[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. PoszedÅ‚em tam, by stanąć z nim twarzÄ… w twarz.Zabić gow Å›miertelnym pojedynku.Dlaczego o tej porze? Ponieważminęło sporo czasu, nim nienawiść przybraÅ‚a na sile w takimstopniu, iż mogÅ‚em podjąć decyzjÄ™ o zabiciu czÅ‚owieka.ChciaÅ‚em także mieć pewność, że nikt inny nie bÄ™dziewciÄ…gniÄ™ty w naszÄ… kłótniÄ™ i nikt nie zostanie oskarżony omorderstwo, nawet jeÅ›li wiedziaÅ‚by, co uczyniÅ‚em. GÅ‚osCuhelyna pozostawaÅ‚ cichy i spokojny, ale rysy jego twarzystężaÅ‚y.Nad silnie zarysowanymi kośćmi policzkowymiwystÄ…piÅ‚y biaÅ‚e linie.Hywel odezwaÅ‚ siÄ™ Å‚agodnym gÅ‚osem, przerywajÄ…c ciszÄ™: Mężczyzna o jednej rÄ™ce przeciwko doÅ›wiadczonemuwojownikowi, które ma dwie zdrowe rÄ™ce?Cuhelyn popatrzyÅ‚ obojÄ™tnie na opaskÄ™, któraprzytrzymywaÅ‚a płótno, przykrywajÄ…ce kikut lewej rÄ™ki. Jedna rÄ™ka czy dwie, koniec byÅ‚by taki sam.Kiedy jednakotworzyÅ‚em drzwi kwatery, Bledri spaÅ‚ na łóżku.SÅ‚yszaÅ‚emjego oddech, miarowy i spokojny.Czy byÅ‚oby w porzÄ…dkuwyrywać go ze snu i wyzywać na Å›miertelny pojedynek? Ikiedy tak staÅ‚em w drzwiach, pojawiÅ‚ siÄ™ Meurig.ZamknÄ…Å‚emdrzwi i odszedÅ‚em, pozostawiajÄ…c Bledriego pogrążonego weÅ›nie.Nie porzuciÅ‚em swego zamiaru mówiÅ‚ Cuhelyn,potrzÄ…sajÄ…c gÅ‚owÄ…. Gdyby żyÅ‚, dzisiejszego rankaoskarżyÅ‚bym go otwarcie o mord, którego siÄ™ dopuÅ›ciÅ‚, iwyzwaÅ‚bym na pojedynek.I jeÅ›li by mi na to pozwolono,zabiÅ‚bym go.Owain wpatrywaÅ‚ siÄ™ w niego nieruchomym, wzrokiem,wyraznie sondujÄ…c umysÅ‚ czÅ‚owieka, który wygÅ‚osiÅ‚ tak gorzkÄ…przemowÄ™, nadajÄ…c jednoczeÅ›nie sÅ‚owom niespotykanÄ… siÅ‚Ä™.Zniewzruszonym spokojem książę powiedziaÅ‚: O ile mi wiadomo, czÅ‚owiek ten nie popeÅ‚niÅ‚ w stosunku domnie żadnego wykroczenia. Nie uczyniÅ‚ nic tobie, panie mój, wyjÄ…wszy może jegoarogancjÄ™.Mnie uczyniÅ‚ rzecz najgorszÄ… z możliwych.ByÅ‚jednym z oÅ›miu ludzi, którzy wciÄ…gnÄ™li nas w zasadzkÄ™ i zabilimego ksiÄ™cia.Kiedy Anarawd zostaÅ‚ zamordowany, a mojarÄ™ka uciÄ™ta, Bledri byÅ‚ przy tym.Kiedy zjawiÅ‚ siÄ™ na dworzebiskupa, nie znaÅ‚em jego imienia.Lecz nigdy nie za-pomniaÅ‚em jego twarzy.I nie zapomniaÅ‚bym jej aż do chwili,w której pomÅ›ciÅ‚bym Å›mierć Anarawda.To jednak uczyniÅ‚ zamnie ktoÅ› inny, uwalniajÄ…c mnie od Bledriego na zawsze. Powiedz raz jeszcze rozkazaÅ‚ Owain, kiedy CuhelynskoÅ„czyÅ‚ że pozostawiÅ‚eÅ› tego czÅ‚owieka Å›piÄ…cego i nieprzyczyniÅ‚eÅ› siÄ™ do jego Å›mierci. Kiedy odchodziÅ‚em, Bledri ap Rhys spaÅ‚.Nigdy go niedotknÄ…Å‚em, a z jego Å›mierciÄ… nie mam nic wspólnego.JeÅ›lirozkażesz, przysiÄ™gnÄ™ to przed oÅ‚tarzem. Na razie odrzekÅ‚ książę ponuro jestem zmuszonypozostawić tÄ™ sprawÄ™ niewyjaÅ›nionÄ…, przynajmniej dopóty,dopóki nie powrócÄ™ z Abermenai, zakoÅ„czywszy pilniejszÄ…sprawÄ™.Wciąż jednak pragnÄ™ wiedzieć, kto uczyniÅ‚ to, czegoty, jak twierdzisz, nie zrobiÅ‚eÅ›.Ja ze swej strony tuszÄ™, iżmówisz prawdÄ™, choć»inni być może wÄ…tpiÄ… w twe sÅ‚owa.JeÅ›lidasz sÅ‚owo, że powrócisz ze mnÄ…, i dotrzymasz go, niezależnieod tego, co okaże siÄ™ w sprawie Å›mierci Bledriego ap Rhysa,tedy jedz ze mnÄ….PotrzebujÄ™ ciÄ™ tak, jak potrzebujÄ™ każdegoporzÄ…dnego czÅ‚owieka. Bóg mi Å›wiadkiem rzekÅ‚ Cuhelyn nie opuszczÄ™ ciÄ™,panie mój, chyba że sam rozkażesz mi to uczynić.Ale bÄ™dÄ™szczęśliwy, jeÅ›li to siÄ™ nigdy nie stanie.Ostatnie i niespodziewane sÅ‚owo miaÅ‚ tej nocy rzÄ…dcaOwaina, który pojawiÅ‚ siÄ™ w komnacie, gdy książę miaÅ‚ jużodprawić podlegÅ‚ych mu dowódców,znajÄ…cych już wszystkie rozkazy dotyczÄ…ce porannegowymarszu.PodjÄ™to również stosowne decyzje co do sprawzwiÄ…zanych ze zmarÅ‚ym Bledrim ap Rhysem.Gwion, zgodnieze zÅ‚ożonÄ… obietnicÄ…, miaÅ‚ pozostać w Aberze.ZobowiÄ…zaÅ‚ siÄ™również do tego, że zajmie siÄ™ powiadomieniem o wszystkimwdowy i wypeÅ‚ni jej życzenia zwiÄ…zane z ostatecznÄ… posÅ‚ugÄ…zmarÅ‚emu.Smutny to byÅ‚ obowiÄ…zek, ale szczęściem wnieszczęściu byÅ‚o to, iż mógÅ‚ go wypeÅ‚nić czÅ‚owiek sÅ‚użący tejsamej co zmarÅ‚y sprawie.Poranny wymarsz przygotowanobardzo dokÅ‚adnie.ZostaÅ‚y również wydane rozkazy co doodpowiedniego zabezpieczenia wysÅ‚anników biskupaLichfield, którzy udawali siÄ™ do Bangoru.Wojska ksiÄ™ciamiaÅ‚y siÄ™ skierować prosto do Carnarvonu, przemierzajÄ…c starytrakt, który Å‚Ä…czyÅ‚ potężne forty i dziÄ™ki któremu cudzoziemcywkroczyli do Walii dawno temu.Miejsca, w których siÄ™osiedlali, wciąż nosiÅ‚y Å‚aciÅ„skie nazwy, choć używali ich tylkoksięża i uczeni.Walijska ludność nazywaÅ‚a je już po swojemu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]