RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Umysł nie jest w stanie pojąć jej ogromu.To klęska, przy której bledną wszystkie inne nieszczęścia.- Czy jej źródłem jest zniszczenie Broni Chaosu?- Trudno przewidzieć, ale myślę, że nie.- Jak to możliwe?- Wzory są zbyt złożone, by być czegokolwiek pewnym.Wiem tylko tyle, że to się stanie.Wildheit jakoś zasnął.Od czasu do czasu budził się, by zobaczyć, że Różdżka w ogóle nie śpi, lecz obserwuje go ze spokojem.Podziwiał wewnętrzną siłę, pozwalającą jej organizmowi funkcjonować, podczas gdy on, przypuszczalnie silniejszy fizycznie, był tak wyczerpany, że spał bez względu na wszelkie niewygody.Za którymś razem obudził go jakiś mężczyzna, przypuszczalnie lekarz.Obejrzał Wildheitowi ramię, na którym siedział Coul, po czym porównywał to, co udało mu się zobaczyć z jakimiś zapiskami na białej kliszy.Nie znalazł niczego godnego uwagi, pewnie dlatego, że jego postrzeganie było zbyt niedoskonałe, by mógł zobaczyć siedzące na ramieniu Nad-inspektora bóstwo.Później przyprowadzono z powrotem Kasdeyę, już bez jarzma na ramionach.* Fizycznie najwyraźniej nie ucierpiał, jednak oczy miał przestraszone, jak gdyby to co przeżył, odebrało mu jakąś część jego człowieczeństwa.- Inspektorze, teraz twoja kolej.Twoja i tej młodej.Zgłosiłem się na ochotnika jako wasz tłumacz.Wytargowałem w ten sposób parę godzin życia.- A tamci trzej?- Ucierpieli, ale przyjdą do siebie.Widać nie jesteśmy teraz ważni.Wielki Gniew przeistoczył się w Wielką Ciekawość - ciekawość ciebie, tej małej i zagrożenia, które według nich stwarzacie dla Chaosu.Nie mogą uwierzyć w istnienie tak potężnych efektów katalitycznych ani też poddać w wątpliwość prawdopodobieństwa spełnienia ich własnych przepowiedni.- Powiedz im - odezwał się Wildheit - że domagam się, by zdjęli nam z ramion te jarzma.- Ukarzą cię za sam pomysł - odparł zaniepokojony Kasdeya.- Mimo wszystko powiedz im.Powiedz im również, że muszą zawiadomić dowódcę.- Co masz zamiar osiągnąć?- Wydaje mi się, że dzięki przepowiedniom Chaosu i zeznaniom, które z ciebie wydusili, Różdżka i ja jesteśmy już dla nich czymś w rodzaju legendy.A dobra legenda musi pozostać żywa.- Mam nadzieję, że mnie też zachowają przy życiu, żebym mógł ją przekazywać - powiedział niepewnie Kasdeya.- Jednak trzeba próbować.- Zwrócił się w stronę strażników.Tłumaczył szybko i drobiazgowo.Wreszcie jeden ze strażników wyszedł, przypuszczalnie, by porozumieć się ze zwierzchnikiem.Wrócił po bardzo długich dziesięciu minutach.Za nim podążał mężczyzna, który sądząc po okazywanym mu szacunku był znacznie starszy rangą.- Wprawiłeś ich w zakłopotanie - powiedział spokojnie Kasdeya.- Jarzma mają być usunięte.- Świetnie! Bądź wiernym tłumaczem, Kasdeya! Nie tylko tłumacz to, co mówię, ale oddawaj także nastrój wypowiedzi.I nie dziw się niczemu.- Chciałbym wiedzieć, do czego zmierzasz, inspektorze.- Zamierzam wykorzystać nasze atuty tak, jak się tylko da.W tym właśnie Nad-inspektorzy są najlepiej wyszkoleni.Czy nigdy nie wydawało ci się dziwne, że Federacja, by rozstrzygnąć wojnę, ogranicza się do wysłania jednego tylko człowieka?Wyższy rangą oficer, który nadszedł w towarzystwie strażnika, przyglądał się uważnie, jak uwalniano z jarzma Różdżkę i Wildheita.Ręce, tak długo skrępowane, zupełnie im zdrętwiały.Nad-inspektor dokładnie przyjrzał się oficerowi i obmyślił sposób postępowania.Twarz mężczyzny porysowana była głębokimi bruzdami.Masywna jak skala czaszka, pokryta stalowoszarymi włosami, zapowiadała potężny intelekt.Oficer niewątpliwie był człowiekiem nietuzinkowym pod każdym względem.Różdżka i Wildheit przeprowadzeni zostali pod bronią do obszernego pomieszczenia o oślepiająco białych ścianach.Kazano im stanąć na niskim, okrągłym podwyższeniu, znajdującym się pośrodku wnętrza.Oficer zajął miejsce przy stole z przezroczystym blatem i zamyślony oparł podbródek na złożonych dłoniach.Uzbrojeni strażnicy, po trzech pod każdą ścianą, trzymali jeńców na muszce.Kasdeya przezornie stanął poza linią ognia, na wypadek, gdyby to prowokowanie Ra przez Nad-inspektora miało doprowadzić do logicznego, gwałtownego finału.- Z kim rozmawiam? - Wildheit pierwszy rozpoczął przesłuchanie.Oficer skrzywił się z wyraźnym rozbawieniem.- Masz przed sobą Dowódcę Floty.Komandora Zecola z Formacji Naukowej Sił Wojennych Ra.Jestem specjalistą od Chaosu, Nad-inspektorze Wildheit.Kasdeya tłumaczył dosłownie, starając się oddać zarówno znaczenie słów, jak i intonację głosów.- Wobec tego znajdziemy wspólny język - odparł Wild - heit, skubiąc w zamyśleniu podbródek.- My również jesteśmy fachowcami: Różdżka - od Chaosu, a ja - od obrony Federacji.To szczęście dla ciebie, Komandorze, iż odznaczam się tolerancją, w przeciwnym razie miałbym ci za złe, że tak nas potraktowaliście.Rozumiem twoją wprost rozrzewniającą potrzebę zachowania ostrożności, ale brak ci podstawowego zrozumienia tego, co czynisz.- Och? Doprawdy? - Zecola rozbawiło to jeszcze bardziej.- Rozumiem, masz coś przeciwko temu, że zostałeś pozłocony.Kasdei z dużą wiernością udało się oddać sarkazm w głosie komandora [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl