.Podobnie jak ości i głowa, jej wątroba zawierała truciznę śmiertelną, jeśli się ją stosowało w stosunku cztery miligramy na kilo wagi.Połykacz cieni zmniejszył dawkę do jednego miligrama, tak by spowodować nieodwracalny paraliż.Głupia łakomczucha pozbawiła go murowanego sukcesu.Ale będzie próbował dalej, aż do końcowego triumfu.-Trzeba ją leczyć w szpitalu -powiedziała Neferet -ale bez nadziei na polepszenie jej stanu.-Czy ustaliłaś, jaka substancja wywołała ten paraliż? -zapytał głęboko poruszony Pazer.-Stawiam na truciznę.-Dlaczego?-Bo nasza kucharka kupiła rybę od wędrownego handlarza, który proponował i świeżą, i już przygotowaną.Medalion musiał być z innego mięsa.Niektóre ryby to nosiciele substancji toksycznych.-Zbrodnia z premedytacją.-Dawka była obliczona nie na to, żeby zabić, lecz spowodować kalectwo.Przecież nie zabija się sędziego, prawda? Można jednak przeszkodzić mu myśleć i działać.Neferet, cała drżąca, schroniła się w objęciach Pazera [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl