RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Spróbuj, cwany dupku. Znowu reagujesz zbyt impulsywnie  zauważył Hauser. Czy muszę ciprzypominać, że pan Newman jest naszym gościem? I to honorowym.Mówiąc te słowa przycisnął guzik ukryty w poręczy fotela.W drzwiach w głębisalonu natychmiast pojawił się lokaj.Hauser odezwał się do niego takim tonem,jakby zamawiał herbatę: Winterton, czy możesz potwierdzić, że pan Newman został dokładnieskontrolowany przez strażnika, zanim tutaj wszedł? O tak, sir.Jak najbardziej. Dziękuję, Winterton.To wszystko. Hauser popatrzył na Newmana.Proszę przyjąć moje przeprosiny.Niestety, na tym świecie powodzenie rodzizawiść, a ta z kolei prowadzi do wrogości.Smutne, ale tak już jest.Ochrona niepowinna nikomu ufać w stu procentach, bo inaczej to żadna ochrona.Galvone odsunął rękę i cofnął się o kilka kroków.Rzuciwszy Newmanowiwściekłe spojrzenie wyszedł razem z Carverem z salonu.Newman wyprostowałsię w fotelu i rzekł z uśmiechem: Skoro mowa o ochronie, strażnik przy bramie naprawdę powinien był mniesprawdzić.Gdyby jakiś uzbrojony napastnik załatwił go i zdołał wejść do środka,miałby pan kłopoty. Dziękuję za ostrzeżenie.O co chce mnie pan zapytać? Dlaczego rozszerza pan działalność na teren Europy i jakie ma pan plany? Bardzo skromne, panie Newman.Chodzi o drobne inwestycje korporacjiINCUBUS w pewnych towarzystwach dla uzyskania oparcia wewnątrzWspólnego Rynku.Można by to nazwać działalnością uboczną. Czyżby? Obrabiarki firmy Bennington w Swindon.Kluczowy zakład wkluczowym przemyśle.Firma Manningham Electronics w dolinie Tamizy.Spółka produkująca najnowocześniejsze urządzenia w Europie Zachodniej. Naprawdę?  Hauser machnął w powietrzu papierosem, ale Newmandostrzegł znowu za szkłami okularów przelotny błysk. Panie Newman, jestem naczelnym dyrektorem i prezesem dużej międzynarodowej organizacji.Nigdynie zawracam sobie głowy drobiazgami.Zajmuję się ogólną polityką firmy.Nieoczekuje pan chyba, że będę dokładnie wiedział, co się dzieje w każdej z wielusekcji? Słynie pan podobno z mistrzowskiej orientacji w szczegółach.Spółki, októrych wspominałem, są ważnymi nabytkami. Ich nazwy nic mi nie mówią.Musiałby pan porozmawiać z AdamemCarverem albo z Frankiem Galvone. To jeden z nich zostanie kiedyś  lub nie  pańskim następcą?Hauser odrzucił do tyłu swą wielką głowę i zaśmiał się nieszczerze. Jest pan spostrzegawczy.Przejrzał pan moją taktykę.Dzięki niej bardziej sięstarają. Wspomniał pan o skromnych inwestycjach w Europie.A co z firmąelektroniczną Timo Metsoli w Finlandii, skąd właśnie pan przyleciał? Mamwrażenie, że sieć pańskich zakładów bardzo się rozrasta. Ta nazwa też niewiele mi mówi. Hauser był wyraznie zły.Zdusił wpopielniczce na wpół wypalonego papierosa. Radzę uważać z tym artykułem,panie Newman.Niech pan nie przekręci faktów.Działam w amerykańskim stylu.Zaskarżę pana i bez namysłu obedrę ze skóry. Jaka jest pańska ogólna strategia w nowej, niepewnej sytuacji w Europie? naciskał dalej Newman. Chcę, gdzie się da, utworzyć nowe miejsca pracy.Traktuję korporacjęINCUBUS jako instytucję służącą ludzkości.Moim jedynym posłaniem jestniesienie pomocy bliznim bez względu na rasę czy wyznanie.Może pan tozacytować. Metody działania są panu także obojętne?Hauser przycisnął guzik w oparciu fotela. Ta rozmowa zaczyna mnie nudzić.Skończyliśmy.Miałem0 panu lepsze mniemanie. Był coraz bardziej zły. W przyszłości radzęzachować ostrożność.Może byłoby lepiej zrezygnować z pracy1 cieszyć się fortuną, którą zawdzięcza pan swojej książce. Spojrzał nawchodzącego do salonu Wintertona. Proszę, odprowadz pana Newmana dodrzwi.Musi natychmiast wyjść. Dziękuję za wywiad.Newman uśmiechnął się i wstał.Schował do kieszeni notes i pióro.Przeszedłszybko po lśniącym parkiecie, narzucając na ramiona płaszcz.Słysząc dwukrotny sygnał brzęczyka, Galvone wszedł pospiesznie do salonu.Zorientował się z wyrazu twarzy Hausera, że coś jest nie w porządku.W dodatkuna wytwornej koszuli szefa były ślady popiołu z papierosa.Galvone wyciągnął zbutonierki chusteczkę. Proszę wybaczyć  powiedział przymilnie, strzepując chusteczką popiół.Czy coś się stało? Robert Newman właśnie wyszedł.Idzie teraz w kierunku bramy.On nasśledzi, Frank.I sporo już wie.Nie podoba mi się to.Ani trochę. Mam od razu zająć się tą sprawą? Decyzja należy do ciebie, Frank. Skierował na podwładnego spojrzenie twarde jak stal. Nie życzę sobie być w nic zamieszany.Działaj dyskretnie. Prowadzi mercedesa 280E.Strażnik podjechał do bramy i sprawdził to.Wykrzykując te słowa przez ramię, Galvone wybiegł niemal z salonu, zamknąłdrzwi i popędziwszy hallem do wyjścia zniknął w ciemnościach.Newman leżał na plecach pod samochodem tuż za okratowaną bramą, któraotworzyła się automatycznie, gdy podjeżdżał, a kiedy ją minął, zamknęła się zanim.Poświecił miniaturową latarką, sprawdzając od dołu podwozie.Było małoprawdopodobne, żeby podłożyli bombę tak blisko rezydencji Hausera, ale wolałsię upewnić, niż zginąć.Nie dotykając podwozia przesunął się po żwirze, wstałi otworzywszy przednie drzwiczki od strony pasażera pociągnął za dzwignię, abyodblokować maskę.Podniósł ją i obejrzał pobieżnie silnik.Również tam niczego nie znalazł.Trzęsącsię z zimna zdjął trencz i otrzepawszy go z brudu ponownie się ubrał, po czymusiadł za kierownicą.Mimo przenikliwego chłodu opuścił szybę, zanim włączyłsilnik.Oddaląjąc się od posiadłości Hausera usłyszał odgłos jakiegoś innego silnika.Rozpoznał dzwięk wirników startującego śmigłowca.Silniej nacisnął pedał gazui popędził po wiejskiej, zupełnie pustej drodze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl