[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. I marid chwycił Selima, i zabił go, po czym wziąwszy jego iDżaudara, wyszedł z nimi i rzucił ich przed nogi wyższym dowódcom wojskowym, którzysiedzieli właśnie przy stole na tarasie domu i jedli.Skoro ujrzeli Dżaudara i Selima zabitych, odjęli ręce od jedzenia, zawładnął nimi strach iniepokój i rzekli do marida: Kto dopuścił się tego czynu wobec króla i wezyra? I rzekł immarid: Ich brat Salim. A oto i Salim zbliżył się do nich i rzekł: %7łołnierze, jedzcie iweselcie się, ja zawładnąłem pierścieniem mego brata Dżaudara, a ten oto marid stojącyprzed wami jest sługą pierścienia.Rozkazałem mu więc, aby zabił mego brata Selima, gdyżnie chciałem, by spierał się ze mną o władzę.Był on bowiem zdrajcą, a ja obawiałem się, żemoże mi się sprzeniewierzyć.A teraz gdy Dżaudar nie żyje, ja będę sułtanem mającymwładzę nad wami.Czy się zgadzacie? Bo jeśli nie, to potrę pierścień i jego sługa zabije waswszystkich, i wielkich, i małych. I wojskowi rzekli Salimowi: Zgadzamy się, abyś byłkrólem i sułtanem. Wówczas Salim rozkazał pogrzebać swoich braci i zwołał posiedzeniedywanu.Część poddanych szła w orszaku pogrzebowym, część zaś biegła przy Salimie wuroczystym pochodzie.A kiedy przybyli do sali obrad, Salim zasiadł na tronie, a naród złożyłmu hołd należny królowi.A potem Salim rzekł: Chcę spisać ślubną umowę z żoną megobrata Dżaudara. I powiedzieli mu: Poczekaj, aż upłynie przepisany okres wdowieństwa.Ale on odrzekł: Nię uznaję żadnego przepisowego okresu ani niczego podobnego i klnę sięna moją głowę, że muszę się z nią połączyć jeszcze tej nocy. Spisano zatem umowę ślubną iposłano wiadomość żonie Dżaudara, córce króla Szams ad-Dauli.A ona rzekła: Powiedzciemu, niech wejdzie. A skoro przyszedł do niej, okazała mu radość i witała go serdecznie, apodawszy mu truciznę w wodzie, zgładziła go.Potem wzięła pierścień i zniszczyła go, abynikt już nim nie władał, i podarła też torbę.Potem posłała wiadomość o tym do szejcha al-islam, a poddanym kazała powiedzieć: Wybierzcie sobie króla, który będzie waszymwładcą.Oto jest wszystko, co dotarło do nas z opowieści o Dżaudarze, od początku do końca i wcałości.A pośród tego, co opowiadają, jest jeszcze:Opowiadanie o Harunie ar-Raszidzie i młodej beduinceWładca Wiernych Harun ar-Raszid szedł sobie pewnego dnia w towarzystwie Dżafara239Barmakidy, gdy nagle spostrzegł kilka dziewcząt czerpiących wodę.Podszedł więc ku nim,chcąc się napić, a oto jedna z nich zwróciła się do innej i wypowiedziała takie oto wiersze:Powiadam: twój urok niechaj się odwróciOd mojego łoża, gdy w nim sen zagości,Abym odpoczywał, aby wygasł we mnieOgień, który żarem przepala mi kości.Zachorzałem ciężko i w boleści łożuCierpienie mną władnie, wbija we mnie szpony.Oto jestem taki, jakiego znasz przecie.Czy nam wspólny żywot może być sądzony?I zachwyciły Władcę Wiernych uroda dziewczyny i jej piękne słowa.I rzekł do niej: Szlachetna dziewczyno, czy to były twoje własne wiersze, czy też ułożył je ktoś inny?Odrzekła: To moje wiersze. Rzekł kalif: Jeśli są to naprawdę twoje wiersze, to zachowajtreść, zmieniając rym. Powiedziała więc:Powiadam: twój urok niechaj się odwróciOd mojego łoża w pierwszej drzemki porze,Abym wypoczywał, aby wygasł we mnieOgień, co w mym ciele nieustannie górze.Zachorzałem ciężko i w łożu udrękiJeno boleść wielka trzyma przy mnie wartę.Oto jestem taki, jakiego znasz przecie.Czy zbliżenie z tobą jest tych cierpień warte?Rzekł kalif: I ten wiersz jest zapożyczony. Powiedziała dziewczyna: Ależ to są mojesłowa. Rzekł tedy: Jeśli to były twoje słowa, to zachowaj treść, zmieniając rym. Ipowiedziała:Powiadam: twój urok niechaj się odwróciOd mojego łoża, kiedy się w nim kładę,Abym wypoczywał, aby wygasł we mnieOgień, który sercu gotuje zagładę.Zachorzałem ciężko w łożu bezsenności,Cierpienia ustawne ku zgubie mnie wiodą.Oto jestem taki, jakiego znasz przecie.Czy zbliżenie z tobą będzie mi nagrodą?Rzekł kalif: I ten wiersz jest zapożyczony. Powiedziała: Ależ to są moje słowa. Rzekłkalif: Jeśli to są twoje słowa, to zachowaj treść, a zmień rym. I powiedziała:Powiadam: twój urok niechaj się odwróciOd mojego łoża, gdy się do snu kłonię,Abym wypoczywał, aby wygasł we mnieOgień, co mi w piersi pod żebrami płonie.Zachorzałem ciężko na łożu płakaniaI cierpienie szarpie mnie swymi szponami.Oto jestem taki, jakiego znasz przecie.Czy więc los zbliżenie z tobą jeszcze da mi?240I zapytał władca Wiernych: W jakiej części obozowiska mieszkasz? Odpowiedziała: Wnamiocie ustawionym na samym środku, mającym najwyższe słupy. I pojął WładcaWiernych, że jest to córka naczelnika plemienia, a ona zapytała go: A ty do jakichkoniuchów należysz? Odrzekł: Do tych, których drzewo wznosi się najwyżej i najdojrzalszewydaje owoce. Dziewczyna ucałowała wówczas ziemię przed nim i powiedziała: Niechaj ciAllach da potęgę, Władco Wiernych , i upraszała dlań błogosławieństwa, po czym odeszławraz z tamtymi dziewczętami arabskimi.I rzekł kalif do Dżafara: Muszę się z nią ożenić [ Pobierz całość w formacie PDF ]