RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Siedzisz tylko i mówisz co należy, ale w nic nie wkładasz serca.Ender chciał cię stworzyć nie dlatego, że posiada te zalety, które podobno reprezentujesz, ale ponieważ ich nie ma.Dlatego właśnie tak cię podziwia.I kiedy cię zrobił, nie wiedział, co w tobie umieścić.Pusty scenariusz.Nawet teraz realizujesz tylko scenariusz.Doskonały altruizm, akurat! Jakie to poświęcenie: oddać życie, które nigdy nie było życiem? Zadrżała.Łza spłynęła jej po policzku.- Mówiłeś, że mnie kochasz.- Żal mi cię było.Wtedy w kuchni u Valentine, tak? Rzecz w tym, że próbowałem chyba zrobić wrażenie na Valentine.Tamtej Valentine.Pokazać jej, jaki ze mnie porządny facet.Ona naprawdę ma niektóre z tych zalet i zależy mi na tym, co o mnie myśli.Zatem.zakochałem się w poczuciu, że jestem wart jej szacunku.To najbliższe miłości do ciebie.A kiedy dowiedzieliśmy się, na czym polega nasza misja i nagle nie byłaś już umierająca, było za późno.Powiedziałem, że cię kocham, więc musiałem ciągle od nowa podtrzymywać tę fikcję, chociaż było jasne, coraz jaśniejsze, że brakuje mi Jane, tęsknię za nią tak rozpaczliwie, że aż boli.I nie mogę jej odzyskać tylko dlatego, że ty nie chcesz ustąpić.- Proszę cię - szepnęła Val.- To boli.Nie sądziłam, że.- Miro - wtrąciła Quara - to najwredniejszy numer, jaki w życiu widziałam, a widziałam już sporo.- Cicho bądź, Quaro - rzuciła Ela.- A odkąd to jesteś królową tego statku?- Tu nie chodzi o ciebie.- Wiem.Chodzi o to, że Miro jest draniem.Gasiogień podniósł się cicho z fotela i w jednej chwili swą silną dłonią zasłonił Quarze usta.- Nie pora na to - powiedział cicho.- Niczego nie rozumiesz.Uwolniła się.- Rozumiem dosyć, żeby wiedzieć.i Gasiogień obejrzał się na robotnicę Królowej Kopca.- Pomóż nam - poprosił.Robotnica poderwała się i z zadziwiającą szybkością wyprowadziła Quarę z pokładu.Gdzie Królowa Kopca zabrała jego siostrę i jak ją unieruchomiła, wcale Mira nie zainteresowało.Quara była nazbyt egocentryczna, żeby zrozumieć scenę, jaką odgrywali Val i Miro.Za to inni rozumieli.Najważniejsze jednak, żeby Val nie zrozumiała.Val musiała wierzyć, że mówi szczerze.Prawie się udało, kiedy Quara im przerwała, ale teraz zgubili wątek.- Val - podjął ze znużeniem Miro - to nieważne, co ci powiem.Bo i tak nigdy nie ustąpisz.A wiesz dlaczego? Bo nie jesteś Val.Jesteś Enderem.A Ender, chociaż dla ratowania ludzkości mógł niszczyć całe planety, swoje życie uważał za święte.Nigdy z niego nie zrezygnuje.Nie odda ani odrobiny.To dotyczy również ciebie: nigdy cię nie wypuści.Ponieważ jesteś ostatnim i największym z jego złudzeń.Jeśliby cię oddał, straciłby szansę bycia naprawdę dobrym człowiekiem.- Bzdura! - zawołała Valentine.- Właśnie rezygnując ze mnie, może stać się naprawdę dobrym człowiekiem.- O to mi właśnie chodzi.On nie jest dobrym człowiekiem, więc nie potrafi cię oddać, nawet po to, żeby wykazać swoje cnoty.Nie można sfałszować więzów aiúa i ciała.Można oszukać każdego, ale nie własne ciało.On po prostu nie jest tak dobry, żeby cię wypuścić.- Czyli nienawidzisz Endera, nie mnie.- Nie, Val.Nie czuję nienawiści do Endera.To zwyczajny człowiek, niedoskonały jak ja.Jak każdy.Jak prawdziwa Valentine, skoro już o niej mowa.Tylko ty masz iluzję doskonałości.ale to nic nie znaczy, bo ty nie jesteś prawdziwa.Jesteś Enderem na sznurku, grającym jego rolę Valentine.Schodzisz ze sceny i nic nie pozostaje, wszystko znika jak kostium i charakteryzacja.Czy naprawdę wierzyłaś, że pokochałem coś takiego?Val odwróciła się na fotelu plecami do Mira.- Niemal uwierzyłam, że mówisz to szczerze - powiedziała.- Ja nie mogę tylko uwierzyć, że mówię to na głos.Ale tego przecież chciałaś, prawda? Żebym po raz pierwszy był z tobą szczery, a wtedy i ty będziesz szczera wobec siebie.Zrozumiesz, że to, co masz, to nie życie, ale wieczne wyznanie niedoskonałości Endera.Myśli, że jesteś dziecięcą niewinnością, którą utracił.Tymczasem prawda jest inna: zanim jeszcze zabrali go od rodziców, zanim trafił do Szkoły Bojowej na niebie, zanim zmienili go w doskonałą maszynę do zabijania, już wcześniej był brutalnym, bezlitosnym zabójcą.Obawiał się tego całe życie.Nawet przed sobą udaje, że tej sprawy nie było.A przecież zabił chłopca, zanim jeszcze został żołnierzem.Skopał go po głowie.Kopał i kopał, a chłopak nigdy nie odzyskał przytomności.Rodzice nie zobaczyli go już żywego.Chłopak był wredny, ale nie zasługiwał na śmierć.Ender od samego początku był mordercą.I z tą świadomością nie mógł żyć.Dlatego byłaś mu potrzebna.Dlatego potrzebował Petera: żeby umieścić w nim tego bezlitosnego zabójcę i zrzucić wszystko na niego.Żeby wskazać twoją doskonałość i powiedzieć: „Patrzcie, to piękno tkwiło we mnie”.A my gramy w jego grę.Ponieważ ty wcale nie jesteś piękna, Val.Jesteś żałosną próbą usprawiedliwienia człowieka, którego życie jest kłamstwem.Val wybuchnęła płaczem.Współczucie prawie, prawie go powstrzymało.Krzyknął niemal: Nie, Val, kocham cię, pragnę! Za tobą tęskniłem całe życie, a Ender jest dobrym człowiekiem, bo przecież to bzdura, że jesteś tylko maską.Ender nie stworzył cię świadomie, jak hipokryta tworzy swój wizerunek.Powstałaś z niego.Cnoty tkwiły w nim, a ty jesteś ich naturalnym siedliskiem.Już wcześniej kochałem i podziwiałem Endera, ale dopiero kiedy spotkałem ciebie, zrozumiałem, jaki piękny jest w swoim wnętrzu.Siedziała tyłem do niego.Nie widziała jego cierpienia.- O co chodzi, Val? Znowu mam się nad tobą zlitować? Nie rozumiesz, że jedyną wartością, jaką dla nas przedstawiasz, jest to, że możesz odejść i oddać swoje ciało Jane? Nie potrzebujemy ciebie, nie chcemy, aiúa Endera należy do ciała Petera, ponieważ tylko on ma szansę przejąć jego prawdziwy charakter.Odejdź, Val.Kiedy odejdziesz, zyskamy szansę przeżycia.Póki tu jesteś, jesteśmy skazani.Czy choćby przez sekundę wierzyłaś, że będziemy za tobą tęsknić? Zastanów się.Nigdy sobie nie wybaczę tych słów, pomyślał Miro.Chociaż wiem, że muszę pomóc Enderowi zrezygnować z tego ciała, muszę pobyt w nim uczynić nieznośnym, nie zmienia to faktu, że będę pamiętał, co mówiłem.Będę pamiętał, jak wygląda Val, szlochająca z rozpaczy i bólu.Jak zdołam z tym żyć? Myślałem, że kiedyś byłem kaleką.Ale wtedy miałem tylko uszkodzony mózg.A teraz.Nie mógłbym jej tego wszystkiego powiedzieć, gdyby te słowa nie przyszły mi na myśl.W tym problem.Pomyślałem o tych strasznych rzeczach.Oto jakim jestem człowiekiem.Ender znowu otworzył oczy, wyciągnął rękę i dotknął sińców na twarzy Novinhy.Jęknął, kiedy zobaczył Valentine i Plikt.- Co ja wam zrobiłem?- To nie byłeś ty - odparła Novinha.- To ona.- To byłem ja - stwierdził.- Chciałem oddać jej.coś.Naprawdę chciałem, ale kiedy już doszło do tego, przestraszyłem się.Nie mogłem.- Odwrócił głowę i zamknął oczy.- Próbowała mnie zabić.Próbowała mnie wypędzić.- Oboje działaliście sporo poniżej poziomu świadomości - uspokoiła go Valentine.- Dwie aiúa o silnej woli, niezdolne wycofać się z życia.To nie takie straszne [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl