RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jesteś jak my.W twoich żyłach płynie nasza krew.Jesteś jednym z nas.Przyjdzi czuj się mile widziany.Przyjdz i bądz sobą.Krew. Jeśli krew czarownika otworzyła Portal.cóż, krew czarownika może mogłabygo zamknąć.albo i nie.Był to pomysł lepszy niż żaden.- Dlaczego tego chcecie? - zapytał Magnus.- Pandemonium musi być bardzozatłoczone, biorąc pod uwagę, że zawsze próbujecie je opuścić.Nie znasz swojego ojca?- Mojego ojca?Tak, czarowniku.Twojego ojca.Nie znasz go?- Mój ojciec nigdy się mną zbytnio nie interesował - powiedział Magnus.A gdybyś z nim porozmawiał?Magnus zatrzymał się słysząc to.- Nie - powiedział.- Nie sądzę.Chyba że chcecie powiedzieć, że to, co terazsłyszę, to głos mojego ojca.Słyszysz swoją własną krew, czarowniku.Magnus widział latającą płytę, zniszczenie, szczątki ciał.Ledwo wyczuł zaplecami czyjąś obecność.Kilkoro Nocnych Aowców weszło do środka i patrzyło napłytę, lecz wyglądało na to, że nic nie słyszeli.- Magnus? - zapytał jeden z nich.- Cofnijcie się - odpowiedział.Dlaczego ich chronisz? Oni by cię nie chronili.Magnus podszedł do najbliższego Nocnego Aowcy, chwycił sztylet i skaleczyłsię.- Ty - wskazał na Nocnego Aowcę, który zastrzelił Aldousa.- Daj mi strzałę.Już.Dał mu strzałę, a Magnus zanurzył ją we własnej krwi.Następnie roztarł jąjeszcze dodatkowo na drzewcu.Nie potrzebował łuku.Skierował z całej siły strzałęw stronę płyty, rzucając każde zaklęcie zamykające Portal jakie znał.To było jak zamknięcie się w przestrzeni, całe jego ciało stężało, czasrozciągnął się i zwolnił.Magnus nie był już pewien gdzie, lub może nawet czym,jest.Wiedział tylko, że wciąż rzucał zaklęcie, był świadomy tylko ołtarza iwrzeszczących w jego głowie głosów.Setek głosów.Tysięcy.Magnus.Magnus, chodz do mnie.Magnus, podejdz.Lecz Magnus tego nie zrobił.I wtedy płyta spadła na podłogę, łamiąc się natysiące kawałków. c& c& c&Tej nocy, po powrocie, jakaś postać pochylała się przed drzwiami hotelu, wktórym mieszał Magnus.- Więc dostałeś wiadomość, co? - spytała Dolly.- O pieniądzachPrzyziemnych? Zgaduję, że wszystko skończyło się fiaskiem?- Na to wygląda - powiedział Magnus.- Nie sądziłam, że mi uwierzysz.Magnus oparł się o przeciwległą ścianę i westchnął ciężko.Z żadnegokorytarza nie dochodziły żadne głosy, z wyjątkiem kilku odległych - stłumionewrzaski na dalekim końcu.Miał wrażenie, że większość ludzi właśnie opuszczałohotel z powodu braku pieniędzy na rachunek lub w milczeniu siedzieli oszołomieniza swoimi drzwiami.Nie mieli jednak pojęcia, że ta katastrofa była ich najmniejszymzmartwieniem, a prawdziwe niebezpieczeństwo zostało zażegnane.Nigdy się niedowiedzą.I nigdy się nie dowiedzieli.- Wyglądasz na wyczerpanego - stwierdziła Dolly.- Jakbyś potrzebowałjakiegoś kieliszka na wzmocnienie.- Właśnie zamknąłem Portal do Pustki.Potrzebuję snu.Muszę odespać za trzydni.Dolly zagwizdała.- Przyjaciółka powiedziała mi, że stanowisz problem, który wymagarozwiązania.Nie żartowała, prawda?- Ona?Dolly zatkała dłonią usta.Drasnęła się przy tym w nos długimi,polakierowanymi paznokciami.- Oops!- Kto cię przysłał? - zapytał Magnus.Dolly opuściła dłoń, a jej zęby błysnęły w uśmiechu.- Twoja dobra przyjaciółka.- Nie jestem pewien, czy mam jakichkolwiek dobrych przyjaciół.- Och, masz.- Dolly skręciła swoją małą, koralikową torebkę w spiralę.-Masz.Na razie, Magnus.Przemierzyła korytarz posuwistym krokiem, obracając się raz na jakiś czas byna niego spojrzeć.Magnus zsunął się na ścianie o parę cali, czując jak wyczerpaniewypełnia jego ciało.Lecz podniósł się z wysiłkiem i pospieszył za Dolly.Patrzył zzarogu, jak wsiada do windy, a on natychmiast przywołał drugą.Ta winda była pełnaponuro wyglądających ludzi, wyraznie zdruzgotanych aktualnymi wiadomościami. Więc to, co zamierzał zrobić, było dla nich bardzo przykre.Magnus pstryknął palcami i przejął kontrolę nad windą, wysyłając ją w dół zwysoką, nieco niekontrolowaną prędkością.Przejmował kiedyś kontrolę nad windą,więc wydawało mu się, że może to teraz zrobić bez problemu.Nie przewidział jednakreakcji pasażerów, którzy zaczęli krzyczeć, kiedy winda szybko jechała z piętra napiętro.Dotarł do holu przed Dolly, przepychając się obok wciąż zszokowanych (ikilku modlących się) ludzi w windzie.Wpadł do holu, trzymając się z boku, zakolumnami i palmami doniczkowymi oraz grupami ludzi.Wślizgnął się do budkitelefonicznej i obserwował stamtąd Dolly, jej obcasy stukały delikatnie namarmurowej podłodze.Poszedł za nią, tak cicho i dyskretnie jak tylko to byłomożliwe, do frontowych drzwi, rzucając na siebie czar by prześlizgnąć się obokportiera.Na zewnątrz stał samochód, ogromny czerwony Pierce-Arrow, ze srebrnymizasłonami w oknach, tam gdzie było miejsce pasażera, ukrywając twarz postaci wśrodku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl